Dziewięć bramek w ośmiu meczach – trzeba przyznać, że ligowcy nie byli w tej kolejce najbardziej hojnymi ludźmi na świecie, bardziej przypominali skąpego wujka, który na święta wręcza ręczniki podpieprzone z hotelu. A skoro tak, nie ma co oczekiwać tłoku, jeśli chodzi o zestawieni kozaków w ofensywie.
Na szpicę wybraliśmy Marco Paixao, bo akurat on pokazał to, czego w tej serii gier absolutnie brakowało, czyli pazerność na gole. Podejrzewamy, że większa część ligowców nie skorzystałaby z kuriozalnego błędu Kiełpina, odpuszczając bieg gdzieś w połowie, myśląc w najlepszym wypadku o kolejnej akcji, w najgorszym o przerwie. Tymczasem Portugalczyk poszedł do końca i dostał przedwczesny prezent mikołajkowy, z którego skorzystał, jak należy. Druga bramka? To już umiejętność znalezienia się w odpowiednim miejscu i odpowiednim czasie, a więc też coś, co charakteryzuje dobrego snajpera.
Kończąc temat ofensywy – niezbyt rozległy – warto jeszcze wspomnieć o duecie z Legii. Hamalainen znów to zrobił, znów walnął bardzo ważną bramkę dla warszawian i może trzeba zauważyć, że powoli, ale zaczyna spłacać sporą pensję? Z kolei Guilherme w meczu z Górnikiem był motorem napędowym gospodarzy, jeśli ci zaczynali dobrą akcję, istniała spora szansa, że Brazylijczyk zaznaczył albo zaznaczy na niej swój stempel.
W tyłach warto wspomnieć o Łukasiku, bo gra bardzo przyzwoitą rundę i w sobotę tylko to potwierdził, Perezie, ponieważ wygląda na naprawdę solidny transfer do środka pola, Sadloku, bo złapał kapitalną formę i Steinborsie. Gdynianie, z ręką na sercu – kto z was myślał, że z Łotysza będzie aż taki kozak w bramce Arki? Przychodził jako zmiennik Jałochy, zaliczył pamiętną wpadkę z Wigrami, ale w końcu odpalił i jest świetny. W tym sezonie wielokrotnie ratował Arkę, według naszych not jest jej najlepszym piłkarzem, a we Wrocławiu momentami przechodził samego siebie. Ta interwencja po strzale Celebana z drugiej połowy… Wielka klasa, gospodarze potrzebowali akrobacji Piecha, by choć raz zaskoczyć Łotysza.
Na korki do Steinborsa mógłby chodzić Kiełpin, ale nad nim znęcamy się TUTAJ. Nie chcemy też kopać leżącego, więc Gyurcso poświęcimy tylko jedno zdanie: gość jest w fatalne formie, w jednej akcji potrafi podjąć trzy złe decyzje i naprawdę, wystawianie go w takiej dyspozycji krzywdzi drużynę i samego Węgra. Choć ma w tej kolejce towarzystwo, bo Rapa zaliczył czerwoną kartkę i tak jak Fojut, był współodpowiedzialny za to, że Wisła miała masę okazji i tylko cudem nie wygrała wyżej niż 1:0.
A co do pierwszej linii w zestawieniu badziewiaków – skoro liga ma tak nieskutecznych (Szczepaniak) i ginących w tłumie (Śpiączka) napastników, trudno się dziwić, że gole w ekstraklasie to wielkie wydarzenie.
Fot. FotoPyk