Raz na jakiś czas polski futbol klubowy zostaje brutalnie sprowadzony na ziemię. Czasami odbywa się to wyjątkowo bezwzględnie, jak chociażby miało to miejsce podczas powrotu naszego przedstawiciela do Ligi Mistrzów po 20 latach nieobecności. Pamiętamy to aż za dobrze – do Warszawy przyjechała Borussia Dortmund i gładko wygrała szóstką, nie pozostawiając złudzeń, kto do jakiego świata przynależy. Tak jak różnicę klas często widać na boisku, tak w coraz bardziej widoczny sposób zaznacza się ona także na papierze. A najlepiej widać to przy analizie stale powiększającej się przepaści finansowej pomiędzy nami i europejską czołówką.

W Polsce, jak i w najlepszych ligach Starego Kontynentu, jednymi z najważniejszych wpływów do budżetów są środki z praw telewizyjnych. U nas w sezonie 2016/17 pula, jaka została podzielona pomiędzy kluby, wyniosła 145,2 miliona złotych (równowartość ok. 34,4 miliona euro). To wzrost o 7,2 miliona złotych względem poprzedniego sezonu oraz o 22,2 miliona złotych względem rozgrywek 2014/15. O tym, jak istotna jest to kroplówka dla naszych ligowców, najlepiej świadczy fakt, że w zeszłym sezonie pieniądze z Ekstraklasy dla większości klubów stanowiły 30-40 procent rocznych przychodów. Najmniej uzależniona była od nich Legia (niewiele ponad 10 procent), a najmocniej Piast (aż 80 procent). Innymi słowy, premie z tytułu praw telewizyjnych są dla naszych klubów albo ważne, albo bardzo ważne.
Problem w tym, że to, co dla nas jest sufitem, dla innych jest podłogą. I to podłogą w głęboko zakopanej piwnicy. Wspomniana łączna pula 34,4 miliona euro to mniej więcej tyle, na ile w pojedynkę może liczyć średniak z Bundesligi. To również o dobre kilka milionów euro mniej, niż najniższa premia w La Liga oraz – tak, tak – o ponad trzy razy mniej, niż dostaje ostatnia drużyna Premier League.
Rzecz jasna zestawienie Ekstraklasy z trzema czołowymi ligami Europy (wg rankingu UEFA) ma jedynie na celu pokazanie wspomnianej przepaści, która w najbliższym czasie będzie się tylko powiększać. Warto jednak zwrócić uwagę, że czołówka ucieka nierównomiernie i nawet pomiędzy najlepszymi odstępy są naprawdę znaczące. I chyba najbardziej wymowny jest tu fakt, że mistrz Niemiec, Bayern zgarnął z tytułu praw telewizyjnych 78 milionów euro, a najgorszy i relegowany z Premier League Sunderland przytulił… aż o 28 milionów więcej. A w tym kontekście powszechnie znana rozrzutność angielskich klubów przestaje już szokować. Spójrzcie zresztą sami na te liczby:
Leicester płaci za Kapustkę rekordową kwotę odstępnego w historii Ekstraklasy i potem nie daje mu pograć? W kontekście powyższych liczb spokojnie da się to zrozumieć. Natomiast trudniej już o zrozumienie, dlaczego kluby z Premier League nie zdominowały jeszcze europejskiej piłki. Tak naprawdę z całej wymienionej stawki tylko Real i Barcelona – dzięki mocno nieproporcjonalnemu rozdziałowi środków w Hiszpanii – mogą się w tym względzie równać z Wyspiarzami. Już nawet Atletico, które także ma wynik trzycyfrowy, zarobiło mniej niż Sunderland. A cała reszta nawet nie ma co stawać do tego wyścigu.
Wracając jeszcze do naszego położenia, ktoś mógłby pomyśleć, że 19 milionów euro, czyli różnica pomiędzy dochodem z praw telewizyjnych Legii i Lipska, który – było nie było – jest wicemistrzem Niemiec, to nie jest jeszcze jakaś niewyobrażalna przepaść. Tu jednak warto zaznaczyć, że od nowego sezonu wchodzi w życie lukratywny kontrakt podpisany przez DFL, który klubom pierwszej i drugiej Bundesligi gwarantuje 1,16 miliarda euro rocznie do podziału. W praktyce oznacza to, że szacunkowe dochody przykładowej Borussii Dortmund wzrosną o 22 miliony euro, a Bayernu i Schalke o 19 milionów euro. Z kolei wspomniany Lipsk odskoczy od Legii o kolejne 6 milionów euro.
