Reklama

Opowieść o ograniczonym zaufaniu. Bestia z Neapolu pożera Benevento

redakcja

Autor:redakcja

17 września 2017, 17:36 • 5 min czytania 12 komentarzy

Porażka z Szachtarem, przerywająca serię zwycięstw Napoli sprawić miała, że dziś była szansa poznać odpowiedź na pytanie: jaka jest w hierarchii Maurizio Sarriego pozycja Polaków. Czy Zieliński i Milik są graczami, do których włoski szkoleniowiec ucieka się, gdy wygrana staje się wartością nadrzędną. Bo najbardziej zaufanych ludzi poznaje się zwykle właśnie wtedy, gdy nie można sobie pozwolić na drugą z rzędu wpadkę – tym bardziej z rywalem takim jak Benevento – której efektem może się stać koniec przyjemnej sielanki i początek nerwów. Czy to aby nie jest początek złej serii? Obniżka formy? Jeśli tak, to niestety – ani Milik, ani Zieliński nie jest dla Sarriego pewniakiem w przypadku turbulencji.

Opowieść o ograniczonym zaufaniu. Bestia z Neapolu pożera Benevento

Że Zieliński wypadnie z jedenastki po meczu w Charkowie – o tym mówiło się już w zasadzie od zakończenia tamtego spotkania. Obok tego wspominano jednak, że – nie tylko za sprawą wykorzystanego karnego – rośnie uznanie dla Arkadiusza Milika. Wspominano nawet co nieco o przekształceniu taktyki, o przejściu z 4-3-3 z trójką mikrusów z przodu na 4-2-3-1, w którym na szpicy miałby grać dysponujący znacznie lepszymi warunkami fizycznymi niż Mertens, Callejon czy Insigne Polak.

Obaj jednak ostatecznie wylądowali na ławce. Obaj nie byli potrzebni, gdy Allan napędzał akcję na 1:0 i kończył ją dobijając uderzenie Driesa Mertensa. Obaj mogli zza linii bocznej obserwować, jak Insigne technicznym, precyzyjnym strzałem umieszczał futbolówkę w siatce Vida Beleca, podwyższając prowadzenie już w dziesiątej minucie. Obaj przypatrywali się (podobnie zresztą jak bierni obrońcy i bramkarz Benevento), gdy Mertens z wyskoku, w stylu kung fu, zamyka piękną wrzutkę Insigne, a także jak kilka minut później po perfekcyjnym dograniu Ghoulama na linię pola karnego akcję wykończył z precyzją wyborowego snajpera Callejon. Nie było ich na placu również wtedy, gdy faulowany w polu karnym był Giaccherini, gdy jedenastkę wykorzystywał Dries Mertens, a także gdy po przewinieniu Letizii Belg znów skutecznie uderzył z wapna, kompletując hat-tricka. Nie mówiąc już o tym, że uczestnictwa pozbawieni byli w garści kolejnych akcji, które mogły jeszcze zwiększyć i tak imponujące rozmiary wiktorii.

Bo na boisku Polacy nie pojawili się aż do samego końca. Przy 4:0 wszedł Giaccherini, już przy 5:0 – będący wielkimi nadziejami neapolitańczyków na przyszłość Adam Ounas (wywalczył drugiego karnego) i Marko Rog. Nie sposób nie powiedzieć: wielka szkoda. Bo Benevento dziś okazało się być zagubione jak dzieci we mgle. A lepszej okazji, by zaimponować trenerowi i zyskać przychylność kibiców wirtuozerskim zagraniem, łatwym golem, efektowną asystą, pewnie długo nie będzie. Dziesięć minut gry i dwa gole sprawiły, że bestia z San Paolo zbudziła się po ukraińskim śnie. Złapała niebywały wręcz w meczach o stawkę luz, pozwalała sobie nawet na ustawianie dziadka z piłkarzami Benevento niedaleko od własnej bramki.

Aż szkoda, że taki mecz pozostawia tak ogromny niedosyt. Świadomość, że efektowne pożarcie marnego Benevento odbyło się bez udziału piłkarzy bardzo ważnych dla kadry Nawałki.

Reklama

***

Bohaterem dnia – choć typowano nań Marka Hamsika, któremu brakowało dwóch trafień do wyrównania strzeleckich osiągnięć Diego Armando Maradony dla zespołu spod Wezuwiusza – został jednak Paulo Dybala. Argentyńczyk grał dla Juventusu po raz setny i jubileusz uświetnił z ogromną pompą, nie bez fajerwerków i szampana. Hat-trickiem, z którego dwie bramki spokojnie można było wybrać do kompilacji z najpiękniejszymi golami weekendu.

