Reklama

Jedyny powód, dla którego lato się dłuży. Dziś koniec czekania!

redakcja

Autor:redakcja

12 września 2017, 13:43 • 5 min czytania 34 komentarzy

Fani Premier League, La Liga i Ekstraklasy mogą się wykłócać, która liga jest najlepsza, a i tak odpowiedzi nie znajdą prędzej niż na pytanie, czy najpierw była kura czy jajko. Ale jest odpowiedź alternatywna, której nikt nie podważy. Najlepsza liga piłkarska na świecie to Liga Mistrzów. Jedyny powód, dla którego lato mogłoby trwać nieco krócej, jedyna przyczyna nostalgii w letnie wieczory przy grillu. Czekaliśmy długo, bardzo długo, ale dziś koniec odliczania. Wraca kaszanka!

Jedyny powód, dla którego lato się dłuży. Dziś koniec czekania!

Nie możemy nie zacząć od hitu… A w zasadzie, czemu nie, możemy. Najpierw o wątku polskim. Jeszcze przed rokiem, gdybyśmy dostali gwarancję, że w następnej edycji Champions League wezmą udział Jakub Rzeźniczak, Vadis Odjidja-Ofoe i Besnik Hasi, bylibyśmy święcie przekonani, że awansują razem z Legią. A tu heca, bo dwaj ostatni zmierzą się dziś ze Sportingiem (żeby było śmieszniej – tak jak Legia rok temu). Za to Rzeźniczak zagra dziś z Chelsea, ponownie na Alvaro Moratę. Karabach przyleciał do Londynu przeżyć największą przygodę w historii klubu, bo trudno raczej powiedzieć, że są w stanie urwać punkty gigantowi na jego własnym terenie. Słowo “przygoda” w tym wypadku faktycznie może być najbardziej trafne. A dla Rzeźniczaka jest o tyle barwna, że już wczoraj wziął udział w konferencji przedmeczowej na Stamford Bridge. Jak widać, marzenia da się spełniać, ale wiedzę o świecie można zdobyć tylko w świecie. Nie w domu… Dlatego już można orzec, że wyjazd do Azerbejdżanu mu się opłacił, nie tylko finansowo.

To nie jedyny Polak, który usłyszy dziś hymn Ligi Mistrzów z wysokości murawy. W Monachium spotkają się Robert Lewandowski i Łukasz Teodorczyk. I to jest hitowe starcie, w końcu według Avrama Granta… “Polska z duetem Lewandowski-Teodorczyk może wygrać wszystko!”. Trochę się kariery Lewego i Teo rozjechały, ale – to dopiero zabawne – wcale nie mamy pewności, że obaj Polacy wyjdą w pierwszych składach i wcale nie mamy tu na myśli absencji Teodorczyka. Ten w Anderlechcie gra regularnie, a kilka dni temu zdobył zwycięską bramkę z Lokeren. Mniej pewności mamy co do występu Roberta, bo w zasadzie nie wiadomo, jak Bayern zareaguje na ostatni wywiad Polaka. Oczywiście to jasne, że żadnego Klubu Kokosa nie będzie, ale Karl-Heinz Rummenigge powiedział, że chociaż nie wtrąca się Carlo Ancelottiemu do ustalania składu, to wie, jak radzić sobie z wyłamującymi się z pewnych norm zawodnikami. Oczywiście, nie widzimy za bardzo sensu w jakichkolwiek działaniach wymierzonych w Roberta – i prawdopodobnie takiego sensu nie widzi też nikt w Monachium, nawet jeśli w mediach będzie przekonywał o konieczności “poskromienia” napastnika.

W tej chwili to Robert rozdaje karty i naprawdę fajnie, że nasz rodak uzyskał tak mocną pozycję w światowym futbolu.

Dobra, wreszcie, dłużej odkładać tego nie będziemy. Barcelona kontra Juventus to bezapelacyjnie największy hit dzisiejszego wieczoru. Katalończycy dostali oklep od Realu w Superpucharze Hiszpanii, piłkarze sprzeciwiają się prezydentowi klubu, generalnie wrażenie jest bardzo słabe. Ale co z tego? W lidze są liderem, w trzech meczach strzelili dziewięć goli, nie stracili żadnego. To właśnie “Królewscy” gubią punkty, tracą w tabeli do największych rywali już cztery “oczka”. Barcelona jest zaś głodna sukcesów, zła, rozeźlona. A przez to groźna.

