Pierwsze spotkanie Lukaku i Mourinho nie należało do przesadnie serdecznych – Belg nie znalazł uznania w oczach Portugalczyka i musiał spakować walizki, a kierunek obrał na niebieską część Liverpoolu. Tam solidnie się rozwinął, regularnie strzelał do siatki i zapracował na uznanie trenera, który też udowodnił, że nie jest uparty, potrafi zmienić pogląd na piłkarza i ściągnął Lukaku do siebie. W tym sezonie obaj panowie mają wygrywać już razem i zaczynają w lidze całkiem obiecująco, bo Belg walnął dwa razy, a United pokonało West Ham 4:0.
Były to gole dla napastnika raczej typowe, to jest ten rodzaj piłkarza, który rzadko weźmie udział w konstruowaniu akcji (choć dzisiaj tego spróbował), ale gdy zespół będzie potrzebował egzekutora, przeważnie w odpowiednim momencie zamelduje się na miejscu. Pierwsze trafienie padło po ładnym podaniu Rashforda, który ściął z piłką do środka, wypatrzył uliczkę prowadzącą do Belga, posłał tamtędy zagranie, a napastnik strzałem od słupka pokonał Harta. Drugi gol to z kolei wrzutka z wolnego od Mychitariana, Lukaku świetnie znalazł sobie wolne miejsce i głową zmieścił piłkę koło bezradnego bramkarza.
Szczególnie pierwsze trafienie było potrzebne gospodarzom, bo ci długo mieli problem, by przedrzeć się przez przyzwoicie ustawioną obronę West Hamu. Jasne, goście ratowali się czasem w ostatniej chwili – choćby gdy Ogbonna wybijał piłkę zagraną do Lukaku, samotnie stojącego przed pustą bramką – ale długo po stronie zysków United wisiało zero. Atak pozycyjny nie przynosił rezultatów i dopiero kontra, kiedy futbolówkę stracił jeden z piłkarzy West Hamu, przyniosła efekt.
Wtedy gospodarze poczuli trochę więcej luzu, ich akcje zaczęły wyglądać składniej, mniej schematycznie, a demony z remisowego sezonu 16/17, udało się schować do szafy. Jeszcze Rashford walnął w słupek, jeszcze solowa akcja Mychitariana skończyła w rękach Harta, jeszcze Zabaleta zablokował Lukaku, ale ekipa Mourinho nie miała dla rywala litości, bo chyba chciała po tym spotkaniu siedzieć na fotelu lidera. I tak, najpierw walnął Martial po kapitalnym podaniu Mychitariana, a na 4:0 wynik ustalił Pogba, strzałem zza pola karnego. Choć, gdybyśmy mieli obstawiać po minie Martiala, były to gole honorowe czy coś w tym rodzaju. Francuz nie chce być rezerwowym, ale jeśli będzie dawał takie zmiany jak dziś (gol plus asysta), może Mourinho spojrzy na niego łaskawszym okiem.
A West Ham zalicza falstart – Młoty porobiły fajne wzmocnienia, bo Zabaleta, Hart, Chicharito czy Arnautović to nie są goście z łapanki. Dziś zapamiętamy ich głównie z poprzeczki Arnautovicia, więc czekamy na więcej, może też United to nie jest rywal z ich półki i ekipa Bilicia pokaże klasę z rywalami bliżej swojego poziomu.
*
Z kolei w drugim dzisiejszym meczu, Newcastle przegrało z Tottenhamem 0:2. Sroki dopóki grały w komplecie mogły liczyć na jakieś punkty, ale niestety na początku drugiej połowy zgłupiał Shelvey i zrobił coś takiego:
Jonjo Shelvey and his beautiful bald head, sent off in the 49′ due to this #CautionableOffense #NEWvTOT pic.twitter.com/Ja1aTcfjkF
— Cautionable Offense (@CautionOffense) 13 sierpnia 2017
A potem Kogutom już poszło, między 60. a 70. minutą strzelili dwa gole (Alli i Davies), spokojnie zamykając mecz z beniaminkiem.
*
Dzisiejsze wyniki:
Manchester United – West Ham United 4:0
Lukaku 33′ 53′ Martial 87′ Pogba 90′
Newcastle – Tottenham 0:2
Alli 61′ Davies 70′