Niestety, ale uciekającego czasu nikt nie jest w stanie zatrzymać i tak jak odczuwamy to w życiu codziennym, tak samo jest w futbolu, bo wczorajsi herosi dziś ogłaszają, że kończą karierę. Zawieszenie butów na kołku zapowiedzieli już choćby Lahm i Alonso, a teraz do tego grona dołącza Totti, który po sezonie żegna się z profesjonalną piłką.
– Jeśli chodzi o Tottiego, to wiem, że zawarł umowę z klubem na mocy której, to będzie jego ostatni rok jako piłkarza, a potem zostanie dyrektorem. Francesco to Roma. Chcę nawiązać z nim bliską współpracę. Byłbym zadowolony, gdybym mógł czegoś się od niego nauczyć – powiedział Monchi, nowy dyrektor sportowy Romy. To o tyle ciekawe, bo Totti jeszcze po przegranych derbach z Lazio nie chciał potwierdzić tej decyzji – być może wtedy jeszcze się wahał, ale został przekonany, że przy nadejściu nowych rządów lepiej będzie dla niego, jeśli karierę zakończy.
Kup książkę „Futbonomia” w sklepie Weszło!Pamiętamy bowiem co potrafiło dziać się z Francesco w ostatnim czasie – prasa właściwie co chwilę donosiła o jego konfliktach ze Spallettim. Przytaczano różne historie, na przykład Totti na krytykę zespołu przez trenera miał odpowiedzieć: – Zamknij się! Nie będę słuchał kogoś, kto grał w karty do drugiej w nocy. Wiadomo jednak, że wszystko rozbijało się o jeden mianownik. „Il Capitano” grał coraz mniej i był tym sfrustrowany, bo jako legenda klubu czuł, że należy mu się więcej minut. Wracając jednak do początku – czasu nie oszukasz, Totti ma już czterdziestkę na karku, a wbrew stereotypom Serie A to nie jest liga dla emerytów – średnia wieku jest tam mniejsza niż choćby w Premier League – i dla piłkarza zaczynało brakować miejsca. Koniec zwyczajnie musiał nadejść.
Natomiast fajnie, że Totti kończy akurat w ten sposób, bo jeśli słowa Monchiego się potwierdzą, płynnie przejdzie w strukturach klubu, z boiska za biurko. Powiecie, że jesteśmy niepoprawnymi romantykami, ale świetnie, że uchował się ktoś taki jak Totti, kto nie pojechał na stare lata grać gdzieś do Chin czy USA. Wiadomo – tamtejsze pieniądze nie śmierdzą, absolutnie, ale Francesco jest chyba ostatnim wielkim, który nie poszedł gdzieś za wielką kasą. Robiła to taka ikona jak Gerrard i choć kompletnie nie będziemy go za to ganić, ale świetnie, że w dzisiejszym świecie Totti zebrał się na to, by być wiernym jednemu klubowi.
Dał Romie naprawdę wiele, zagrał dla niej ponad 700 meczów, strzelił ponad ćwierć tysiąca goli. Zdobywał mistrzostwo w sezonie 00/01, dwa puchary i dwa superpuchary z tym zespołem. Jest bohaterem klubowej rubryki „naj, naj”, bowiem został najmłodszym kapitanem w historii, ma najwięcej goli i meczów, wykorzystał najwięcej karnych. Zrobił też najlepsze selfie:
Teraz zwyczajnie musi ustąpić miejsca innym. Bierzemy słowa Monchiego za pewnik, bo też nie chcielibyśmy, by Totti wybrał inną drogę i biegał jeszcze przez sezon w koszulce Los Angeles Galaxy czy innej z chińskimi znaczkami. Może to egoizm, ale czasem dobrze wierzyć w futbolowy romantyzm, a Totti jest chyba ostatnim, który o nim przypominał.