Reklama

Kiedyś Jose Mourinho zdiagnozował ich problem w Champions League jako to, że Barca nie marzy o trofeum, a ma na jego punkcie obsesję, co działa autodestrukcyjnie. Czy trochę więcej luzu z uwagi na sprzedaż Neymara wpłynie na nich kojąco? Trudnego rywala mają już w pierwszym meczu i to takiego, który będzie z nimi walczył o wyjście z grupy z pierwszego miejsca aż do grudnia. Juve prezentuje się dobrze, a ciągnie ją perła z Argentyny. Paulo Dybala strzelił sześć goli w trzech meczach i jest w takim gazie, że Barcelona będzie mogła po meczu jeszcze bardziej żałować, że nie postarała się o wyrwanie go z Turynu odpowiednio wcześnie.

Inna sprawa, że Massimiliano Allegri podobno planuje wystawić Sturaro na skrzydle. Podobno na Dembele ma zagrać De Sciglio. To trochę jak wbicie w glebę pachołków licząc, że piłkarze rywala będą się z nimi zderzać. Nie wiemy, czy to samobójstwo czy skuteczne szaleństwo, ale na pewno coś na “S”. Przekonamy się po spotkaniu, chyba że Starą Damę takie decyzje zabolą wcześniej. Ale może jest w tym jakaś metoda…

Roma – Atletico Madryt to mecz, na który można spojrzeć pod kątem syndromu opuszczonego dziecka. Rzymianie stracili legendę, kiedy przyjdzie kryzys, Totti już nie wstanie w szatni i nie powie dosadnie, wnikliwie, co jest nie tak, co trzeba zmienić i dlaczego w barwach Romy trzeba zapieprzać. Opuścił ją też bramkarz, który nie raz ratował jej tyłek. Ale tym samym uchylił drzwi do składu Łukaszowi Skorupskiemu. Bo o ile jasne jest, że na ten moment “jedynka” to Alisson, o tyle równie oczywiste, że Roma nie będzie chciała przyspawać do ławki Skorupskiego w życiowej formie. Może będzie grał w meczach pucharowych? Może nie tylko w Coppa Italia, a też Champions League? Pewności nie ma żadnej, ale będziemy dziś czekać na ogłoszenie składu przez Eusebio Di Francesco. A czemu Atletico też jest opuszczone? Tu chodziło nam o stadion Vicente Calderon, na którym Rojiblancos już nie zagrają. Oczywiście dziś grają na wyjeździe, ale będzie to pierwsza edycja Champions League w nowym miejscu, pytanie, jakie pozostawią po sobie wrażenie, bo rok temu było ono znakomite – z Calderon pożegnali się dopiero w półfinale.

Reszta spotkań nie zapowiada się ciekawie, bo raczej z góry znamy ich przebieg. Manchester United, który poświęcił w zeszłym sezonie Premier League, żeby dostać się do Ligi Mistrzów poprzez jej młodszą siostrę, Ligę Europy, najpewniej rozjedzie Basel, mimo że Szwajcarzy potrafili zaskakiwać. Tym razem jednak “Czerwone Diabły” przystępują do meczu w świetnej formie i – przede wszystkim – z utęsknieniem po rozbracie z LM. To samo na Celtic Park powinno zrobić z rywalami PSG, a Benfica i CSKA Moskwa zapewne będą kopać raz w jedną, raz w drugą i tutaj nie będzie można być zaskoczonym żadnym rezultatem, chociaż jak mamy stawiać, to może dojść do podziału punktów.

Czekaliśmy cholernie długo, ale podobno jak czegoś długo nie ma, to smakuje lepiej. Panie i panowie, mroźcie piwa, wieczorem wraca Champions League!

Najnowsze

Liga Mistrzów

Komentarze

34 komentarzy

Loading...