Reklama

Każdy ma swoją cenę? Sorry, Valencia i Pogba są dla United bezcenni!

redakcja

Autor:redakcja

15 stycznia 2018, 23:15 • 3 min czytania 8 komentarzy

Gdy Antonio Valencia w 2009 roku dołączał do Manchesteru United chyba nikt nie spodziewał się, że Ekwadorczyk spędzi na Old Trafford 9 lat, będzie niezastąpionym członkiem drużyny, do tego na prawej obronie. Gdy zabrakło go w ostatnich kilku meczach, Czerwone Diabły odczuły to znacząco. Oprócz kapitana straciły bowiem sporo punktów, wygrywając tylko jedno spotkanie z ostatnich czterech. Dziś Valencia powrócił i śmiało można powiedzieć, że gdyby nie on, United znów mieliby problemy.

Każdy ma swoją cenę? Sorry, Valencia i Pogba są dla United bezcenni!

Antonio szybko zadbał o to, by jego koledzy poczuli komfort w grze. Już w 9. minucie wybrał się na typową dla niego wycieczkę pod pole karne rywali, odebrał podanie od Pogby, złamał akcję do środka i rogalikiem posłał piłkę do siatki. Wychodzi na to, że Ekwadorczyk jest bardziej uniwersalny niż nam się wydaje – techniczny, zabójczy strzał posłał wszak lewą nogą. Pół godziny później nie wziął już tak wielkiego udziału w akcji bramkowej, lecz i tak swoje wykonał. Będąc jeszcze na połowie Stoke odebrał piłkę, a ta chwilę później powędrowała od Pogby do Martiala, który posłał zza pola karnego typowego screamera.

Francuza natomiast należy chwalić nie tylko za kluczowe dogrania, lecz w ogóle za całe półtorej godziny w jego wykonaniu. Podejrzewamy, że gdy kibice Czerwonych Diabłów myślą o idealnym występie ich gwiazdy, wyobrażają sobie mniej więcej taki pokaz umiejętności pomocnika – przewidującego błędy rywali, wykorzystującego je skutecznie, a jednocześnie spokojnego i bezczelnego technicznie. Za zagrania takie jak kilkudziesięciometrowe podanie z około 30. minuty można tylko wstać i bić mu brawo.

Reklama

– Każdy zawodnik United ma swoją cenę – stwierdził przekornie Jose Mourinho przed tym spotkaniem, ale dwaj wcześniej wspomniani piłkarze rzeczywiście wydają bezcenni dla Manchesteru anno domini 2018. Portugalczyk prawdopodobnie bardziej nawiązywał do sytuacji Henrikha Mkhitaryana, który znów znalazł się poza kadrą meczową. Niby nieładnie jest mówić o nieobecnych, ale tym razem sobie pozwolimy, skoro sam Mou tak otwarcie wypowiada się o przyszłości Ormianina. – Wolę stawiać na tych, którzy są w pełni skoncentrowani na United. Skłamałbym, gdybym powiedział, że pominięcie go było decyzją taktyczną – mówił szkoleniowiec.

Portugalczyk nie za bardzo musiał się jednak wysilać pod względem opracowywania strategii na mecz z The Potters. Żadnej Ameryki nie odkrył, jego podopieczni wykończyli gości szybkością i precyzją swoich ataków. Mielibyśmy prawdziwą konanadę na Old Trafford, gdyby Lukaku czy Juan Mata nieco bardziej wyregulowali celowniki, bo w dogodnych sytuacjach albo pakowali futbolówkę prosto w Butlanda, albo prowadzili ostrzał artyleryjski zabramkowych trybun.

W Stoke natomiast nie było efektu nowej miotły. Zwolnienie Marka Hughesa miało nieco odświeżyć tę drużynę, lecz dziś nie dało jej to zupełnie nic. The Potters prowadzeni przez Eddiego Niedzwieckiego parę razy postraszyli gospodarzy (szczególnie groźna była akcja i uderzenie Shaqiriego z okolic linii pola karnego) lecz z drugiej strony w defensywie i pomocy wykazywali się tak ogromną biernością, że Czerwone Diabły robiły z nimi co chciały. Parafrazując – robili co potrafią, a że potrafią niewiele, to i ich opór był niewielki.

Weźmy na przykład gola Lukaku na 3:0 – defensorzy Stoke tylko patrzyli na to jak Belg powoli się odwraca i pakuje im piłkę do siatki. Wiadomo, że z kimś takim strach wdać się przepychanki, ale bez przesady. Spotkali go przecież we własnej szesnastce, a nie w jakiejś ciemnej uliczce na mieście.

W Stoke brakuje nieco wyrazistych indywidualności, czego niestety nie nadrabia kolektywną pracą na boisku. Dziś szczególnie źle wyglądała współpraca drugiej linii z obroną, z czego zresztą wzięły się niemal wszystkie gole strzelone przez United. Czerwone Diabły pokazały natomiast, iż poczuli krew po porażce ich lokalnych rywali z Liverpoolem. Nawet jeśli ich nie dogonią (różnica wynosi 12 oczek), to z takim nastawieniem przynajmniej nie będą musieli martwić się o miejsce w top4.

Manchester United – Stoke City 3:0 (2:0)
1:0 Valencia 9′
2:0 Martial 38′
3:0 Lukaku 72′

Reklama

Najnowsze

Anglia

Amorim: To jeden z najgorszych momentów w historii klubu. Czuje się sfrustrowany

Mikołaj Wawrzyniak
1
Amorim: To jeden z najgorszych momentów w historii klubu. Czuje się sfrustrowany

Anglia

Anglia

Amorim: To jeden z najgorszych momentów w historii klubu. Czuje się sfrustrowany

Mikołaj Wawrzyniak
1
Amorim: To jeden z najgorszych momentów w historii klubu. Czuje się sfrustrowany

Komentarze

8 komentarzy

Loading...