Reklama

Wiele hałasu o nic. Chelsea remisuje z Arsenalem w meczu wyprutym z emocji

redakcja

Autor:redakcja

10 stycznia 2018, 23:21 • 3 min czytania 7 komentarzy

Po raz kolejny potwierdziło się, że Puchar Ligi Angielskiej to nie są rozgrywki, w których piłkarze wyciskają z siebie siódme poty. Z racji wagi tego spotkania nie nastawialiśmy się na nie wiadomo jakie widowisko, ale zarazem nie spodziewaliśmy się, że piłkarze zaserwują nam aż taki paździerz. Chelsea zremisowała z Arsenalem w meczu wyprutym z emocji i tak naprawdę na tym powinniśmy skończyć naszą relację, bo oprócz pojedynczych sytuacji nie działo się nic.

Wiele hałasu o nic. Chelsea remisuje z Arsenalem w meczu wyprutym z emocji

Obie drużyny nie potraktowały tego spotkania priorytetowo i jest to eufemizm. Nie wierzycie, że było aż tak źle? A co, jeśli powiemy wam, że pierwszy celny strzał miał miejsce dopiero w 23. minucie, kiedy Moses postraszył Ospinę, ale kolumbijski bramkarz nie miał większych problemów ze skuteczną interwencją? Po chwili po niemal bliźniaczej akcji skrzydłowy Chelsea trafił w słupek. Było w tym sporo przypadku i bilardu, ale w tak bezkofeinowym spotkaniu, bez ciśnienia i emocji, grzechem byłoby nie docenić przynajmniej takiej próby.

Brakowało przede wszystkim tempa. Wizualnie lepiej prezentowała się Chelsea, która jednak biła głową w mur. Arsenal nawet nie udawał, że zależy mu na zwycięstwie za wszelką cenę, skoro w perspektywie ma jeszcze rewanż na własnym stadionie. Z jednej strony trudno mu się dziwić, z drugiej – mógłby zaprezentować chociaż namiastkę dobrej gry. Nie stworzył sobie ani jednej dogodnej okazji. Raz Iwobi przeprowadził rajd od środka boiska, dobiegł z piłką do linii pola karnego i w dobrej sytuacji… podał ją wprost w ręce bramkarza. Tak, podał. Nic więcej dodawać nie trzeba.

Liczyliśmy, że mecz rozrusza się w drugiej połowie, ale mocno się zawiedliśmy. Arsenal cofnął się jeszcze głębiej, momentami stał całą drużyną we własnym polu karnym. Chelsea nie potrafiła sobie z tym poradzić, więc oglądaliśmy kontynuację festiwalu bicia głową w mur. Kilka strzałów, nawet przyzwoita szansa Moraty, kiedy przepchnął Mustafiego i o mały włos nie wcisnął piłki do bramki, jak i Mosesa, którego uderzenie w ostatniej chwili zostało jednak zablokowane przez obrońcę. Poza tym zero konkretów.

Mamy wrażenie, że więcej emocji wzbudziły sytuacje, kiedy sędzia komunikował się z wozem VAR. Mieliśmy nawet jedną poważną kontrowersję pod koniec pierwszej połowy. Wydawało się, że Moses kopnął w rogu pola karnego zawodnika Arsenalu, ale jak się później okazało, był to tylko delikatny kontakt. Jedni uznają to za nierozważną interwencję obrońcy, drudzy, że napastnik dodał bardzo dużo od siebie. Sędzia na pewno wybroni się z tej decyzji. Szkoda, że właśnie to, a nie czysto piłkarskie wydarzenia, wzbudziło największe emocje.

Reklama

Oj, cierpieliśmy oglądając to spotkanie. Piłkarze odbębnili dziewięćdziesiąt minut i rozjechali się do domów. Miejmy nadzieję, że w rewanżu uświadczymy już znacznie więcej emocji, bo dawno nie oglądaliśmy tak nudnego spotkania.

Chelsea – Arsenal 0:0

Najnowsze

Anglia

Komentarze

7 komentarzy

Loading...