Reklama

Bayern w krainie pieniędzy, Conte kontra Simeone. Środa z Ligą Mistrzów

redakcja

Autor:redakcja

27 września 2017, 12:32 • 4 min czytania 16 komentarzy

W Niemczech na mecze z Bayernem wszyscy motywują się podwójnie. Płomienne przemowy szkoleniowców nie są potrzebne, bo każdy wie, o co idzie gra. O utarcie nosa mistrzowi, hegemonowi, gigantowi, który gdy tylko ma ochotę, wchodzi do każdego innego klubu jak do supermarketu. O pokazanie, że pieniądze, jakimi dysponują monachijczycy, to w futbolu nie wszystko. Życie bywa jednak na tyle przewrotne, że dziś to za ten mocarny, kojarzący się z niezachwianą dumą graniczącą wręcz z butą, Bayern, duża część kibicowskiej Europy ściska kciuki. A to może oznaczać tylko jedno – Bawarczycy jadą do Paryża.

Bayern w krainie pieniędzy, Conte kontra Simeone. Środa z Ligą Mistrzów

Paryża budującego swoją potęgę na plikach pieniędzy. Paryża mającego sobie za nic zasady Finansowego Fair Play. Paryża rozgrywającego obok meczów piłkarskich także starcie psychologiczne z resztą świata. Czy inni wejdą do niebezpiecznej gry, jaką zaproponowało PSG? Czy na stole przed kolejnymi graczami dotąd rozdającymi karty na rynku transferowym zaczną lądować niewidziane wcześniej sumy pieniędzy?

Bayern spasował. Nie sprzedał dotychczasowej filozofii, nie ruszył na wielkie zakupy, co zrobiła choćby – przyciśnięta stratą Neymara – Barcelona. Spasował nie mogąc być jeszcze wtedy świadomym, że nie minie kilka tygodni, a jego największa gwiazda i napastnik, którego chciałby u siebie każdy superklub, wymierzy w jego kierunku werbalny cios. Atakując właśnie podejście Bayernu do zmieniającej się rzeczywistości, do rosnących cen za najlepszych dostępnych na rynku piłkarzy. Dając do zrozumienia, że jego ambicje – i pewnie nie tylko jego – mogą nie doczekać się spełnienia w klubie, który opiera się zmianom i nie chce grzebać w swoim DNA.

Nie jest zresztą tajemnicą, że PSG to jedna z tych ekip, które Lewandowskiego wzięłyby do siebie z pocałowaniem ręki, po przekazaniu kilku walizek wypchanych po brzegi walutą. Tym silniej czuć smak – bo przy takiej randze spotkania smaczek to zdecydowanie za mało – pojedynku bogatych z obrzydliwie bogatymi. Triumf paryżan może być znakiem, że tak jak oni trzeba postępować, by nie zostać w tyle i liczyć się w tych kilku najbardziej prestiżowych starciach w sezonie, niejednokrotnie decydujących o zwiększeniu – lub nie – zasobności klubowej gabloty. Dowodem, że to Lewandowski miał rację i przyczynkiem do poważniejszego rozważenia zmiany barw, by wreszcie sięgnąć po puchar Ligi Mistrzów. Wygrana Bayernu będzie zaś sygnałem, że można kupić świetnych piłkarzy, ale zwycięstw – nigdy. Symbolem tego, że przeogromne pieniądze mogą równie szybko burzyć, jak i budować. Pierwsze poważne tąpnięcie, konflikt Neymara z Cavanim, przyszło przecież w stolicy Francji jeszcze przed końcem września.

Niezależnie od wyniku wiadomo więc, że ten mecz to pierwszy tak poważny i tak symboliczny sprawdzian dla jednych i dla drugich. Nikogo dziś nie interesuje bowiem 2:2 z Wolfsburgiem Bayernu czy 0:0 z Montpellier PSG. Każdego – to, co zdarzy się na Parc des Princes. Bo że będzie się działo, co do tego nie mamy absolutnie żadnych, nawet najmniejszych wątpliwości.

Reklama

***

Na co jeszcze dziś możemy liczyć? Przede wszystkim na starcie dwóch wielkich trenerskich osobowości. Atletico mierzy się z Chelsea, co samo w sobie jest starciem niezwykle smakowitym piłkarsko, ale jeżeli dodać do tego płomienne charaktery Antonio Conte i Diego Simeone, to aż pod Pułtuskiem powinien być wyczuwalny dym, gdy między tymi dwoma i ich żołnierzami zacznie iskrzyć.

Każdy kibic The Blues pamięta dodatkowo upokorzenie w Superpucharze, każdy też jest sobie w stanie przypomnieć późniejszą eliminację jego klubu w półfinale po porażce 1:3 na Stamford Bridge. Kiedy więc liczyć na rewanż, jeśli nie na otwarcie dla Champions League nowego, niesamowitego obiektu Atleti, Wanda Metropolitano?

Oprócz tego ciekawie zapowiada się starcie o pierwsze trzy punkty w Lidze Mistrzów Juventusu, który po pierwszej kolejce znalazł się na dnie tabeli grupy D. Jeśli z kolei liczycie na gole, warto zerknąć do Lizbony – tam w poprzednim meczu Sportingu z Barceloną, niemal dekadę temu, padł wynik 2:5, a ostatnie wyniki Barcelony wskazują na całkiem porządną formę strzelecką.

Naszą uwagę przykuwa też nierówna walka Jakuba Rzeźniczaka z machiną ofensywną Romy, zdolną do wbicia rywalom dziesięciu sztuk w zaledwie trzech ostatnich meczach. Łukasz Teodorczyk spróbuje z kolei ustrzelić Celtic (łatwiejszego meczu niż ten u siebie ze Szkotami, w grupie z Bayernem i PSG, mieć nie będzie).

***

Reklama

Komplet dzisiejszych spotkań:

18:00 – Karabach – AS Roma

20:45 – Anderlecht – Celtic

20:45 – Atletico – Chelsea

20:45 – Basel – Benfica

20:45 – CSKA Moskwa – Manchester Utd

20:45 – Juventus – Olympiakos

20:45 – PSG – Bayern

20:45 – Sporting – Barcelona

Najnowsze

Liga Mistrzów

Komentarze

16 komentarzy

Loading...