Reklama

Płaczliwa antykampania Massy – co jeszcze zrobi, by zaszkodzić Kubicy?

Jan Ciosek

Autor:Jan Ciosek

29 października 2017, 17:45 • 8 min czytania 12 komentarzy

Przez lata był bardzo dobrym kierowcą wyścigowym, raz nawet wicemistrzem świata. Teraz powoli dobija do sportowej emerytury. I już mamy dla niego idealną propozycję, czym mógłby się zająć. Felipe Massa jest wprost stworzony do roli polityka. To, co wyprawia Brazylijczyk w ostatnich tygodniach, to kampania wyborcza w czystej formie, czyli: powiem wszystko, byle zachować stołek. Czy żenujące teksty sprawią, że szefowie Williamsa postawią na niego, zamiast na Roberta Kubicę?

Płaczliwa antykampania Massy – co jeszcze zrobi, by zaszkodzić Kubicy?

Roberto Chinchero to włoski dziennikarz, prawdopodobnie jeden z kilku najlepszych specjalistów od Formuły 1 na świecie. Świetnie zna się z Robertem Kubicą, wspólnie z nim komentował choćby wrześniowy wyścig o Grand Prix Włoch. Wielokrotnie jako pierwszy przekazywał informacje związane z polskim kierowcą, choćby o niedawnych testach w bolidzie Williamsa. Teraz Chinchero poinformował, że zespół podjął już decyzję i ma ją ogłosić przed Grand Prix Brazylii, czyli za dwa tygodnie. Co więcej, dziennikarz Sky Sports twierdzi, że ostateczny wybór był dokonywany tylko pomiędzy Robertem Kubicą a Felipe Massą.

Pożegnanie czy przedłużenie

Wszystko wskazuje na to, że cała saga wkrótce znajdzie zakończenie. Czy szczęśliwe dla polskich kibiców i Roberta Kubicy? Może Williams chce ogłosić przedłużenie kontraktu z Massą i dlatego wybrał Brazylię? A może wręcz przeciwnie – zamierza skorzystać z usług Kubicy i ogłosi to przed domowym wyścigiem Felipe, żeby ten miał okazję pożegnać się z kibicami w ojczyźnie? Potem może iść do polityki – przetarcie już ma…

Formuła 1 to sport, w którym polityki jest bardzo dużo. Między innymi właśnie dlatego Renault, mimo znakomitych testów Kubicy na Hungaroringu, ostatecznie zdecydowało się na Carlosa Sainza Jr. Ale polityka w F1 to głównie zakulisowe działania, nieformalne spotkania i lobbing, a prawie nigdy – oficjalne wypowiedzi. Tych w paddocku prawie nigdy nie ma. A już kierowca, który publicznie żali się na zespół i podważa umiejętności swoich rywali do fotela – to nie zdarza się praktycznie nigdy. Ale Felipe Massa raz po raz udowadnia, że dla przedłużenia kontraktu zrobi w zasadzie wszystko.

Reklama

Jesteś jego ojcem?

Jeden fotel w Williamsie jest zajęty. Należy do Lance’a Strolla, syna kanadyjskiego miliardera, który solidnie zasila budżet zespołu. Gra toczy się o to, kto będzie partnerem 19-latka w przyszłym sezonie. Massa dobrze wie, kto rozdaje karty i za wszelką cenę próbuje się przypodobać rodzinie Strollów. Jak? Na przykład ośmieszając się w czasie oficjalnego spotkania kierowców przed wyścigiem o Grand Prix USA.

Chodzi mi o kwalifikacje do poprzedniego wyścigu. Jeden samochód blokował drugi, przez co ten nie mógł awansować do drugiej części czasówki. Jeśli kogoś blokujesz, powinieneś dostać karę – stwierdził.

Uważasz, że byłeś blokowany? – spytał Charlie Whiting, dyrektor wyścigów F1.

Nie, „Checko” blokował Lance’a – odpowiedział z poważną miną Massa.

A ty jesteś jego ojcem? – odparował wywołany do tablicy Sergio Perez, wywołując powszechny wybuch śmiechu. Nie opanował się nawet Whiting.

Reklama

massa stroll

Na torze Massa również robi co może, żeby ułatwić życie młodemu partnerowi, regularnie go przepuszczając. W oficjalnych wypowiedziach podkreśla, jak wielki talent ma Stroll.

– Patrząc na to, jak niesamowicie rozwija się Lance, uważam, że wykonuję naprawdę wspaniałą robotę – mówi.

Nie umiem prowadzić jedną ręką

Massa w ogóle lubi mówić. Co ciekawe, dopóki temat powrotu Roberta Kubicy był w zasadzie hipotetyczny, Brazylijczyk bardzo go chwalił. Ciepłe słowa skończyły się jednak nagle, z dnia na dzień, a ich miejsce zajęła krytyka. Kiedy? Przypadkiem akurat dokładnie wtedy, gdy pojawiła się informacja, że Williams rozważa zaproponowanie Polakowi miejsca 36-latka z Sao Paulo.

