Reklama

Smutek, żal i łzy, czyli ostatnie dwa lata Santiego Cazorli

redakcja

Autor:redakcja

03 listopada 2017, 17:02 • 4 min czytania 15 komentarzy

Powiedzieć, że ostatnie lata dla Santiego Cazorli były pechowe, to jak nie powiedzieć nic. Zawodnik Arsenalu przechodził przez piekło, którego nie życzymy największemu wrogowi. Dwa lata bez gry, osiem operacji, gangrena w pięcie, która groziła amputacją stopy, zwątpienie, smutek i żal do całego świata… Aż wreszcie po tych długich miesiącach w ciemnym tunelu zwątpienia zapaliło się światełko nadziei – Santi Cazorla w 2018 roku może znowu zagrać w piłkę.

Smutek, żal i łzy, czyli ostatnie dwa lata Santiego Cazorli

Koszmar piłkarza, choć wtedy jeszcze o tym nie wiedział, zaczął się 10 września 2013 roku, gdy w towarzyskim meczu z Chile doznał kontuzji kostki, która następnie doprowadziła do pęknięcia kości. Uraz był poważny, ponieważ zawodnik pauzował przez ponad miesiąc, ale wtedy nikt pomyślał, że najgorsze ma dopiero nadejść. Pomocnik Arsenalu był wówczas przekonany, że ból, który mu towarzyszy od tamtego dnia, niebawem minie. Okazało się jednak, że nie ustępuje, ale Cazorla brał leki przeciwbólowe, zaciskał zęby i starał się normalnie funkcjonować.

W pierwszych połowach dawałem radę, nie bolało aż tak bardzo. Jednak podczas przerwy mój organizm wychładzał się, a to nie działało na mnie dobrze. Czasami tak bolało, że płakałem – mówił Cazorla dziennikarzom madryckiej ,,Marki”.

Cazorla grał do czasu aż zmuszony był poddać się operacji, która nie dotyczyła jednak kostki. Wówczas chodziło o pęknięte więzadła w lewym kolanie.  Stracił ponad pół roku, a rehabilitacja, którą przechodził była bardzo bolesna, ponieważ kostka nadal dawała o sobie znać. Zresztą nic dziwnego, ponieważ w Anglii lekarze nigdy nie potrafili mu pomóc. Wraz z biegiem czasu z kostką Cazorli było coraz gorzej, gdyż rany po zabiegach zaczęły się otwierać, a ból nasilał się coraz bardziej.

5

Reklama

6 pokazuje

Prognozy angielskich lekarzy również nie były najlepsze, a to jeszcze bardziej dołowało zawodnika, który przestawał wierzyć, że ten koszmar kiedyś może się skończyć.

Jeżeli będziesz mógł jeszcze kiedyś normalnie spacerować z synem po ogrodzie, to już będzie wielki sukces i powód do świętowania – wpajali mu londyńscy lekarze.

Jeśli zostałby wtedy w Anglii, to dzisiaj raczej o własnych siłach nie spacerowałby z synem po ogrodzie. Na szczęście Cazorla postanowił polecieć do Hiszpanii i oddał się pod opiekę doktora Mikela Sáncheza. Bardzo szybko okazało się, że były zawodnik Villarreal stracił aż 8 centymetrów ścięgna w pięcie. Na dodatek mało brakowało, a straciłby stopę, ponieważ w jego piętę wdała się zaawansowana gangrena. Potrzebna była natychmiastowa kuracja antybiotykowa, a także przeszczep skóry z ramienia. Co ciekawe piłkarz zdecydował się, aby przeszczepić fragment skóry, na którym widniał tatuaż z imieniem jego córki.

1

Leczenie doktora Mikela Sáncheza zaczęło przynosić bardzo szybkie efekty. Do tego stopnia, że piłkarz może już realnie myśleć o powrocie na boisku, który szacuje się wstępnie na nowy rok. Obecnie Santi mieszka sam w pokoju hotelowym w Salamance. Rzecz jasna wybór tego miejsca nie jest przypadkowy, ponieważ tam zawodnik może współpracować z fizjoterapeutą reprezentacji Hiszpanii. Rodzina została w Londynie i wspiera go na odległość, gdyż Cazorla nie chciał, aby dzieci zaniedbały szkołę. W trakcie najgorszych miesięcy w karierze byli jednak z nimi i wspierali go na każdym kroku. Podobnie zresztą jak Davida Villa, David Silva oraz Andres Iniesta, od których Santi każdego dnia dostawał wiadomość.

Reklama

7 zakonczenie

Wydaje się więc, że wszystko co najgorsze już za Cazorlą. Piłkarz Arsenalu znowu jest uśmiechnięty i myśli o powrocie na boisko: – Nie ma mowy, że dam przyjemność tym, którzy we mnie już nie wierzyli. Mam zamiar wrócić na Boże Narodzenie, bo to idealny dzień na prezenty i cuda. 

Co najważniejsze jest gdzie wracać, ponieważ szkoleniowiec Arsenalu, Arsene Wenger nigdy nie zwątpił w swojego zawodnika. A najlepiej o tym świadczy fakt, że przedłużył z nim kontrakt do czerwca 2018 roku, gdy ten miał już ogromne problemy zdrowotne. Tym razem wieloletni szkoleniowiec Arsenalu czeka ponownie: – Jeżeli wszystko pójdzie po naszej i Santiego myśli, to będzie mógł do nas wrócić już po świętach. Oczywiście nie grał przez długi czasu i potrzebuje treningów, a także kilku meczów z zespołem rezerw. Jednak najważniejsze, że wreszcie są pozytywne informacje. Cóż, oby się udało, bo to będzie oznaczało najpiękniejszy powrót na boisku w tym roku.

Najnowsze

Koszykówka

Fenomen socjologiczny czy beneficjentka “białego przywileju”? Kłótnia o Caitlin Clark

Michał Kołkowski
3
Fenomen socjologiczny czy beneficjentka “białego przywileju”? Kłótnia o Caitlin Clark
Anglia

Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Radosław Laudański
2
Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Anglia

Anglia

Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Radosław Laudański
2
Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Komentarze

15 komentarzy

Loading...