Przyglądając się poszczególnym wartościom można złapać naprawdę porządnego doła. I właściwie sama nasuwa się tu myśl, że dobrze, iż to właśnie piłka nożna, czyli dyscyplina najbardziej nieprzewidywalna z nieprzewidywalnych, gdzie na boisku może zdarzyć się wszystko, i gdzie biedny może ograć bogatego. Fakty są jednak takie, że w dłuższym okresie pieniądze zazwyczaj okazują się decydujące i – patrząc na powyższe różnice – kwestią czasu wydaje się, kiedy Premier League ponownie zacznie dominować europejskie rozgrywki. Bo przecież nie da się wiecznie trwonić takiej kasy, prawda?
Jak to wszystko kiedyś pieprznie, to będzie huk na pół Układu Słonecznego.
No tak, ale wtedy Makrela powie, że państwa Unii powinny solidarnie walczyć z kryzysem i polski/węgierski/słowacki/czeski/bułgarski/… podatnik sfinansuje pensję Messiego czy Ronaldo, oczywiście dla dobra wspólnoty, dawania radości dzieciom i dla podtrzymywania tradycyjnych wartości.
Gdzie ten romantyzm w pilce..
A Walencja za co tyle siana zgarnela?
Dalej są medialną marką, myślę że mieli więcej spotkań transmitowanych poza Hiszpanią niż taki Villareal czy Athletic, stąd więcej siana.
Głównie za ogólnie pojętą „większą wartość medialną”.
chociażby miało to miejsce podczas powrotu naszego przedstawiciela do Ligi Mistrzów po 20 latach nieobecności. Pamiętamy to aż za dobrze – do Warszawy przyjechała Borussia Dortmund i gładko wygrała szóstką, nie pozostawiając złudzeń, kto do jakiego świata przynależy ???? ,,,,,,,,,,?????????
debilny przykład bo juz nie wzieli budżetów Legi i sportingu bo juz autorowi to nie pasowało
akurat te 0-6 wynikało z burdelu w klubie. Niespodziewana zmiana trenera, rozwalenie przed sezonem obrony. Ci co wyszli wtedy na mecz, to pierwszy raz ze sobą grali, a poza tym niektórzy za słabi na pierwszy skład Legii byli.
Legia – Real 3:3 i tyle w tym temacie 🙂
Treść usunięta
Treść usunięta
Treść usunięta
komunistyczny twór… powiedz, jaki resort wspierał twój klub…
znasz taką piosenkę? Legła to twoja stara…
5:1… powiedz, komu kibicujesz – zobaczymy wyniki tego zespołu…
Treść usunięta
wyśmiewasz mecze Legii w lidze mistrzów – pucharze, o którym twój zespół (jeśli to nie Widzew) może co najwyżej pomarzyć… jasne – Real – Legia 5:1 to zajebisty powód do dumy dla twojego klubu – on tak z Realem nie przegrał…
To prawda, że piłka nożna jest nieprzewidywalna, że biedny może wygrać z bogatym. Tylko, że MY „zwycięski remis” Legii z Realem Madryt w lidze mistrzów będziemy wspominać przez następne 20 lat. Za rok Real zapomni, że wygrał ligę mistrzów. Taka jest między nami przepaść…
Dlaczego nie dominują angielskie kluby-bo na pewnym pułapie finansowym czyli powiedzmy 100 mln euro budżetu taka drużyna może spokojnie ogrywać tę wartą nawet 2 razy tyle-pieniądze po prostu mają niewielki udział w sukcesach,podstawa to. umiejętności
Zgadzam sie Dario z tobą ,
Ponad pewien poziom budżetu wydawanie kasy staje się nieefektywne.
Gdy pieniedzy jest masa to się ich nie szanuję. Przepłaca się na wykupne oraz na kosmiczne kontrakty często mało wartościowych piłkarzy.
W efekcie drużyna która ma budżet 100 mln euro i będzie zarzadzać nim efektywnie osiagnie poziom sportowy drużyny majacej budzet 300 mln euro która wywala kasę jak leci.
To właśnie dzieje się w UK.
