Lukaku nie jest napastnikiem idealnym, nie był nim występując w Evertonie, ale faktem jest, że ciągnął ten zespół jak najmocniej się tylko dało. Zwłaszcza w poprzednim sezonie można było mówić o nim „One man army”, bo strzelił 25 goli (drugi za nim Barkley – 5), dzięki czemu wprowadził The Toffees do europejskich pucharów. Szybko okazało się, iż niebieska część Liverpoolu ma za kim tęsknić. Poszukiwania godnego następcy Romelu trwają, a kolejnym kandydatem do przejęcia schedy po Belgu jest niejaki Cenk Tosun z Besiktasu.
Nie będziemy ukrywać – kiedy zagraniczne media zaczęły pisać, iż turecki napastnik przejdzie do Evertonu, większość z nas zadała sobie pytanie: „Ale że kto?” Głośno zrobiło się o nim również ze względu na kwotę, którą Anglicy postanowili przeznaczyć na zawodnika. 22 bańki w skali globalnej co prawda nie robią już takiego wrażenia, lecz gdy klub środka tabeli ligi angielskiej wydaje tyle pieniędzy na gracza z ligi tureckiej, to nie sposób nie zrobić wielkich oczu.
Jakie macie pierwsze skojarzenia z tamtejszymi rozgrywkami? Wielu z was zapewne odpowiedziało sobie właśnie: „przedwczesna emerytura”. Soldado, Negredo, Van Persie, Medel, Sneijder, Valbuena… Każdy z nich mógłby jeszcze trochę pograć w nieco mocniejszych ligach, ale że w Turcji nieźle płacą (w tych topowych klubach oczywiście), a i wymagania nie są aż tak duże, to kierunek zdecydowanie jest atrakcyjny.
Może być tak, że Super Lig postrzegamy przez krzywe zwierciadło, nieco stereotypowo i dzięki przyjściu Tosuna na Goodison Park wkrótce przekonamy się o życiu w błędzie. Głupio byłoby skreślać zawodnika tylko dlatego, że nie został sprowadzony z Ligue 1 czy Primera División. Zresztą, tam Everton już łowił – wziął Sandro Ramireza, który niedługo będzie lepiej odnajdywał się w roli przewodnika po stadionie The Toffees niż jego zawodnika.
Co jednak dokładnie sprawiło, iż Sam Allardyce i jego świta postanowili sięgnąć po piłkarza Besiktasu? – Nie oszukujmy się, Anglików zapewne przekonały jego tegoroczne występy w Lidze Mistrzów, gdzie w 6 spotkaniach Tosun zdobył 4 gole i dołożył do tego dwie asysty. Zdobywał też nagrody za najpiękniejszą bramkę roku, a to wszystko razem wzięte pozytywnie wpływa na jego PR – tłumaczy nam Filip Cieśliński, ekspert od ligi tureckiej, a prywatnie fan byłego już klubu Tosuna.
Beşiktaş striker Cenk Tosun’s volley chosen goal of the year in Champions League https://t.co/2TrpnoAnmd pic.twitter.com/PbmhZq5U1W
— Daily Sabah (@DailySabah) June 15, 2017
Niełatwo jest znaleźć zawodnika, który byłby w stanie wejść w buty Lukaku i leżałyby one na nim idealnie. Cenk Tosun również nie zastąpi go w stosunku 1 do 1, ale ma kilka cech, dzięki którym może wydatnie pomóc Evertonowi. – Przede wszystkim kapitalnie gra tyłem do bramki. Bardzo mocno stoi na nogach i nie ma problemu, gdy dostaje piłkę w polu karnym i musi się odwrócić, żeby uderzyć na bramkę. Przeważnie mu się to udaje. Nie jest to typ Inzaghiego, który tylko czeka w polu karnym, ale z drugiej strony jako snajper całkiem nieźle gra głową. To spory atut Tosuna, choć wcale nie jest wieżowce. Oprócz tego ma nieźle nastawiony radar, celownik. Jakby to powiedział komentator z Fify – on umie przymierzyć. Co ciekawe, Cenk umiejętnie bije także rzuty wolne. Zdobył w ten sposób kilka bramek, choć w Besiktasie są od tego inni specjaliści, na przykład Anderson Talisca. Tym lepiej idą mu rzuty karne. O ile dobrze pamiętam nie pomylił się od dwudziestukilku jedenastek – opowiada Cieśliński.
Na razie nie wiemy gdzie dokładnie Sam Allardyce widzi Tosuna w hierarchii napastników, ale skoro Everton wydał na niego 22 bańki, to raczej nie po to, by złapać za SuperGlue i przykleić go do ławki. Tym bardziej, że konkurencję ma stosunkowo słabą. O Sandro Ramirezie pisaliśmy już kilka akapitów wyżej. Poza tym jest jeszcze Oumar Niasse, który mimo przyzwoitej dyspozycji w tym sezonie wcale nie jest jakimś graczem nie do wygryzienia. Dominic Calvert-Lewin to z kolei melodia przyszłości, ale też piłkarz mogący obsadzić kilka pozycji w ataku. W końcu mamy także Wayne’a Rooneya, lecz Anglik nie powinien zablokować Turkowi miejsca w składzie, bo przeważnie występuje bliżej środka pola. – Z nim akurat Tosun powinien się zakumplować, bo też przechodził przeszczep włosów – śmieje się ekspert.
– Nawet jeśli na początku The Toffees nie zdecydują się na niego mocno postawić, to też żaden problem. Cenk przyzwyczaił się, że niemal każdą rywalizację zaczyna jako rezerwowy. Tak było zaraz gdy dołączył do Besiktasu i musiał mierzyć się z Dembą Ba. Potem historia powtórzyła się przy Mario Gomezie oraz Aboubakarze. Zawsze jednak kiedy tylko dostał szansę to pokazywał, że jest gotowy, konkurentom nie odpuszczał i swoje strzelał – mówi Cieśliński.
Pytanie jak Turek poradzi sobie z presją w nowym otoczeniu? – Adaptację na Goodison Park powinna ułatwić mu znajomość języka angielskiego, co wcale nie jest tak oczywiste wśród Turków – dodaje nasz rozmówca. Dla Evertonu dobrze by było, gdyby zaczął strzelać niemal od zaraz. Wiemy jakie są angielskie media oraz kibice – jeśli Tosun kiepsko wejdzie do drużyny, to pewnie zacznie mu się wypominać kwotę, jaką zapłacili za niego The Toffees
Jak na razie Cenk mądrze prowadził swoją karierę. Nie próbował przeskakiwać przepaści, lecz regularnie krok po kroku wspina się wyżej. Premier League to kolejny etap – choć Everton aktualnie nie gra w europejskich pucharach, to angielskie rozgrywki same w sobie są bardziej prestiżowe, a poziom w nich znacznie wyższy. – To jest gracz, który ciągle utrzymuje wysoką determinację oraz koncentrację. Myślę, że poradzi sobie zarówno pomimo presji jak i pod względem piłkarskim – kończy Cieśliński.