Reklama

Czas zadać to pytanie: ile przekonujących zwycięstw ma Legia w tym sezonie?

redakcja

Autor:redakcja

17 grudnia 2017, 10:23 • 6 min czytania 38 komentarzy

Wczorajszym 0:2 z Wisłą Płock Legia skończyła granie w 2017 roku. Roku mistrzowskim, ale i roku pełnym momentów przykrych, czasami wręcz żałosnych. Wystarczy wymienić kilka nazw, a skojarzenia nasuwają się same. FK Astana. Sheriff Tiraspol. Lech Poznań. Nieciecza. Trudno wręcz nie zadać sobie pytania, czy Legia nie zagrała w tym sezonie większej liczby meczów słabych, mało przekonujących – a takie znajdą się i wśród wygranych – niż spotkań, w których faktycznie przewyższała rywali o kilka klas.

Czas zadać to pytanie: ile przekonujących zwycięstw ma Legia w tym sezonie?

Niezwykle niepokojący jest bowiem bilans Legii w zakończonym wczoraj półroczu. W lidze przegrała tylko o jeden mecz mniej od Sandecji Nowy Sącz. Na wyjazdach punktowała gorzej od Wisły Płock. Tylko Mariehamn, Cracovia, Lechia i Wisła spośród spotkanych po drodze rywali nie potrafiły choć raz znaleźć sposobu na wbicie piłki do siatki urzędujących mistrzów Polski.

Staramy się więc odnaleźć w pamięci mecze, za które faktycznie można legionistów pochwalić i w których zagrali, jak na mistrza przystało. No bo umówmy się, w ostatnim półroczu Legia nie mierzyła się choćby jeden raz z zespołem, który przystępowałby do meczu z nią jako faworyt. Ani w pucharach (Mariehamn, FK Astana, Sheriff Tiraspol), ani w lidze.

To ile tych faktycznie przekonujących występów było?

Dwumecz z Mariehamn

Reklama

Tutaj legioniści nie pozostawili cienia wątpliwości, kto prezentuje wyższą kulturę gry. Finowie zostali odprawieni 9:0 z dziecinną łatwością, tak naprawdę dwumecz skończył się dla nich w pierwszej połowie spotkania u siebie, po której Legia miała już trzybramkowe prowadzenie.

Cztery starcia z zespołami z niższych lig w Pucharze Polski

W zasadzie ani obu spotkań z Mariehamn, ani meczów z Wisłą Puławy, Ruchem Zdzieszowice i dwumeczu z Bytovią nie powinniśmy tutaj w ogóle wymieniać. Ale faktycznie – Legia nie dała żadnemu z przeciwników większych szans, choć i wymagania nie były szczególnie wysokie. Mistrzom Polski ulegali bowiem kolejno:

– obecnie 11. zespół II ligi,
– obecnie 13. zespół III grupy III ligi,
– obecnie 11. zespół I ligi.

Krótko mówiąc – rywale, których klub z tak potężną finansową przewagą nad resztą ligi, jaką wskazują wszelakie raporty, który niedawno grał w Lidze Mistrzów i który chce sezon po sezonie rządzić w ekstraklasie, musi gonić kilkoma bramkami. Tak było, nie przeczymy.

1:0 z Lechią

Reklama

Rozmiary wygranej niskie, ale też właściwie nie była ona zagrożona i to Legia miała więcej okazji, by podwyższyć wynik, niż Lechia na wyrównanie. Pisaliśmy o postawie gdańszczan tak:

Ogólnie Lechia nie wyglądała jakoś specjalnie źle, ale w kluczowych momentach brakowało jej ostatniego podania, ułamka sekundy, a może też pełnego przekonania, że Legię można dziś walnąć. Niby trzeba powiedzieć, że gdańszczanie prowadzili grę, lecz konkretów z tego nie było. Po przerwie to samo – choćby zmarnowana sytuacja sam na sam Marco, czy niecelny o centymetry strzał Wolskiego. Balonik rósł, rósł, ale w końcu nie pękł, a pompującemu zabrakło już sił na końcówkę.

Legia za to już do przerwy miała trzy sytuacje sam na sam Niezgody. I tylko skuteczności Dusana Kuciaka lechiści zawdzięczali jednego straconego wtedy gola.

1:0 z Górnikiem

Zbyt wiele razy Tomasz Loska ratował Górnikowi skórę w tym meczu, by powiedzieć, że Legia nie miała w nim przewagi i nie wygrała zasłużenie. Poza golem miała dwie sytuacje sam na sam (Kucharczyka i Hamalainena), a także strzał Guilherme z bliska, który golkiper wybronił w niesamowitym stylu. Zabrzanie odgryzali się kontrami, potrafili robić to groźnie dla gospodarzy, ale gdy ci usiedli na nich w ostatnich minutach, gol zdawał się być kwestią czasu i – jak się okazało – był.

3:0 z Bruk-Betem

W relacji pomeczowej pisaliśmy tak:

Legia długo nie potrafiła wyjść na prowadzenie, marnowała sytuacje (między innym robili do Niezgoda i Dąbrowski), no i miała sporo szczęścia, że nie przegrywała, ale o tym za moment. Na początku drugiej połowy mocniej uaktywnił się grający wcześniej solidne zawody Hamalainen i:

– wygrał walkę o pozycję z Mikoviciem i wywalczył rzut karny (gola strzelił Guilherme),
– posłał kapitalną piłkę na nogę Pasquato, który podwyższył na 2-0,
– wykorzystał krótkie wybicie piłki z pola karnego i sam strzelił ładnego gola.

