Nie ukrywamy, że spodziewaliśmy się innych derbów. Myśleliśmy, że zobaczymy więcej ze strony Romy, mniej ze strony Lazio i po raz ostatni w derbach Rzymu – Francesco Tottiego. Zgadzało się tylko to, że swój czas dostał Il Capitano. Reszta – odwrotna od oczekiwań. Lazio dominowało i wygrało 3:1, chociaż mogło wyżej.
Mimo bagażu trzech piłek w siatce, świetne zawody rozegrał Wojtek Szczęsny. Właściwie był najlepszym piłkarzem Romy, bo gdyby nie on, mogłoby dojść do sensacyjnego pogromu. Przede wszystkim należy podać wynik mini-meczu Szczęsny kontra Marco Parolo. Polak wygrał 2:0 broniąc w pierwszej połowie dwa bardzo groźne strzały Włocha z dystansu.
Nakreślić trzeba szczególnie akcję, którą zakończył jego drugi strzał, bo to, co zrobiła obrona Romy to podkładanie min na własnym polu. Balde Keita – zresztą rozgrywający fantastyczne spotkanie, ale o tym zaraz – wbiegł w pole karne z piłką przy biernej asekuracji Kostasa Manolasa i Federico Fazio. Oddał strzał, trafił w tego drugiego i piłka przeturlała się pod nogi nabiegającego Marco Parolo. Ten strzelił mocno, na dalszy słupek, ale Szczęsny ze swoim refleksem był górą.
Choć najlepszą interwencję Wojtek zaliczył pod koniec meczu, gdy Felipe Anderson uciekł obrońcom, wypracował sobie sytuację sam na sam i strzelił na dalszy słupek. Polak chciał rzucić się w przeciwnym kierunku, ale obronił strzał Brazylijczyka nogami.
Balde Keita – gracz meczu. Ten chłopak znów o sobie przypomina. Kiedy zachwycaliśmy się nim przy okazji meczów Legii z Lazio, kiedy mówiło się o zainteresowaniu Realu i Liverpoolu, wydawało się, że jeszcze tylko chwilka, a przestanie on grać w Rzymie i wypłynie na szerokie wody. Teraz znów jego kariera nabiera rozpędu, w dzisiejszych derbach był najlepszy na boisku.
Strzelając na 1:0 zaskoczył Szczęsnego, świetnie mierząc ze skraju pola karnego i ładując piłkę, zanim do bramki, także między nogami obrońcy Romy. Natomiast dokładając drugiego gola (było to już trafienie na 3:1), wykończył po prostu świetną, podręcznikową kontrę Biglii, który zagrał prostopadle do Lulicia, Bośniak oddał do Keity, a pomocnik trafił nią do pustej bramki.
Roma miała chwilę nadziei, gdy z karnego na 1:1 wyrównał Daniele De Rossi, ale sami zobaczcie, co to był za karny… Nie minęła chwila i Lazio znów prowadziło. Po przepięknym woleju Duszana Basta. Piłka od słupka i do siatki, Szczęsny bez żadnych szans.
— Andrea Mancia (@andreamancia) 30 kwietnia 2017
Bardzo słaby mecz rozegrał Radja Nainggolan, który nie był dziś zakapiorem i technikiem, którego oglądamy na środku murawy Stadio Olimpico zazwyczaj. Dziś on i Strootman przegrali walkę o władzę w centrum z Parolo, Biglią i Milinkoviciem-Saviciem. Jeśli chcielibyśmy wybrać najgorszego w Romie, to wahalibyśmy się między nim a stoperami, czyli Federico Fazio i Antonio Rudigerem. Ten ostatni przedwcześnie opuścił boisko, bo idiotycznie sfaulował Djordjevicia w 90. minucie. Faul na złamanie nogi i przerwanie kariery, więc sądzimy, że komisja ligi pochyli się nad jego zachowaniem, ale całe szczęście napastnikowi Lazio nic poważnego się nie stało.
Francesco Totti, który dostał dziś 20 minut nie miał okazji do zabłyśnięcia i zrobienia efektownej cieszynki, jak dwa lata temu, gdy po golu wyjął Iphone’a i zrobił sobie legendarne już selfie. Dziś łzami wielu kibiców żegnało go, gdy opuszczał murawę po ostatnim gwizdku. Gorycz porażki nie do przełknięcia, ale – kto jak kto – Tottti po tylu latach powinien sobie z tym poradzić.