– Nie mam pojęcia, jak on jeździ. Przede wszystkim, jeśli mam być szczery, ja nie potrafię tak jak on prowadzić bolidu jedną ręką – powiedział w wywiadzie dla Motorsport.com. – Nie jestem w stanie uwierzyć, ze on nie będzie cierpiał podczas niektórych wyścigów, bo bolidy, którymi jeździmy są dużo bardziej wymagające fizycznie. Będzie miał z tego powodu pewne problemy.

Oberwało się także drugiemu rywalowi Massy, który testował bolid Williamsa w tym samym czasie. – Nie wierzę, że Paul di Resta jest właściwym kierowcą dla Teamu, takim, który pomoże rozwinąć samochód, pokaże wyniki i wszystko inne – wypalił. – Poza tym, nie wydaje mi się, żeby robił dobrą robotę. Nie narzekam na nic, to po prostu moja opinia. W Formule 1 liczy się nie tylko talent, czasem też inne rzeczy dookoła. Niestety, dla niektórych zespołów to część F1. Nie ma we mnie frustracji, ja zrobiłem więcej niż oczekiwałem. Jeśli będę musiał skończyć, zrobię to. Jestem zrelaksowany, gdy myślę o mojej pracy i moim bolidzie. Czasy frustracji już minęły.

Antykampania Massy trwa w najlepsze – komentuje Cezary Gutowski, dziennikarz „Przeglądu Sportowego”. – Kubica jest w stanie jeździć obiema rękami, ale Massę objedzie jedną. Zawsze był w stanie to robić, nawet, kiedy Brazylijczyk jeździł swoim szybszym Ferrari.

Powrót niemal pewny

Antykampania, o której mówi Gutowski to właśnie cykl wypowiedzi Massy, mających na celu podważenie sensu zatrudniania Kubicy. Im bardziej Brazylijczyk czuł, że pali mu się grunt pod stopami, tym więcej mówił. Na przykład wtedy, gdy Roger Benoit, dziennikarz szwajcarskiego „Blicka”, zazwyczaj znakomicie poinformowany, napisał, że „powrót Kubicy w Williamsie jest niemal pewny”.

Bardzo frustrujące jest widzieć, że zespół zamierza pójść w kierunku, który może być znacznie gorszy niż utrzymanie status quo – przekonuje Massa. Status quo, o którym mówi Brazylijczyk, to pozycja w połowie stawki, daleko za plecami nie tylko Mercedesa, Ferrari i Red Bulla, ale nawet z dwukrotnie mniejszą zdobyczą punktową niż Force India. Dla siedmiokrotnych mistrzów świata konstruktorów z pewnością celem nie jest utrzymanie takiego stanu rzeczy. Dziwne, że Massa tego nie rozumie. W ogóle, słuchając jego wypowiedzi można odnieść wrażenie, że tak naprawdę tylko on w całym zespole ma pojęcie o F1.

– Testy Kubicy i Di Resty nie będą reprezentatywne. Dla mnie to nic nie zmienia. Williams wie w 100 procentach, co ja daję zespołowi. Nawet kiedy zrobisz testy samochodami sprzed czterech lat, niewiele z nich wyciągniesz. Bolidy dziś są całkiem inne – ocenił, dodając, że jego zdaniem zespół, organizując testy Kubicy i Di Resty okazał mu… brak szacunku!

Gdyby Massa czuł się komfortowo, to nie musiałby siać zamętu – komentuje Michał Kościuszko, kierowca rajdowy.

Dla dobra Teamu

W międzyczasie Brazylijczyk doradzał także swoim szefom pośpiech. – Właściwe dla zespołu byłoby skompletowanie składu na przyszły sezon pomiędzy wyścigami w Meksyku i Brazylii. Większość teamów już ma wybranych kierowców. Nie ma powodu, dla którego Williams nie powinien zrobić tak samo. Dla dobra Teamu – stwierdził.

To nie koniec kampanii wyborczej Felipe. – Uważam, że dobrze by się było trzymać tego, co jest. Zespół dokładnie wie, na co mnie stać. Williams zachowuje się jak profesjonalny, topowy team. Jeśli nie zdecydują się mnie zatrzymać, znaczy, że myślą o czymś innym. To może kosztować więcej niż kosztowałoby zatrzymanie mnie. Beze mnie Williams byłby dużo słabszy – przekonuje. – Jestem pewny, że większość zespołu jest po mojej stronie, zwłaszcza inżynierowie i ludzie, którzy znają się na Formule 1.

