Praktycznie przez cały weekend po głowie chodziły nam sparafrazowane słowa Dariusza Wdowczyka. Poprosimy o pół dobrego meczu w tej kolejce. Nie o cały, ale o pół. Piłkarze rozpieszczali nas mniej więcej tak, jak surowy ojciec swoje dzieci po wywiadówce, którą opuszczał z głową wypełnioną skargami na pociechę. Jednak jeśli mamy być szczerzy, to musimy powiedzieć, że wolelibyśmy poczuć smak pasa i szlabanu, niż jeszcze raz oglądać te wszystkie koślawe zagrania, akcje, z których wynika tylko tyle, że udało się pozbyć piłki i teraz męczyć muszą się przeciwnicy i generalnie wszechobecną nędzę. Najchętniej byśmy o tym wszystkim zapomnieli, nawet dobry mecz Lecha nie osładza nam cierpienia. Ale jeszcze nie możemy. Musieliśmy na przykład wybrać jedenastkę badziewiaków.
To “kłopot bogactwa” na poziomie, o którym nawet nie śnią menedżerowie angielskich potęg. Po kilku graczy na jedną pozycję, tłok jak w chińskim metrze, ciężko domknąć drzwi. Moglibyśmy wystawić skład z dziesięcioma napastnikami, ale co wtedy zrobić z siedemnastoma pomocnikami, którzy kaleczyli na podobnym poziomie?
Całkiem serio – po raz pierwszy od dawien dawna mamy wątpliwości, czy wybraliśmy właściwie, tak minimalne były różnice. Postawić na napastników, którzy niweczyli wysiłki kolegów, czy może na tych, którzy na cały mecz postanowili zniknąć? Wybrać pomocników, którzy popełniali rażące błędy czy tych, którzy nie potrafili z tych prezentów skorzystać, wprawiając wszystkich w zakłopotanie? Takie mieliśmy dylematy.
Jeśli chodzi o obsadę bramki, padło na Jakuba Szmatułę. Po pierwsze, to była niezła kolejka golkiperów, a po drugie – nie można tolerować takiego zachowania, nawet jeśli sędzia się ewidentnie pomylił. Znając bramkarza Piasta, dziś pewnie trochę mu głupio, że w taki sposób osłabił zespół. To ciekawy przypadek, w tym sezonie chętnie wpada zarówno do jedenastki kozaków, jak i badziewiaków.
Obrona – tu nie mieliśmy wątpliwości, kto zasłużył najbardziej. Zgrana paczka! Tylko na boisku tego nie widać.
Oto nasi wybrańcy, nazwisk wszystkich kandydatów nie wymieniamy, bo po prostu szkoda czasu.
A czy w najgorszej od dawna kolejce znaleźliśmy 11 kozaków? Na szczęście tak. Może nie bez trudu, ale Lech trochę uratował sytuację. Ostatecznie zabrakło miejsca choćby dla Łukasza Trałki, a z innych ekip poważnie myśleliśmy jeszcze o między innymi Rierze, Pawełku czy Heliku. Najbardziej zaimponował nam Darko Jevtić. Nie oszukujmy się – forma Radosława Majewskiego na początku sezonu jest znacznie niższa niż w zeszłych rozgrywkach. Może Szwajcar będzie tym brakującym elementem, który sprawi, że Lech zatrybi już na dobre?
Fot. FotoPyK