Reklama

Dobra forma, asysty i… kontuzja. Czyżby po raz kolejny pech dopadł Wszołka?

redakcja

Autor:redakcja

17 sierpnia 2017, 19:17 • 3 min czytania 9 komentarzy

Paweł Wszołek to piłkarz, o którym raczej nie możemy napisać, że jest w czepku urodzony. Przeciwnie, kiedy tylko zdaje się wchodzić na właściwe tory, zaraz coś mu się przytrafia. Tak jest i na początku obecnego sezonu, kiedy to po dwóch dobrych meczach z Reading i Sheffield Wednesday Polak doznał urazu w starciu Norwich i już w 29. minucie musiał opuścić boisko.

Dobra forma, asysty i… kontuzja. Czyżby po raz kolejny pech dopadł Wszołka?

– Nie wiem co mu się stało, nie mogłem go zrozumieć z powodu bariery językowej – mówił tuż po meczu menedżer Queens Park Rangers, Ian Holloway. Dokładniejsze badania wykazały problemy udem, przez który występ skrzydłowego w kolejnym starciu z Hull stanął pod dużym znakiem zapytania. Jeżeli Wszołek miałby teraz pauzować, byłaby to wielka szkoda, zwłaszcza po tym, jak zaprezentował się na inaugurację z Reading – zaliczył dwie asysty i został wybrany najlepszym zawodnikiem meczu.

Jednakże – patrząc po dotychczasowych przygodach Wszołka – taki obrót spraw wcale nie byłby niczym dziwnym. Można powiedzieć, że to urodzony pechowiec. Kiedy wreszcie zaliczył dobry mecz w Sampdorii i został wybrany do drużyny kolejki w Serie A, akurat skończył się sezon. Kiedy wybił się w Hellas i zaliczył 6 asyst w najwyższej lidze włoskiej, złamał rękę i przegapił Euro 2016. W zeszłym sezonie grał w kratkę i kończył rozgrywki ligowe w QPR raz na ławce, raz na boisku. Kiedy wreszcie solidnie przepracował okres przygotowawczy i zaczął błyszczeć od pierwszego meczu, przyplątał mu się kolejny uraz.

I tak mniej więcej wygląda cała dotychczasowa kariera Wszołka – nie potrafi nigdzie na dłużej się zaczepić, ma pecha, ciągle zmaga się z jakimiś problemami i gra w kratkę. Co więcej, przeciwności losu zazwyczaj nasilają się tuż przed zgrupowaniami kadry (albo już na nich), przez co – nawet jeśli akurat sportowa forma się zgadza – niełatwo mu jest śrubować reprezentacyjne bilanse. Tuż po pamiętnej kontuzji ręki Wszołek tak przedstawił swoje spojrzenie na życie w rozmowie z Weszło:

Zawsze budowało mnie to, że się nie poddaję i potrafię przekonać do siebie niedowiarków. Teraz też jestem pewien, że jeszcze wielkie mecze przede mną. Moim celem jest wrócić jeszcze silniejszym i powalczyć z reprezentacją o awans na mistrzostwa świata 2018.

Reklama

Problem w tym, że dziś skrzydłowy nie jest ani o krok bliżej od pełnienia ważnej roli w tej reprezentacji, bo w Anglii mimo wszystko nie udało mu się nawiązać do formy z sezonu 2015/16 w barwach Hellas. Przed meczami z Danią i Kazachstanem – przyjeżdżając na zgrupowanie po naprawdę dobrym początku sezonu w QPR – mógłby wreszcie powalczyć o pierwszy skład, a tak właśnie otrzymał kolejną kłodę pod nogi. A my możemy mu tylko życzyć, by uraz nie wykluczył go na długo oraz by nie wybił go za bardzo z rytmu. Jakkolwiek spojrzeć, w przypadku akurat tego piłkarza wcale nie jest o to specjalnie trudno.

Ponadto niefortunnie się złożyło, że Wszołek może przegapić akurat mecz z Hull. Już zacieraliśmy ręce na pojedynek naszych rozpędzonych reprezentacyjnych skrzydłowych, a na dziś wygląda na to, że w akcji obejrzymy jedynie Turbo-Grosika.

Najnowsze

Hiszpania

Mbappe: Bilbao było dla mnie dobre, bo tam sięgnąłem dna

Patryk Stec
2
Mbappe: Bilbao było dla mnie dobre, bo tam sięgnąłem dna

Anglia

Anglia

Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Radosław Laudański
6
Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Komentarze

9 komentarzy

Loading...