Reklama

Gościnność United to już tradycja – dziesiąty podział punktów na Old Trafford

redakcja

Autor:redakcja

30 kwietnia 2017, 15:39 • 3 min czytania 0 komentarzy

Jeśli mielibyśmy wskazać najbardziej pechową drużynę Premier League, to chyba wybór padłby na Swansea, bo potracili w tym sezonie masę głupich goli: samobóje, rykoszety i tak dalej, czasem aż widz nie dowierzał, że w danej sytuacji coś podobnego może wpaść. Jasne, niska pozycja w tabeli to wciąż piwo, które w największej mierze Łabędzie naważyły sobie same, ale trudno nie odnieść wrażenia, że chociaż piankę na złocistym napoju zafundował im los. I dziś, w starciu na Old Trafford, los też nie chciał Swansea odpuścić – los, a może bardziej Marcus Rashford i sędzia Neil Swarbrick. Ten pierwszy dopuścił się bowiem oszustwa, a ten drugi dał się na nie nabrać.

Gościnność United to już tradycja – dziesiąty podział punktów na Old Trafford

Spójrzcie tylko na rzut karny, jaki został podyktowany za rzekomy faul Fabiańskiego na Rashfordzie. Polak cofa ręce i chce uniknąć kontaktu, a młody Anglik wręcz jeszcze przed ruchem bramkarza podkurcza nogi rzucając się w rywala, byleby tylko doszło do choć obtarcia. Sędzia niestety uwierzył w tę marną scenkę, bo po chwili namysły wskazał na wapno, a karnego wykorzystał Rooney.

Łabędzie mogły żałować tej jedenastki tym bardziej, że do tego momentu prezentowały się naprawdę dobrze. Ba, nawet lepiej od gospodarzy, którym potrafili momentami narzucić własne warunku gry – brzmi to kuriozalnie, ale zespół ze strefy spadkowej przyjechał grać na stadion Manchesteru United i miał piłkę dłużej, wymieniał więcej podań. Co więcej, nie było to bezcelowe klepanie piłki po obwodzie, ale rzeczywiście Łabędzie potrafiły sobie stworzyć sytuacje jak choćby te, kiedy strzał Ayew na dobrym refleksie obronił de Gea albo gdy Hiszpan poradził sobie z inteligentnym uderzeniem Llorente.

Oczywiście nie można przesadzić w drugą stronę, Czerwone Diabły w tym meczu istniały, ale nie wyglądały jak zespół, który wchodzi na ostatnią prostą bitwy o Ligę Mistrzów i podium krajowych rozgrywek. Wiele można powiedzieć o starciu z Manchesterem City w czwartek, ale choć mocno defensywny, to ekipa Mourinho miała plan. Tu jakby go zabrakło, bo wszystko co przed przerwą wykreowali sobie gospodarze, było efektem pojedynczych zrywów Rashforda i Martiala, a nie przemyślanego działania. Taki rywal jak Swansea powinien błagać o litość na Old Trafford, tymczasem choć Fabiański został kilkukrotnie zmuszony do interwencji, to strzały bez większego problemu bronił. Poległ dopiero przy jedenastce.

Reklama

Po przerwie obraz meczu się zmienił – Łabędzie były nieco podłamane karnym z kapelusza i spuściły trochę z tonu, a gospodarze ze zniechęconym rywalem dawali sobie radę i kontrowali mecz. Mogli podwyższyć na 2:0, ale najpierw Rooney z kilku metrów trafił zamiast do bramki to w kolegę z zespołu, a strzał Martiala instynktownie wyjął Fabiański. Poza tym, niewiele się działo i pewnie część widzów zaczęła podejrzewać, że to będzie kolejny mecz Swansea z cyklu „momenty były”, ale nic więcej.

Na szczęście gości, mają w swoim składzie Sigurdssona. Islandczyk dostał rzut wolny, piłka była oddalona od bramki gdzieś na 20 metrów, czyli idealnie dla takiego fachowca, by przymierzyć bez pudła. Tak, zrobił to. Uderzył kapitanie, de Gea nie miał nic do powiedzenia i mógł zastanowić się tylko co stałoby się, gdyby jednak Herrera został przy słupku.

Na 1:1 stanęło i trzeba przyznać, że to wynik całkiem sprawiedliwy. Swansea zostało oszukane przy rzucie karnym, ale potem zaliczyło zbyt długi okres przestoju i było nieskuteczne. United długo grało mizernie, jednak w drugiej połowie wzięło się choć trochę w garść i cokolwiek mówić, indywidualności w czerwonych koszulkach zawsze będą wartością dodaną. Gorzej, że ten punkt właściwie nikogo nie urządza – Swansea ma wciąż dwa oczka straty do Hull, United zaraz mogą zobaczyć City uciekające na trzy punkty.

Manchester United – Swansea 1:1

Reklama

Rooney 45+3′ – Sigurdsson 79′

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
2
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”
Ekstraklasa

Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Michał Trela
3
Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Anglia

Anglia

Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Bartosz Lodko
1
Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League
Anglia

Takiego kryzysu Guardiola jeszcze nie miał. “Nie sądzę, żeby chciał odejść”

Patryk Stec
4
Takiego kryzysu Guardiola jeszcze nie miał. “Nie sądzę, żeby chciał odejść”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...