Arsenal majacy budżet Bayernu przegrywa z Bayernem na boisku 9:1
W Anglii brakuje im przede wszystkim 2 rzeczy-dobrego szkolenia i zmiany nastawienia ,żeby zrozumieć ,że puchary są znacznie ważniejsze niż krajowa liga .No ale oni od lat kiszą się we własnym sosie i myślą ,że są pępkiem świata,a gdyby nie ta kasa to pewnie 1/4 byłaby poza ich zasięgiem .2 finały LM Juventusu w ciągu 3 lat ,choć przecież budżetowo to zapewne klub z końca pierwszej 10 pokazują ,że mądra budowa stabilnej podstawowej 11 z kilkoma gwiazdami daje zdecydowanie lepsze efekty niż myślenie stać nas na wszystkich ale w sumie teoretycznie ,bo rzeczywiście awangarda najlepszych graczy świata nawet nie myśli o graniu na wyspach.
Dlatego w pucharach zawsze jestem za takimi drużynami co z głową budują zespoły zachowując wszelkie proporcje jak Borussia, Monaco czy wspomniany Juventus.
Co do Anglików to oni padli ofiarą swojego bogactwa.
Co sezon wymieniają po kilku piłkarzy na kluczowych pozycjach. W efekcie piłkarze ciągle się zmieniają. Brak przywiazania do klubów i wpojenia schematów oraz zgrania. Taki City za chwilę znów wymieni połowe piłkarzy i znów te gwiazdy wyłapią oklep w LM od jakiegoś niemieckiego czy francuskiego średniaka
Brak domincji w rozgrywkach europejskich jest dzialaniem……logicznym. Tak kluby skupiaj sie na rozgrywkch gdzie zarbij pienidze.
Tylko że kluby coraz wiecej zarabiają no rynku globalnym. Żeby zarobić kase w takich Chinach, Indiach czy Japonii trzeba być zespołem globalnym. A żeby się nim stać to trzeba osiagac suksecy w LM. A tam kluby angielskie są tylko tłem.
I dlatego po światowych tournee jeżdza Real, Barca, czy MU a nie Totenham czy Newcastle. Bo o tych klubach w Chinach nikt nie syszał za wiele.
Dlatego kiedyś się to w Anglii rozsypie. Za jakiś czas nie dadzą rady wysysać z rynku takiej kasy, skoro kiszą się we własnym sosie. Przecież Premier League to nie NBA, NHL czy NFL wobec innych lig europejskich.
Ale co ma się rozsypać? Przecież oni mają tę kasę z praw telewizyjnych, więc kto co wysysa? Liga jest ciekawa sama w sobie i nieważne jak radzą sobie poszczególne kluby w pucharach (a radzą sobie nie aż tak tragicznie). Dopóki będą chętni na oglądanie tych rozgrywek to nic się nie rozleci, a nie ma powodu, żeby miało nagle spaść zainteresowanie Premier League.
Głupoty piszesz. Manchester United, City, Chelsea, Arsenal czy Liverpool regularnie jeżdżą na globalne tournee. Zwłaszcza z tym Manchesterem to jebnąłeś jak łysy o kant stołu, to jeden z najpopularniejszych klubów na świecie.
No przecież napisałem o ManU że jeżdzą na tournee.
A skad popularnosć MU na swiecie?
Własnei z LIgi Mistrzów w której byli ważyn uczestnikiem przez wiele lat.
Tak wypracowali markę.
I żeby inne kluby mogły mieć taką markę muszą osiagnać wyniki w LM jak kiedyś MU.
Tyle ze na razie słabo im to wychodzi
No napisałeś. Ale wiesz, że Tottenham czy Newcastle też jeżdżą lub jeździli na światowe tournee? Ci pierwsi właśnie się do niego przygotowują, drudzy robili to jak jeszcze grali w Premier League. A furory żaden z tych klubów w Lidze Mistrzów nie robił. Leicester po zdobyciu mistrzostwa też poleciało do Stanów. Więc twoje teoria jest mocno kulawa. Każdy kto osiąga dobre wyniki w Premier League zyskuje światową popularność, bo to rozgrywki oglądane wszędzie, co do Ligi Mistrzów to już taki pewien nie jestem.
Mój drogi jeśli wyjazd do USA na jakiś trniej jest dla ciebie światowym tourne to ci napiszę że podobne wyjazdy do USA zaliczała Legia, Wisła Lech i chyba z raz Widzew.
Mówimy o marce globalnej i co byś nie pisał to takie Newcastle jest conajwyżej w swiatowej drugiej lub trzeciej lidze daleko za takimi markami jak Bayern, Real czy Juventus
Aha, czyli światowe tournee musi być do Chin, Indii albo Japonii, USA się nie liczy, pewnie za blisko, fajnie wiedzieć.