Bramka numer jeden? Uderzenie techniczne, z pierwszej piłki, tak zaskakujące, że bramkarz nawet nie podjął próby interwencji.

Gol numer dwa? Strzał szpicem, po ziemi, tuż przy słupku.

Trafienie numer trzy? Rzut wolny tuż sprzed pola karnego, bynajmniej nie z pozycji łatwej dla strzelca, idealnie wymierzony przy słupku bramki Sassuolo.

Reklama

Juve szybko zareagowało więc na to, co stało się w Barcelonie, podobnie zresztą jak jeden z głównych rywali do tytułu – wspomniane wcześniej Napoli – na to, co działo się na Ukrainie.

***

Kroku Napoli i Juventusowi, a także trzeciej niepokonanej ekipie – Interowi – stara się też dotrzymać Milan. Porażka z Lazio sprawiła, że już od trzeciej kolejki trzeba gonić, zamiast trzymać się na czele wraz z pozostałymi kandydatami do scudetto. Ale dziś strata nie została powiększona, w ogromnej mierze dzięki zabójczo skutecznemu Nikoli Kaliniciowi. Bo to nie rewelacyjny nastoletni wychowanek Cutrone i nie sprowadzony za grube miliony Andre Silva, a wypożyczony z Fiorentiny Chorwat okazał się pierwszym wyborem Vincenzo Montelli. Wyborem zaskakującym, bo to on jako jedyny z wymienionej trójki czekał wciąż na premierowe trafienie dla rossonerich.

Dziś trafił – i to od razu dwukrotnie. Dwa razy wyprowadzając Milan na prowadzenie w meczu z Udinese, które udało się utrzymać do samego końca.

***

Tak jak Polacy z Napoli nie będą wspominać z uśmiechem czwartej kolejki Serie A, tak – ale z zupełnie innych przyczyn – złe skojarzenia będzie z nią mieć także Bartosz Salamon. Miał okazję kolegom z poprzedniego klubu, a także – a może przede wszystkim – trenerowi Rastelliemu pokazać, że może być elementem silnej defensywy w klubie ligi włoskiej, jakiego nie widzieli w nim w Cagliari.

Czyste konto zachował w tym meczu co prawda klub Salamona, ale nie obecny, tylko były. Goście wygrali ze Spal bez większych problemów 2:0 na boisku beniaminka. Którego twierdza padła po raz pierwszy od końcówki marca i porażki, jeszcze w Serie B, z Frosinone.

***

Swoje minuty – choć obaj z ławki – dostali dziś także Bartosz Bereszyński i Karol Linetty. I trzeba powiedzieć, że w drugiej połowie, w której obaj zagrali („Bereś” przez 45 minut, Linetty przez 10), skończyła się impreza w Turynie. Po 2:2 do przerwy można się było spodziewać dalszej części strzelaniny, tymczasem zamiast tego zapanowała bramkowa posucha. Ze względu na to, że Bereszyński za zadanie miał zastąpić dramatycznego w obronie w pierwszej części meczu Salę, a i Linetty pod koniec miał zadania głównie defensywne – można chyba z czystym sercem postawić przy Polakach maleńki plusik.

***

Dzisiejsze wyniki Serie A:

Sassuolo – Juventus 1:3
Politano 51′ – Dybala 16′, 49′, 63′

AC Milan – Udinese 2:1
Kalinić 22′, 31′ – Lasagna 28′

Napoli – Benevento 6:0
Allan 3′, Insigne 15′, Mertens 27′, 65′, 90′ (k.), Callejon 32′

Spal – Cagliari 0:2
Barella 17′, Joao Pedro 68′

Torino – Sampdoria 2:2
Baselli 13′, Belotti 15′ – Zapata 1′, Quagliarella 34′

Dziś grają jeszcze:

18:00: Chievo – Atalanta
20:45: Genoa – Lazio

Najnowsze

Polecane

Trela: Cienka czerwona linia. Jak bałkańscy giganci wzajemnie się unikają

Michał Trela
0
Trela: Cienka czerwona linia. Jak bałkańscy giganci wzajemnie się unikają

Weszło

Komentarze

12 komentarzy

Loading...