Miałem w sobie wiele sympatii dla Massy. Ja rozumiem, że chciałby jeszcze pojeździć po świecie i porozdawać autografy, ale nie tak powinna wyglądać obrona fotela – uważa Gutowski. – Felipe głównie jęczy i ten jego skowyt jest po prostu żałosny. Cholernie przykre, bo generalnie chłop ma dobre serce. Skoro do mediów wyjeżdża z takimi tekstami, to możemy sobie tylko wyobrażać, co dopiero wygaduje za kulisami.

Niech przemówi jazda

Na kompletnie drugim biegunie jest Robert Kubica. On nie mówi praktycznie nic, choć trzeba przyznać, że jak na niego – trochę się ostatnio rozgadał. W żadnym z wywiadów nie mówi jednak ani słowa o innych kierowcach, nie podważa niczyich umiejętności, nie ocenia rywali, nie próbuje nikogo oczernić. Jednocześnie unika także drugiej strategii Massy, czyli chwalenia samego siebie. Owszem, podkreśla, że jest zadowolony z testów, ale nic więcej. Działa zgodnie ze starą wyścigową zasadą „let the driving do the talking”, czyli chce, żeby zamiast niego przemawiała jego jazda. I co tu dużo gadać – przemawia.

Choćby na przykład do Berniego Ecclestone’a, wieloletniego szefa Formuły 1.

Gdyby Robert nie miał wypadku, już byłby mistrzem świata. Uważam, że on wróci silniejszy niż kiedykolwiek. Mentalnie będzie bardziej agresywny niż wcześniej. Jeśli będzie tak, jak sądzę, będzie jeszcze lepszy niż wcześniej. Byłoby dobrze dla Formuły 1, gdyby wrócił. Gdybym był Williamsem, zdecydowanie próbowałbym go namówić na dołączenie do zespołu – mówi Ecclestone. – Robert Kubica na pokładzie może tam obudzić wiele osób. Zespół nie radzi sobie teraz tak dobrze, jak kiedyś. Czy to z powodu kierowców? Nie wiem. Ale miło by było wziąć gościa, który powinien być szybki i się przekonać. Nico Rosberg w niego wierzy i ja też, bardzo, bardzo mocno. Potrzebuje tylko, jak każdy z nas, trochę szczęścia i nadziei, że Williams się przebudzi.

Ani słowa o prowadzeniu jedną ręką? Cóż, widocznie przez prawie 40 lat zarządzania Formułą 1 Ecclestone nic się nie nauczył o wyścigach…

Ręka nie jest problemem

Skoro mowa o ograniczeniach Kubicy, warto oddać głos Igorowi Rosselo, lekarzowi, który operował Polaka po fatalnym wypadku w 2011 roku.

Kierowca F1 musi posiadać szybkość reakcji i precyzję na najwyższym poziomie. Jeśli chodzi o samą rękę, to nie ma aż tak wielkich wymagań. Stan, do którego doprowadziliśmy rękę Kubicy, odpowiada wymogom jazdy na tym poziomie. Największym ograniczeniem jest rotacja łokcia. To niezwykle skomplikowana część ciała, ale Robert nauczył się zastępować pewne ruchy innymi. Jestem pewien, że w tych niezwykle nowoczesnych maszynach może jeździć, jakby nie miał żadnych ograniczeń – powiedział doktor Rossello w rozmowie z radiową Trójką. – U zwykłej osoby można zastosować protezę łokcia, ale u kierowcy F1 to odpada między innymi ze względu na obowiązujące w tym sporcie procedury bezpieczeństwa. Nie przeszkadza to jednak w jeździe. Na symulatorze przejechał trasę wyścigu w Monte Carlo bez żadnych problemów.

Wiele wskazuje na to, że do powrotu do Formuły 1 Kubicy rzeczywiście, jak mówi Ecclestone, brakuje już tylko odrobiny szczęścia. O to, żeby temu szczęściu dopomóc dba wspomniany Nico Rosberg, wciąż jeszcze aktualny mistrz świata, a od półtora miesiąca także menedżer polskiego kierowcy. Czy z jego pomocą się uda, mimo 6-letniej przerwy i antykampanii Felipe Massy? Lada moment będziemy wszystko wiedzieć. Williams ma ogłosić decyzję w Brazylii. Jeśli możemy coś podpowiedzieć, to 11 listopada byłby spoko dniem na jej upublicznienie…

JAN CIOSEK

Najnowsze

Polecane

Trela: Cienka czerwona linia. Jak bałkańscy giganci wzajemnie się unikają

Michał Trela
1
Trela: Cienka czerwona linia. Jak bałkańscy giganci wzajemnie się unikają

Formuła 1

Formuła 1

Dziesięć wyścigów posuchy i koniec. Verstappen wygrywa w Brazylii i… zgarnia mistrzostwo?

Sebastian Warzecha
1
Dziesięć wyścigów posuchy i koniec. Verstappen wygrywa w Brazylii i… zgarnia mistrzostwo?

Komentarze

12 komentarzy

Loading...