Kelechi Iheanacho próbuje wyjść z kontratakiem, ale odskakuje mu piłka, co od razu dostrzega czujne oko Krychowiaka. Polak błyskawicznie podejmuje decyzję o przerwaniu tej kontry póki to możliwe i wybija piłkę byle dalej, gdzieś na aut. Spóźniony piłkarz Leicester następuje korkiem na jego nogę powodując – tak zakładamy – spory ból naszego reprezentanta i rzut wolny z bardzo dogodnej okazji. Na tyle dogodnej, że Chadli podchodzi do piłki i strzela tak, że Kasper Schmeichel nawet nie ma po co się ruszać. Jest 1:0.
Formalnie nikt Grześkowi nie zaliczy tego zagrania jako asysty, ale fakt faktem, że swój duży udział przy tym golu miał. Zasługi Krychowiaka nie skończyły się jednak akcji bramkowej – znów zaliczył – tak po prostu – bardzo dobre zawody. Była to najlepsza wersja Krychowiaka. Pewnie taka, jaką znamy jeszcze z czasów Sevilli. Nieustępliwy. Waleczny. Wszędobylski. Odważny nie tylko w tyłach, ale i z przodu. Polak wywiązał się ze swoich zadań w destrukcji bez zarzutu, zaliczając kilka cennych odbiorów w środku pola. Przydawał się także przy rozegraniu – schodził po piłkę, dając opcję do wyprowadzenia ataku i gdy tylko miał ją już przy nodze, uciekał od prostych decyzji. Większość piłek grał do przodu, czasem pokusił się nawet o prostopadłe podanie. Tak zdarzyło się dwukrotnie, gdy próbował wyprowadzić kontrę. Polak oddał też dwa strzały – jeden jednak wylądował na trybunach, drugi na plecach rywala.
Wspomniana we wstępie sytuacja była bez wątpienia ozdobą meczu i jedną z nielicznych sytuacji, jakie warto w ogóle pokazać w skrócie. Zazwyczaj poniedziałkowe przerzucenie się z meczu Ekstraklasy na wieczorny mecz Premier League działa odświeżająco, ale dziś… działało raczej dobijająco. Choć głównie w pierwszej połowie, w której poza strzałem Simpsona ze skraju pola karnego w bramkarza nie działo się kompletnie nic. Druga? Tempo znacznie wzrosło. Poza wolnym Chadliego, oglądaliśmy dwie setki Mahreza. Pierwszą – tę łatwiejszą – zaprzepaszczoną poprzez walnięcie gdzieś w maliny z szóstego metra. Swoje winy Algierczyk odkupił jednak w ostatnim kwadransie, gdy znalazł sporą lukę w polu karnym, wjechał w nią przyjęciem piłki na klatkę i pokonał bramkarza ładnym strzałem z woleja. Wyrównał na 1:1 i takim wynikiem zakończył się mecz.
Choć gole mogły się podobać, był to jednak mecz średni. Dla nas najważniejsze, że Krychowiak znów zbierze po tym spotkaniu dobre recenzje. W 2017 roku reprezentacyjna dycha imponuje regularnością. W PSG regularnie wysiadywał na trybunach, w WBA w zasadzie od samego początku jest gwiazdą drużyny i jednym z jej najmocniejszych punktów. Także i dziś.