Reklama

W walce o Ligę Europy została nam jedna drużyna? Czas się przyzwyczaić…

redakcja

Autor:redakcja

22 sierpnia 2017, 15:28 • 5 min czytania 60 komentarzy

Po tym, jak dwa tygodnie temu mogliście przeczytać o nowej ścieżce eliminacji Ligi Mistrzów w sezonie 2017/18 (KLIK), pisaliście w listach, by przedstawić także nową ścieżkę eliminacji Ligi Europy. Dziś zatem prześledzimy wspólnie, o ile trudniej będą mieli wicemistrz, brązowy medalista oraz zdobywca Pucharu Polski w walce o fazę grupową tych mniej elitarnych europejskich rozgrywek. Bo to, że będzie trudniej, nie ulega najmniejszej wątpliwości.

W walce o Ligę Europy została nam jedna drużyna? Czas się przyzwyczaić…

Zacznijmy jednak od wiadomości dobrej – trudniej nie powinien mieć mistrz Polski. Legia Warszawa sposobi się właśnie do odrabiania strat w Tyraspolu, ale z pewnością nie można nazwać tego meczu ostatnią szansą dla zdobywcy tytułu na względnie łatwą kwalifikację do Ligi Europy. Bo od nowego sezonu mistrzowie kraju – z mistrzem Polski włącznie – będą mieli trochę łatwiejszą drogę do LE. Odpadając na dowolnym etapie eliminacji Ligi Mistrzów zawsze będę spadać do któregoś z trzech etapów specjalnej ścieżki eliminacji LE przeznaczonej właśnie dla mistrzów. I tam będą grać wyłącznie pomiędzy sobą, aż wyłoni się osiem drużyn, które zagrają w fazie grupowej. Natomiast, podobnie jak w tym roku, przegrani w ostatniej fazie eliminacji Ligi Mistrzów od razu spadną do grupy Ligi Europy. W przyszłym sezonie będą to cztery drużyny.

Fakt, że mistrzowie będą grali wyłącznie między sobą, może okazać się bardzo pomocny, choć oczywiście wcale nie musi. W tym roku Legia miała już ogromne problemy z Astaną i Sheriffem, a to przecież także mistrzowie, których – w obliczu utrudnionych eliminacji Ligi Mistrzów – prawdopodobnie można będzie też spotkać właśnie w eliminacjach Ligi Europy. Tak samo jak chociażby Bate, Łudogorec, Rosenborg, Red Bull Salzburg czy Partizan Belgrad, które wypadły w tym sezonie z Ligi Mistrzów na tym samym etapie co Legia. Natomiast druga strona medalu jest taka, że miejsca przeznaczone wyłącznie dla mistrzów skądś trzeba przecież wyjąć, bo rozgrywki bynajmniej nie ulegną rozszerzeniu. W efekcie tej oraz kilku drobniejszych zmian w klasycznych eliminacjach Ligi Europy miejsca premiowane awansem zostaną zredukowane z 22 do 13. I będzie to bardzo poważny problem dla naszych pucharowiczów niebędących mistrzem Polski.

Smutne jest to, że Jagiellonia, Lech i Arka nie były blisko awansu do fazy grupowej nawet w tym sezonie, w którym UEFA jeszcze nie pokomplikowała spraw. Białostocczanie odpadli na dwie rundy przed końcem eliminacji, a poznaniacy i gdynianie na jedną. Okej, można powiedzieć, że Arka i Lech nie mieli szczęścia, ale – skoro tak – w kolejnych edycjach tego szczęścia będą potrzebowali o niebo więcej. Spójrzmy, jak dokładnie będą wyglądały zmiany – po lewej stronie obecna ścieżka eliminacyjna, po prawej ta z sezonu 2018/19:

Reklama

Od razu jedna uwaga – symulacja sezonu 2018/19 została opracowana dla takich samych warunków, jakie zaistniały w obecnym sezonie. Czyli przy założeniu, że angielska drużyna z piątego miejsca (za co normalnie należy się miejsce w grupie Lidze Europy) awansuje do Ligi Mistrzów poprzez triumf w Lidze Europy. No dobra, skoro formalności mamy już za sobą, to na początek dwa optymistyczne wnioski dotyczące kalendarza rozgrywek:

1) Na szczęście dla polskich klubów nie zmieni się liczba rund do rozegrania.

