Można się śmiać z naszej ekstraklasy, narzekać na jej poziom czy zaangażowanie zawodników. Można tracić przy niej wzrok po pojedynczych zagraniach lub – co niestety coraz częściej się zdarza – po pełnych meczach. Ale jednego nie można jej odmówić – że budzi emocje, szczere i najprawdziwsze. Są ludzie, dla których jedną z najważniejszych spraw w życiu jest to, czy zawodnik ich drużyny trafi do bramki przeciwnika, czy tuż obok. I to niezależnie od wieku, czego właśnie piękny przykład dostaliśmy w Kielcach.
Korona, czyli drużyna, na którą tradycyjnie nikt nie stawiał, zaliczyła kapitalną końcówkę pierwszej rundy sezonu zasadniczego. Stuknęła Lechię w Gdańsku 5:0, stuknęła Śląsk 3:0, zakotwiczyła na 4. miejscu w tabeli, a Gino Lettieri został wybrany trenerem miesiąca w ekstraklasie. Dla wielu kielczan to kapitalna sprawa, a jeden z nich był na tyle poruszony, że postanowił złożyć trenerowi osobiste gratulacje. Jego wzruszenie, niekłamane emocje i przeurocze zdenerwowanie w obliczu spotkania ze szkoleniowcem po prostu chwytają za serce.
Być może Lettieri od pierwszych chwil w Koronie nie jawił się jako osoba najsympatyczniejsza, ale też poprzez rozmowę ze starszym kibicem niesamowicie ocieplił swój wizerunek. Osiągnął efekt, jakiego nie dałaby mu najdroższa kampania marketingowa. To właśnie takie obrazki nadają prawdziwy sens zabawie zwanej polską piłką nożną: