RRRRRR. Oto Choniczanka Chojnice w sześciu literach. Drużyna niepokonana od szesnastu meczów w lidze, a jednocześnie nie potrafiąca wygrać już od sześciu spotkań. Lider pozostający bez ligowego zwycięstwa od połowy listopada.

Patrząc na frustrację jeszcze przed ostatnim gwizdkiem, na minę Łukasza Budziłka stającego do pomeczowego wywiadu, widać jak niewygodna, jak uwierająca zespół z Chojnic to sytuacja. Jak niebywale wkurzająca jest strata sześciu szans na wygraną, w tym wypuszczenie w trzech z tych meczów prowadzenia, w tym jednego dwubramkowego.
A mimo to Chojniczanka dziś ma… o jeden punkt przewagi nad wiceliderem więcej niż po 17. kolejce, gdy wygrała po raz ostatni. Oczywiście duża w tym „zasługa” kilku przełożonych spotkań ostatniej kolejki i dwa zaległe starcia Sandecji. Niemniej jednak po 17. serii gier Chojniczanka miała dwa punkty nad drugim GKS-em Katowice. Dziś ma trzy nad wiceliderem z Sosnowca.
***
Zbigniew Smółka, trener Stali Mielec, jako największy problem swojej drużyny, z jakim przyszło mu się uporać, wskazywał brak wiary we własne umiejętności. Teraz ta wiara jest, nawet w nadmiarze. Wiara w uprzedzenie bramkarza rywali, mimo że ten ma większe możliwości interwencji w polu karnym. Wiara w przejęcie piłki w wysokim pressingu pod polem karnym rywala. Te dwa elementy dały wygraną z Wigrami Suwałki i jeszcze umocniły pierwsze miejsce Stali w I lidze za okres, w który trenerem zespołu jest właśnie Smółka.
***
W górę – choć nie tak spektakularnie, jak Stal – idzie też powoli GKS Tychy. Gdy przed rozpoczęciem rundy spotkaliśmy się z prezesem klubu Grzegorzem Bednarskim, bił od niego optymizm, który trudno było jakkolwiek naruszyć. Mówił wtedy: – Pozycja w tabeli, na której się obecnie znajdujemy, to jest wypadek przy pracy. Zdarza się. Wiemy, jaki mamy potencjał w szatni, wzmocniliśmy się w trudnym, zimowym okienku dość sensownie. Ten potencjał gwarantuje nam, że w lidze ze spokojem serca się utrzymamy. Mamy pewien zaczyn, do którego trzeba dołożyć trochę drożdży, by zespół urósł do aspirowania do gry w ekstraklasie.
Dziś GKS wciąż jest w strefie spadkowej, ale już ledwie o krok, o dwa punkciki od wydostania się z niej i zagoszczenia w pierwszej czternastce, której nie grozi ani relegacja, ani nawet baraż o utrzymanie. Problem nadal ma – z meczami wyjazdowymi. Ale za to u siebie wygrywa jak leci i obecnie prezentuje się znacznie lepiej od drużyn bezpośrednio sąsiadujących w tabeli i w tym momencie najmocniej zamieszanych w grę o pierwszoligowe życie.
14. Bytovia Bytów – 25 pkt (1/12 pkt wiosną – 8%)
– – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – –
15. Chrobry Głogów – 24 pkt (1/9 pkt wiosną – 11%)
– – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – –
16. GKS Tychy – 23 pkt (6/12 pkt wiosną – 50%)
17. Znicz Pruszków – 20 pkt (2/12 pkt wiosną – 17%)
18. MKS Kluczbork – 13 pkt (1/12 pkt wiosną – 8%)
***
Zamykający tabelę Kluczbork jeszcze pogorszył swoje położenie. Ekipa z opolskiego punkty rywalom dostarcza częściej niż wasza lokalna pizzeria wygłodniałym białym kołnierzykom w pobliskim korpo. Ostatnia wygrana MKS-u to wciąż ta z 18 września z Olimpią Grudziądz. Ostatnia i jedyna.
