Reklama

Co leży na boisku w Astanie? Kasa, spokój i 8 kolejnych meczów w pucharach

redakcja

Autor:redakcja

26 lipca 2017, 11:54 • 3 min czytania 77 komentarzy

W tym sezonie Legia rozegrała już pięć meczów, ale tylko po dwóch jej kibice mogli czuć się zadowoleni. Po każdym ze spotkań w krajowych rozgrywkach było spore rozgoryczenie, a po każdym meczu eliminacji do Ligi Mistrzów duży spokój. Rzecz jasna można tłumaczyć to w głównej mierze niezbyt wygórowanymi warunkami postawionymi przez IFK Mariehamn, ale też zasadna wydaje się inna odpowiedź. Priorytety w Warszawie określono bowiem bardzo precyzyjnie – latem liczą się przede wszystkim puchary.

Co leży na boisku w Astanie? Kasa, spokój i 8 kolejnych meczów w pucharach

Piłką rządzi ekonomia i ona dosyć precyzyjnie tłumaczy, skąd takie, a nie inne decyzje w Warszawie. W zeszłym sezonie na pucharowej kampanii udało się zarobić nieprawdopodobne 25,5 miliona euro z premii od samej UEFA, a za tym poszły także większe wpływy z dnia meczowego, z merchandisingu, a także z transferów – bo przecież to także dzięki występom w Lidze Mistrzów wzrosła wartość już sprzedanych Bereszyńskiego, Prijovicia, Nikolicia czy Vadisa. Budżet Legii skoczył przeszło dwukrotnie, do niespotykanych w naszych warunkach 284 milionów złotych. A powtórzenie takiego wyniku to coś, o czym dziś w Warszawie po prostu marzą.

Pierwszym krokiem do realizacji celu jest właśnie mecz w Astanie – w wymarzonym scenariuszu jednym z czterech pozostałych. Przejście Kazachów to także wykonanie planu minimum, czyli zapewnienie sobie fazy grupowej Ligi Europy, co z różnych premii zagwarantuje klubowi minimum 8 milionów euro. Przejście Astany to także przepustka do ostatecznej bitwy o Ligę Mistrzów, gdzie – w kontekście wczorajszych porażek BATE i Kopenhagi – ponownie może otworzyć się szansa na rozstawienie. Dzisiejszy dobry występ to więc warunek konieczny, by w Legii znowu mogli na serio brać pod uwagę te najpiękniejsze warianty. Tyle że to nie będzie proste. Tuż po samym losowaniu przypomnieliśmy chociażby, jak wyglądały poprzednie sezony Astany w europejskich pucharach:

Sezon 2014/15: w drodze do grupy Ligi Europy udało się wyeliminować: Pjunik Erywań, Hapoel Tel Awiw, AIK Solna. Przeszkodą nie do przejścia był jeszcze Villarreal.

Sezon 2015/16: w drodze do grupy Ligi Mistrzów Astana była lepsza od: Mariboru, HJK, APOEL-u. W elicie Kazachowie rywalizowali z Atletico Madryt, Benfiką Lizbona i Galatasaray. Cztery remisy i dwie porażki. Wstydu nie było.

Reklama

Sezon 2016/17: w drodze do Ligi Mistrzów po ograniu Żalgirisu, lepszy okazał się Celtic, ale udało się kosztem BATE pograć w grupie LE z Olympiakosem, APOEL-em i Young Boys Berno (1 wygrana, 2 remisy, 3 porażki).

Do tego daleka podróż, niepewna pogoda, naprawdę nieprzyjemny styl prezentowany przez rywala i sztuczna murawa. Zwłaszcza dziś nie będzie lekko, łatwo i przyjemnie, ale prawdopodobnie nie będzie tak już do samego końca dwumeczu. A nagrodami są spokój, pieniądze i przynajmniej 8 meczów w Europie do końca roku, ale też o te nagrody będzie trzeba stoczyć naprawdę ciężki bój.

Problem polega na tym, że Legia ostatnio wcale nie wygląda na ekipę, która jest w optymalnej formie oraz jest już gotowa na wszystkie wyzwania. Owszem, nie bralibyśmy super-poważnie wyników osiąganych w lidze, bo tym razem Jacek Magiera deleguje do gry najsilniejszy skład, jakim obecnie dysponuje. Nie powinno być eksperymentów z Makowskim, Szymańskim czy Szwochem, bo w grze powinniśmy obejrzeć wszystkie sprawdzone ogniwa. W porównaniu do mistrzowskiej wiosny, Vadisa zastąpi coraz lepiej dysponowany Hamalainen, a Radovicia wreszcie zdrowy i strzelający Kucharczyk.

Ale też mistrzowie Polski w ostatnich latach udowodnili, że potrafią być drużyną na średnim europejskim poziomie, a także potrafią zagrać na wynik. Na etapie III rundy eliminacji w kilku poprzednich sezonach przegrali tylko raz – po pamiętnym walkowerze z Celtikiem. Poza tym, nawet kiedy na innych polach za bardzo im się nie wiodło, potrafili pokazywać w Europie swoje najlepsze oblicze. Jeżeli więc będą potrafili zrobić to także w Astanie, dla warszawskich kibiców to wciąż może być całkiem przyjemny wieczór.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
5
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Liga Mistrzów

Liga Mistrzów

Kolejne wcielenie Superligi. Pomysł Unify League nie porywa

AbsurDB
34
Kolejne wcielenie Superligi. Pomysł Unify League nie porywa

Komentarze

77 komentarzy

Loading...