Może to dla ciebie też będzie niespodzianka, ale kluby angielskie, poza Manchesterem United, w Chinach też jednak komuś są znane, Chelsea grała tam w tym roku z Arsenalem, City odbyło u nich w 2016 roku tournee, a Liverpool swoje przygotowania do nowego sezonu zacznie właśnie w Chinach i Hong Kongu. Podobnie zresztą jak Arsenal, który zamiast Hong Kongu wybierze się do Australii.
A ja bym sie chciał dowiedzieć ile kasy przytulają z w lidze Czeskiej. Ja słyszałem że 5mln EUR na całą ligę. A wyprzedzają nas o długość w rankingu UEFA.
Już mnie wkurwia to wieczne miauczenie jak u nas jest kiepsko. To niech taki Piast ruszy dupy i załatwi sobie jakąs kasę z reklam, sponsorów (oprócz miasta), pamiątek klubowych czy dnia meczowego.
Piast nie ma kibiców to jak ma zarabiać z pamiątek klubowych i dnia meczowego?
Jest takie magiczne słowo marketing. Trzeba dotrzeć do ludzi w Gliwicach. Piłkarskie przedszkola, wizyty w szkołach, spotkania w centrach handlowych z piłkarzami Piasta.
Najlepiej oczywiście polecieć do władz miasta bo kilka wizyt, kilka obiadków i kasy więcej. Ale kibiców urząd miasta nie przyprowadzi na stadion.
Łatwiej powiedzieć, ciężej zrobić. Akurat te czynności, które opisałeś w komentarzu powyżej Piast robi i nie przynosi to większego efektu. Zresztą o czym my tu mówimy jak w samych Gliwicach jest więcej kibiców Górnika niż Piasta. Na Śląsku jest za dużo „topowych” klubów zbyt blisko siebie przez co skazują one siebie nawzajem na przeciętność.
No cóż, to znaczy że Piast nie ma racji bytu na wyższym poziomie. A dlaczego w takim razie Górnik tak doi miasto a nie zarabia sam skoro ma tylu kibiców?
Jest takie powiedzenie – kto chce szuka sposobu, kto nie chce szuka usprawiedliwień.
Jakoś pół roku temu czytałem o wynikach jakichś badań porównawczych. Wyszło tam, że w Czechach kluby dostają prawie 9 razy mniej pieniędzy z praw telewizyjnych niż nasze. Mają też średnio dwukrotnie tańsze wejściówki przy frekwencji niższej o prawie połowę.
Nie ma tam aż takiej skali dojenia samorządów, jak u nas. Mało tego, przychody ze sponsoringu są około 3 razy mniejsze niż w Polsce.
Czasem człowiek zastanawia się, za co oni tam w ogóle żyją?
Jest kilka spraw które pozwalają Czechom na osiąganie sukcesów za dużo mniejszą kasę. Panuje tam kult pracy i rzetelność, większa uczciwość a co za tym idzie efektywniejsze zarządzanie. Jeśli liga czeska ma wszystkie parametry finansowe gorsze od naszej a wyniki w pucharach dużo lepsze a dodajmy do tego że w Sparcie i Viktorii grają w większości czescy piłkarze to czym to może byc spowodowane?
Ja zauważyłem że wszyscy ludzie wypowiadający się o trudnościach w polskiej piłce i porównujący nasze warunki do Niemiec, Holandii, Anglii jednocześnie skrzętnie omijają porównanie do Czech. Bo wtedy ich smętne pierdolenie o tym że mamy za mało pieniędzy, zły klimat wyglądały by śmiesznie.
Ostatnio rozklepali nas Słowacy kórzy są jeszcze gorzej finansowani niż Czesi a grali jakby sie szkolili w Hiszpanii.
Profesjonalizacja zarządzania klubami i wypierdolenie z polskiej piłki cwaniaczków i naciągaczy, postawienie na szkolenie i prywatyzacje klubów i tez będziemy mocni.
Górnik za pieniadze miejskie miał w pewnym momencie około 40 piłkarzy na kontraktach. Jak tu nie miec długów?
Na pewno mniejsza jest też w Czechach skala przepłacania kopaczy.