Tym razem szczęśliwym biorcą okazała się być Sandecja. Ekipa z Nowego Sącza wiosną punktuje gorzej tylko od Stali Mielec. Gdyby wirtualnie dopisać jej sześć „oczek” za zaległe spotkania – byłaby liderem z dwupunktową przewagą nad Chojniczanką. Tylko że wirtualne punkty awansu nie dają, a rywalami w zaległych starciach są wspominani wcześniej w zdecydowanie pozytywnym kontekście tyszanie (w Tychach, co jeszcze podnosi skalę wyzwania) oraz jedyna drużyna z jeszcze pokaźniejszą wiosenną zdobyczą. Mielecka Stal.
***
W ostatnim z rozegranych w weekend meczów wróciło stare, ale z pewnością nie dobre, Podbeskidzie. Czyli: mecz u siebie – zwycięstwa brak. Tym razem ze Stomilem, co akurat – patrząc na serię bez porażki olsztynian, trwającą już od listopada 2016, ogromnej ujmy Góralom nie przynosi.
***
Dla porządku – tabela. Jedna z najbardziej płaskich pierwszoligowych na tym etapie rozgrywek, jakie w ogóle pamiętamy.
10. Stal i 11. Podbeskidzie z 7 punktami straty do miejsc gwarantujących awans i taką samą liczbą „oczek” przewagi nad pozycjami 16-18, oznaczającymi bezpośredni spadek poziom niżej? Z perspektywy emocji – dla nas bomba.
fot. 400mm.pl
Przecież oni spuchną i nie awansują, ich nie stać na ekstraklasę. Wstydu by tylko narobili.
Czekaj, czekaj a we wcześniejszych kilku latach takim zespołem bliskim awansu wykładającycm się na końcu była chyba Termalica, nie? Już nie przypominam sobie. W końcu jednak dociągnęli ten wózek do końca.
Termalica ma dobry budżet, nie porównuj jej do Chojniczanki z budżetem na poziomie 1,5mln-2mln zł. Mają sezon konia i tyle.
Bardzo bym prosił o skończenie gadania głupot i przestanie wprowadzania ludzi w błąd. Po pierwsze Chojniczanka jeżeli chodzi o budżet to nieco ponad 3 miliony złotych, który z sezonu na sezon konsekwentnie się powiększa chociażby dzięki klubowi biznesu. Po drugie Ekstraklasa jest paradoksalnie ligą dużo tańszą niż I liga. Na zapleczu Ekstraklasy wydatki są w zasadzie bardzo podobne jak w najwyższej klasie rozgrywkowej, ale wpływy są nieporównywalnie niższe. Stąd mówienie, że komuś nieśpieszno do Ekstraklasy jest zwyczajnie śmieszne i świadczy o kiepskiej wiedzy o finansowych realiach piłki nożnej w tym kraju 😉
Super by było jakby Stal Mielec weszła, chociaż zadanie ekstremalnie trudne i ciężko to sobie nawet wyobrazić. Do tego powrót Górnika Zabrze (ewentualnie jakaś inna śląska ekipa) i ideolo.
W tym momencie najpoważniej wyglada Sandecja, ale ani bazy nie widać (chyba, bo sam stadion wyglada jak relikt przeszłosci, a wątpię, by mieli gdzies potężne centrum treningowe) ani działacze nie ratują obrazu sytuacji. Za to ekipa piłkarzy daje radę.
Mocno trzymam kciuki, by do ekstraklasy wjechała jakaś zupełnie niespodziewana ekipa, już sama Chojniczanka spełnia ten warunek, ale rzut oka na tabelę starczy, by uznać, ze i taki Stomil, czy mielecka Stal – przy dobrych wiatrach – mogą jeszcze pokusić sie o top2.