2) Reforma nie zmieniłaby także rund, od których startowałyby polskie drużyn w Lidze Europy, ale – jako że spadliśmy w rankingu UEFA – w nowym sezonie triumfator PP na pewno będzie miał do rozegrania o jeden dwumecz więcej.

Okej, drugi wniosek do końca optymistyczny nie jest, ale też w niedługim czasie jesteśmy w stanie powrócić na 18. miejsce w rankingu UEFA. Niestety, więcej optymistycznych wniosków już tu nie widać, bo jest dokładnie odwrotnie. A konkretnie:

I runda będzie teraz trochę trudniejsza, bo nie zagra w niej 8 najsłabszych zespołów. A to oznacza, że polskie drużyny, które nie śrubowały ostatnio współczynników w pucharach (jak np. w tym roku Arka), przy niefortunnym splocie zdarzeń mogą nie uzyskać rozstawienia i jeszcze w czerwcu trafić na zespół pokroju FC Midtjylland.

II runda będzie trudniejsza, bo wystąpią w niej drużyny z dziewięciu najlepszych lig Europy oraz trzy dodatkowe drużyny z miejsc 13-15 w rankingu UEFA, którymi w przyszłym roku będą przedstawiciele Holandii, Grecji i Austrii. W tej fazie rozstawieni mogliby być już tylko Legia i Lech.

Reklama

III runda będzie trudniejsza, bo wystąpi w niej mniej drużyn, a do rywalizacji stanie też trzech przegranych z pierwszej rundy eliminacji Ligi Mistrzów ze ścieżki niemistrzowskiej. Innymi słowy, zagra w niej trzech wicemistrzów spośród takich krajów jak Turcja, Czechy, Szwajcaria, Holandia, Grecja i Austria. W takim układzie Lech Poznań znalazłby się na granicy rozstawienia i miałby naprawdę sporą szansę na bycie losowanym spośród słabszych drużyn. W tej fazie jedyną ekipą pewną rozstawienia byłaby Legia.

IV runda będzie dużo trudniejsza, bo… będzie znacznie mniejsza. Zamiast 44 drużyn wystąpi w niej ledwie 26. Przede wszystkim nie weźmie w niej udziału piętnastu przegranych mistrzów z eliminacji Ligi Mistrzów, czyli między innymi zabraknie takich drużyn, jakimi w tym sezonie były Legia i Sheriff. Co więcej, w tej fazie nawet warszawianie – o ile oczywiście tym razem nie zostaliby mistrzem Polski – nie będą mogli mieć 100-procentowej gwarancji rozstawienia.

W kontekście tych zmian żałować mogą przede wszystkim Arka i Lech, którzy niedawno przegrali awans w ostatnich minutach swoich europejskich spotkań i nie załapali się do jeszcze w miarę przyjaznej w tym roku IV rundy. W przyszłym sezonie nasi pucharowicze będą już mieli dużo bardziej przymknięte okno, a lepsi przeciwnicy będą się czaić praktycznie w każdej fazie.

I tak naprawdę wniosek nasuwa się tu podobny, jak po zapoznaniu się ze zmianami w eliminacjach do Ligi Mistrzów. Nic bowiem nie zapowiada, by w kolejnych sezonach czekało nas więcej pozytywnych wrażeń w kontekście występów naszych zespołów w Europie. Przeciwnie, najprawdopodobniej – tak jak i tego lata – do końca emocjonować się będziemy jedynie walką mistrza Polski o Ligę Europy. Natomiast zarówno o awans mistrza do grupy Ligi Mistrzów, jak i o awans pozostałych drużyn do grupy LE, będzie nam teraz potwornie ciężko. W kontekście tego, co pokazały polskie zespoły w obecnym sezonie pucharowym – wydaje się to niemal niemożliwe.

MICHAŁ SADOMSKI

Najnowsze

Boks

Pięściarze dali radę, transmisja nie. “Niestety, ten DAZN to wielki shit”

Błażej Gołębiewski
1
Pięściarze dali radę, transmisja nie. “Niestety, ten DAZN to wielki shit”
Boks

Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Szymon Szczepanik
15
Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Liga Europy

Liga Europy

Pytanie filozoficzne. Lepiej przegrywać w Lidze Mistrzów czy zwyciężać w Lidze Konferencji?

Michał Kołkowski
40
Pytanie filozoficzne. Lepiej przegrywać w Lidze Mistrzów czy zwyciężać w Lidze Konferencji?

Komentarze

60 komentarzy

Loading...