Ogólnie jest biednie w porównaniu z nami. Ale potencjał tamtejszej piłki klubowej dostrzegają powoli inwestorzy z zagranicy. I nie mam tu na myśli jakiegoś Burdenskiego czy innych Senegalczyków, tylko raczej coś w stylu CEFC China Energy, czyli jednej z dziesięciu największych prywatnych spółek chińskich, większościowego akcjonariusza Slavii i właściciela jej stadionu.
I to jest dla mnie Staszku nie do ogarnięcia. Tacy Chinczycy wchodzą do malutkich Czech, gdzie zainteresowanie liga jest mniejsze, stadiony nadal dziadowskie a transmisje jak z lat 90 tych.
Przecież wkładajac te same pieniadze w Legię/Lecha/Lechie/Wisłę odnieśliby znacznie wiecej korzyści niż po włozeniu w taką Slavię.
Inna sprawa, że to może być też powiązane z polityką. Chiny weszły do Czech znacznie mocniej niż do Polski, wydaje się, że robią sobie z naszych sąsiadów jakąś bazę do ekspansji na skalę co najmniej Europy Środkowej.
Tylko zysk mieliby gówniany. Niestety taka prawda.
My jesteśmy w sferze przepłacania kopaczy w regionie niczym Angole. Jakieś Brozie, Masłowskie czy Strapony które kasują kontrakty życia posiadając skill na poziome abchazkiego pasterza kóz.
Przychodzi przyzwoity obrońca (Jędza) i dostaje najwyższą gażę w historii eklapy 800 tys eur. Jakiś odpad z 3.Bundesligii dostaje 250 tys eur bo ma polskie korzenie. A mistrzowi karnych odpalają 350 tys eur rocznie.
Klub z 35 zawodnikami lub 3 trenerami na kontraktach? U nas to nic wyjątkowego.
Wieś tańczy i śpiewa. Nepotyzm, kolesiostwo i brak profesjonalizmu od samiuśkiej rudej góry po doliny, gdzie po przegranym meczu zawodnicy lub kibice potrafią nakopać zwycięzcom albo wynik meczu ustalany jest przed meczem (IV liga, za zapas wody mineralnej na miesiąc).
Nie uważam ze argument zysku był dla Chinczyków istotny.
Oni przepłacają u siebie w kraju za gwiazdy i w klubach które inwestują w Europie te wydają na potęgę.
Biorąc pod uwagę że taka Legia czy Lech przychody z transmisji ma większe a frekwencję i ceny biletów wyższe od tych w Czechach to gdyby kierowali się chęcią zysku to przede wszystkim zainteresowali się własnie takim Lechem czy Legią.
Co do reszty to ok. Polska liga jest szalenie nieefektywna jeśli porównany koszty do wyników sportowych.
W sumie to masz rację. Chińczyki się nie pierdzielą w tańcu.
Treść usunięta
Ciekawe zestawienie ale wniosek, że proporcje będą się jeszcze powiększać uważam za błędny. Proporcje będą się zmniejszać, polska liga w relacji do rynku zbytu jest jak widać mocno niedoszacowana. A poza tym przyjdzie kryzys i wyrówna 🙂 Ciekaw jestem jak wyglądały budżety greckich klubów 10 lat temu a jak wyglądają teraz?
No ale mamy prawa rynku. Skoro nasza liga jest mocno niedoszacowana to czemu nie wejdzie taki polsat albo E sport i nie zaproponuję dwa razy wyższych stawek?
Zresztą przepaść jest tak gigantyczna że kryzys który obciałby dochody na zachodzie o połowę niewiele by zmienił. Stary porównaj sobie 4 mln Legii i 174 Chelsea
Podnieś dochód Legii o 100% w ramach nowej umowy i zabierz Chelsea połowę w ramach kryzysu.
Wyjdzie 8 mln dla Legii i 80 mln Chelsea. To nadal 10 razy więcej!
Mało kto zauważa, że istnieje mechanizm regulujący rynek transferowy. Owszem, kluby angielskie bardzo się wzbogaciły na nowym kontrakcie do praw telewizyjnych, jednak te pieniądze mogłyby im dać przewagę wyłącznie wtedy, jeśli reszta świata nie wiedziałaby o tym. Jednak, że jest to jawna wiedza, pozostałe kluby, kiedy zgłasza się chętny z Anglii po ich piłkarza, zwyczajnie żądają co najmnej podwójnej sumy niż zażądałyby od klubu z innej ligi niż Premier League. Koniec końców, niby angielskie kluby są bogatsze, ale wychodzi na to samo, co było wcześniej. Chociaż już wcześniej mogły finansowo pozwolić praktycznie na każdego piłkarza na globie. Status quo jest zachowany.