W 12 minut zrobiło się 3-0, choć ekipa gospodarzy nie miała w tym spotkaniu aż tak wyraźnej przewagi.

Deklasacji nie było, ale 3:0 po dwunastu minutach, a więc właściwie zamknięcie meczu w pierwszym kwadransie, to coś, czym można scharakteryzować pewnie i przekonująco wygrany mecz.

***

A co z pozostałymi zwycięstwami?

2:0 z Sandecją? Po meczu pisaliśmy (to było przed rewanżem z Astaną): Legia ma wynik, który dałby awans z Astaną. Ma też styl, który Astanę może najwyżej rozbawić.

1:0 z Astaną? Wynik, który nic nie dał, po meczu, po którym można było mieć ogromne wątpliwości, czy Legia faktycznie zna w ogóle wynik z Kazachstanu i planuje go gonić.

3:1 z Piastem? Legia zawisła na włosku przy 1:0, gdy Pazdan wybijał piłkę z linii bramkowej ofiarnym wślizgiem. Poza tym nie zagrała szczególnie porywającego meczu.

1:0 z Wisłą Płock? Legia wyszła drugim garniturem, oddała inicjatywę, miała szczęście, że nie podyktowano przeciw niej karnego za rękę Brozia oraz jeszcze więcej szczęścia, że jedynego gola zapakował Niezgoda.

2:1 z Zagłębiem? Hit okazał się kitem. W pierwszej połowie oba zespoły miały problem ze stworzeniem sobie pół sytuacji, ale w drugiej – to Legii trzeba oddać – szybko wypracowała sobie dwie bardzo dobre, by strzelić gole. Mimo to przekonująco na pewno nie było.

1:0 z Cracovią? Pierwszy mecz Romeo Jozaka, po którym w podsumowaniu pomeczówki wymownie pisaliśmy tak: Legia męczyła się i nas wszystkich, jednak zdobyła trzy punkty i do lidera traci tylko dwa „oczka”.

1:0 z Wisłą Kraków? Legia może i kontrolowanie oddała inicjatywę, bo Wisła po golu Niezgody długo waliła głową w mur, ale koniec końców obcinka Pazdana dała znakomitą szansę na 1:1 Carlitosowi. Do pewności, spokoju i pełni formy w tym meczu było więc dość daleko.

2:0 z Arką? Przez pierwsze dwa kwadranse Arka ruszyła przy Łazienkowskiej jak po swoje, powinna dostać karnego przy stanie 0:0, gdy Pazdan przytrzymywał w polu karnym Siemaszkę. Straciła gola ze stałego fragmentu, drugiego – po wyjściu wyżej Arki, gdy w końcówce goniła wynik. Nie był to mecz w wykonaniu Legii zły, ale przekonujący? Nie bardzo.

3:1 z Pogonią? Trzy gole strzelone, owszem, ale… no właśnie, jak na mecz z najgorszym zespołem w lidze, sporo „ale”. Pisaliśmy: drużyna Romeo Jozaka męczyła bułę, ale – prócz Dwalego (sprokurowany karny i samobój – przyp.red.) – miała też Arkadiusza Malarza w bramce, grała konsekwentnie, no i w dodatku Moulinowi wyszedł bardzo ładny strzał.

1:0 z Piastem? Legia już myślami przy wigilijnym stole, mimo przewagi jednego zawodnika praktycznie od początku meczu popełniająca masę błędów i prosząca się o kompromitującą stratę punktów.

Od lipca, spośród 32 meczów, Legia wygrała 19. Rozkładając jednak rywali bezapelacyjnie na łopatki tak naprawdę tylko wtedy, gdy przychodziło się mierzyć z miernotami z Finlandii lub z ekipami z niższych lig polskich. Bo tak, wyróżniliśmy mecze z Górnikiem czy Lechią, gdzie skromna wygrana była efektem przemyślanej, niezłej gry. Ale też nie były to spotkania choćby stojące w pobliżu tych z końcówki jesieni 2016, gdy Legia goniła większość rywali czwórką-piątką. Spotkania, po których w rozmowach wracających do domów kibiców dało się słyszeć “ale zajebiście zagraliśmy”. Tak naprawdę jednak jedyną pewną, wyraźną ligową wygraną w drugim półroczu 2017 była ta z Bruk-Betem u siebie, gdy po kwadransie było już po herbacie.

Przyznacie sami, że ta lista wygląda bardzo źle. I aż dziw bierze, że tak mało przekonująca Legia nadal jest liderem rozgrywek. Że najgroźniejsi rywale w tak niewielkim stopniu potrafili to wykorzystać. Jedynie trzymając się jej ogona, a nie odsadzając na parę długości.

fot. FotoPyK

Najnowsze

Polecane

Adam Małysz po Turnieju Czterech Skoczni: „Świat skoków się zmienia. Młodszym jest łatwiej”

Jakub Radomski
2
Adam Małysz po Turnieju Czterech Skoczni: „Świat skoków się zmienia. Młodszym jest łatwiej”

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Grosicki odpowiada na oskarżenia dot. pijaństwa przed finałem PP. “Nie zostawię tego bez reakcji”

Radosław Laudański
21
Grosicki odpowiada na oskarżenia dot. pijaństwa przed finałem PP. “Nie zostawię tego bez reakcji”
Ekstraklasa

Lech, Raków i naparzanka o piłkarzy. Dlaczego Gisli Thordarson wybrał Poznań?

Szymon Janczyk
72
Lech, Raków i naparzanka o piłkarzy. Dlaczego Gisli Thordarson wybrał Poznań?

Komentarze

38 komentarzy

Loading...