Sergio Aguero nie zagra w najbliższych meczach reprezentacji i Manchesteru City. Wszystko przez podroż taksówką w Amsterdamie, do którego piłkarz udał się w celach prywatnych na koncert kolumbijskiego piosenkarza i kompozytora Maluma. W drodze powrotnej na lotnisko 29-latek wsiadł do taksówki, która swoją podróż zakończyła… na słupie.
Od razu zaznaczamy, że skojarzenia – impreza, Amsterdam, piłkarz, wypadek samochodowy – w tym wypadku mogą być mylne, ponieważ Augero miał po prostu pecha, którego mógłby mieć każdy z nas. Piłkarz po prostu udał się wraz z przyjaciółmi na koncert swojego kumpla, który akurat grał w Amsterdamie. Cóż, całkiem blisko, a że był dzień wolny, to czemu nie? Jeśli impreza to pewnie i jakiś alkohol, a wtedy wiadomo – trzeba wsiąść do taksówki. Dokładnie tak zrobił Aguero, ale na jego nieszczęście kierowca stracił panowanie nad kierownicą i z całym impetem przywalił w słup:
Na szczęście Argentyńczyk miał zapięte pasy, bo na złamaniu żeber mogłoby się nie skończyć, jak twierdzą policjanci i lekarze. Zresztą patrząc na zdewastowany samochód, nawet bez ich pomocy można sobie wyobrazić, że mogłoby być gorzej. Z informacji holenderskiej policy wynika, że dwie osoby z taksówki trafiły do szpitala. W tym zapewne Aguero, bo w końcu złamanie żeber to nie przecięcie palca w trakcie krojenia marchewki.
Złamanie żeber ma to do siebie, że w szpitalu jest się dosłownie chwilę, ale później cholernie boli i trzeba dość długo czekać aż przestanie. Jest to dla piłkarza o tyle kłopotliwe, że ból pojawia się przy każdym wejściu ciało w ciało czy upadku. Wstępnie mówi się, że Argentyńczyk do gry wróci za około dwa miesiące. Tak więc opuści sporo spotkań w lidze, a to duże osłabienie dla Manchesteru, bo w końcu Aguero w tym sezonie gra naprawdę nieźle – w sześciu spotkaniach ligowych do siatki trafił sześć razy, a dodatkowo dorzucił trzy asysty. W City odpowiedzialność za bramki będzie spoczywać teraz na młodym Gabrielu Jesusie.