A dlaczego liga Angielska miałaby kogokolwiek zdominować,jak wydają krocie na chujowych graczy? Kwoty typu 30/40 baniek za przeciętnego Anglika to kpiny.W Bundeslidze kupią lepszego za 5 milionów.A żaden gracz z najmocniejszych klubów nie będzie chciał grać np. w Stoke.Od czasu do czasu jakieś Leverkusen sprzeda kogoś do Tottenhamu za 30 baniek i kupi sobie 3 nowych,jeszcze lepszych piłkarzy a potem pokona koguty w LM.
Ta kasa nic im nie da i nikogo nie zdominują,będą jedynie przepłacać.
Ja już całe lata temu wspominałem to, że będzie ogromna przepaść finansowa między klubami angielskimi, a kontynentem. Jedynie takie kluby, jak Real, Barcelona i Bayern będą mogły konkurować finansowo z angielskimi. Ewentualnie, jak jacyś Szejkowie ( PSG ) czy Chińczycy wchodzą do jakiegoś klubu i szastają kasą.
Dysproporcja robi się straszna. Z drugiej strony ten nadmiar gotówki angielskie klubu nie do końca potrafią spożytkować. A ta przepaść się powiększa. Chyba z dziesięć lat temu mówiłem, że będzie tak, iż ostatnia drużyna ligi angielskiej będzie dostawała większe pieniądze niż najlepsze z innych czołowych lig.
Nie no ten to jak wrzuci artykuł to ręce opadają. Cel osiągnięty, bo ja znowu klikam spodziewając się jakiegoś obszernego artykułu, celnych, ciekawych, i niebanalnych wniosków, jakiś wyliczeń, równań (patrząc na zdjęcie główne to zaawansowana matematyka). Kolejny raz rozczarowanie, temat przemielony naście razy, zestawienie które każdy widział w SE czy Fakcie (tam temat hajsu w sporcie to częsty temat). Wniosków, poza oczywistymi (przepaść między Anglią a Polską). Można by się bardziej przyłożyć do tematu. Polecam następnym razem trochę bardziej się przyłożyć do pisania. Ciekawe tematy do rozliczeń na pewno się znajdą, tylko trzeba o nich ciekawie pisać, póki co się to nie udaje. Szkoda.
PS.
Spostrzeżenie po którymś z kolei tekście w ciągu ostatnich 3-4 dni.
Naprawdę macie jeszcze czytelników, którzy czytają dłuższe teksty niż 638 wyrazów i około 3600 znaków, i nie są zapatrzeni w modne krótkie przekazy ( najlepiej na 140 znaków na TT). Poważnie nie musicie mieć czytelników za ograniczonych idiotów, zostali jeszcze jacyś normalni.
Pelna zgoda. Przeciez autor moglby zrobic zestawienie lig porownywalnych. Dajmy na to 20 lig wyprzedzajacych nas w rankingu uefa. Godzina grzebania w internecie a wnioski mozna by sensowne wyciagnac. Rownie dobrze moglby porownac nas do ligi mauritiusu i napisac ze mamy el dorado.
w punkt
Pierwsza uwaga – są to kwoty brutto. Ciekawe byłoby porównanie kwot netto. Coś musi być w tym, że mimo takiej kasy angielskie zespoły nie przechodzą powyżej pewnego poziomu. rozgrywek europejskich.
A widział ktoś takie podsumowanie po dodaniu rynków zagranicznych? To są w ogóle istotne kwoty?
Szkoda, że nie porównano tutaj np z Czechami, Węgrami, Rosją, Grecją itp. Autorowi się pewnie nie chciało bo i po co. Bo okej fajnie spojrzeć na tabelkę z niemieckimi czy hiszpańskimi drużynami, ale to przecież przepaść nie tylko w kasie ale i w umiejętnościach, 99 procent meczy w eklapie to padaka. Wiec, niech się cieszą że w ogóle kasę dostają.
Dokładnie, takie porównanie byłoby znacznie bardziej istotne z punktu widzenia naszej kopanej. Bo że Angole i Hiszpanie będą nam uciekać coraz bardziej to wszyscy wiedzą. Ale jak wyglądamy w porównaniu z np. Węgrami, Belgią, Czechami, Słowacją, Austrią – tu by można jakieś wnioski wyciągać.