Ostatnie sekundy finału, przy linii pięciu kontuzjowanych graczy. Czterech o kulach. Ostatni ubrany inaczej, niż reszta, elegancko odzianych zawodników – w czarnym dresie. Słyszy gwizdek i biegnie kuśtykając, by wyściskać kolegów, którzy wygrali mecz z jego byłą drużyną na stadionie, na którym parę godzin w życiu spędził. Wiecie, kim jest opisywany przez nas facet. Ibra był dziś w cieniu, dlatego we wstępie chcieliśmy oddać mu, co jego. Za to główny bohater dzisiejszego dnia, Jose Mourinho mówi, że Champions League bez niego jest pusta. Trudno się nie zgodzić. Dobrze, że wraca, bo miniony finał potwierdził, że Liga Europy to jednak rozgrywki gorszego sortu.
Może nie był to mecz, który powinni puszczać cierpiącym na bezsenność, ale nie porywał. Śmiało możemy go nominować do kategorii “najsłabszy finał od powstania Ligi Europy”. Jeśli mielibyśmy skomentować grę finalistów za pomocą dwóch słów, to skorzystalibyśmy z wypowiedzi trenera Ajaxu z konferencji prasowej: “nudny mecz”.
Ajax, a szczególnie Peter Bosz może szczycić się wystawieniem najmłodszego skład w historii finałów europejskich pucharów. Średnia wieku wynosząca 22 lata i 282 dni robi wrażenie, ale też zapala czerwoną lampkę – czy chłopaki mogli dać radę? Statystyki mówią, że tak.
Strzały? 17 do 7 dla Ajaksu.
Podania? 627 do 284 dla Ajaksu.
Ale tak to w futbolu bywa, że podanie jedno za drugim okazuje się tylko cholernie złym przyzwyczajeniem do błędnego użycia piłki i produkowania liczb. Od mieszania łyżeczką herbata słodsza się nie zrobi. Tu potrzebne było cwaniactwo, przebiegłość, a jeśli cechy lisa, to Jose Mourinho. Peter Bosz mówił przed spotkaniem, że nie ma specjalnego planu na ten mecz, chce grać tak, jak do tej pory. I rzeczywiście – dziś odbyło się to trochę na zasadzie “daj piłkę Traore, niech kiwa”. A Mourinho potrafi przygotować zespół do meczu z konkretnym rywalem jak nikt inny.
Mou to Mou. Od trafienia na 2:0 United stało się oszczędne w czynach. Bo zwycięstwo kocha rozwagę. Można wręcz powiedzieć, że Mourinho miał dziś rolę przeciwną do roli DJ-a. Ten nie gra swojej ulubionej muzyki, tylko taką, przy której ludzie najlepiej się bawią. Za to Portugalczyk i jego zespół zagrali dziś nieatrakcyjną dla oka piłkę, ale taką, jaką sobie zaplanowali, czyli przede wszystkim skuteczną. Mou zaszczepił w drużynie filozofię, którą można określić hiszpańskim zwrotem “ganar o ganar”. Czyli wygrać lub wygrać.
Cruyff nazwał mnie trenerem, który zdobywa tytuły, a nie kocha futbolu. Chciałem podziękować. To największy komplement, jaki mogłem usłyszeć jeszcze przed finałem.
Robienie tego, czego się nienawidzi z taką samą pasją, jakby się to kochało, jest pierwszym krokiem do osiągnięcia wielkości – mówił tak Cus D’Amato, legendarny trener Mike’a Tysona. Bo czy Henrikh Mkhitaryan chciał być pierwszym obrońcą? Czy Rooney marzył o wejściu w finale jedynego niezdobytego przez siebie pucharu i robieniu wślizgów pod własną bramką?
Kapitan Ajaxu Davy Klaassen powiedział przed meczem ciekawe zdanie: “Miano faworyta nie oznacza, że od początku prowadzisz 1:0”. Pomylił się, bo choć rzeczywiście nie od samego początku, to potrzeba było na to 18 minut. Paul Pogba, do którego należał też pierwszy strzał w meczu, przy sporym farcie, dał pierwszego gola. I trudno było przypuszczać, że Ajax odwróci losy finału.
GOOOOOL DLA UNITED! Trafia @paulpogba. Przypadkowo, ale piłka jest w siatce! Finał @EuropaLeague na żywo w Eurosporcie 1 pic.twitter.com/SJMPfvb8Ae
— Eurosport Polska (@Eurosport_PL) 24 maja 2017
Wiedzieliście, że Mkhitaryan nie zdobył nic w Europie? Teraz zdobył bramkę na 2:0, która zapewniła mu pierwsze międzynarodowe trofeum. Tuż po przerwie, co mogło przybić zmotywowany przez Bosza Ajax. A dobić mógł ich Jesse Lingard, ale biegnąc z piłką od linii środkowej, już w polu karnym się wykoleił i dał odebrać piłkę biegnącemu za nim ile sił w nogach Davinsonowi Sanchezowi. Wracając do Ormianina – to on najczęściej w tym meczu faulował. Taka rola wyznaczona przez Mou. Strzelić i odliczać minuty do ostatniego gwizdka.
A Holendrzy, mimo przewagi w podaniach czy strzałach, nie rzucili się szaleńczo i to był ich błąd. To jak czatowanie na bilet lotniczy w atrakcyjnej cenie, licząc, że ona jeszcze spadnie. Raz nie klikasz “kup”, cena idzie w górę. Myślisz, że to chwilowe i zaraz spadnie, więc nadal nie klikasz. A ona po chwili jest już poza zasięgiem twojego portfela. Czas grał na ich niekorzyść, im wcześniej by docisnęli, tym większa szansa, że z jakimś pozytywnym skutkiem.
To pierwsze europejskie trofeum od wygrania Ligi Mistrzów przez Bayern w 2013 roku, którego nie zdobywa drużyna z Hiszpanii.
Świetne zdjęcie Mourinho uchwycił Piotr Kucza (poniżej trochę jego fotek z finału). Jose i guma, która symbolizowała lata świetności Manchesteru Sir Alexa Fergusona.
Kiedyś Portugalczyk powiedział o starszym koledze: – Wino, które piliśmy na Stamford Bridge było okropne – narzekał na to. Jest świetnym, wielkim trenerem. Mam wiele szacunku dla tego człowieka. Nazywam go „szefem”, bo jest naszym, czyli pozostałych trenerów szefem. Jest najlepszy, bardzo miły i zasługuje na to, by być bossem. Może kiedy będę miał 60 lat, dzieciaki będą mnie nazywać tak samo.
Tego nie wiemy, ma jeszcze sześć lat. Ale porównując jego dokonania do Fergusona będącego w jego wieku – całkiem prawdopodobne.
54-letni Ferguson: 20 trofeów
54-letni Mourinho: 25 trofeów
– To był dla mnie najtrudniejszy sezon jako trener. Ed Woodward ma moją listę życzeń transferowych od dwóch miesięcy. No to czekam – skwitował rozgrywki 2016/2017 Mourinho. A po ostatnim gwizdku – choć podobno presji nie uznaje – wybuchł jakby wygrał pierwsze trofeum w życiu.
fot. FotoPyK