PSG kontra Olimpique Lyon. Dreszczyk emocji towarzyszy nam od rana, bo polski mecz na tym poziomie to zawsze duża rzecz. Mimo odpadnięcia z Ligi Mistrzów, Krychowiak wciąż jest pewnym punktem PSG. Rybus? Niby wciąż nie może złapać stabilizacji jeśli chodzi o pozycję – krąży między lewą obroną a lewym skrzydłem – ale gra praktycznie wszystko i to najważniejsza informacja dla Adama Nawałki przed zgrupowaniem. Tak NIE wygląda opis dzisiejszego wieczoru na Parc de Princes. A mniej więcej tak wyobrażaliśmy sobie go jeszcze kilka miesięcy temu. Rzeczywistość wygląda nieco mniej kolorowo:
a) Grzegorza Krychowiaka zabrakło w kadrze meczowej,
b) Macieja Rybusa zabrakło w kadrze meczowej.
Obaj w zasadzie mogą prześcigać się w tym, komu gorzej wiedzie się w nowym klubie. Rybus w 2017 roku spędził na ligowych boiskach 22 minuty. Krychowiak – 45. Rybusa w poprzednim oknie od gry w składzie praktycznie pozbawiło ściągnięcie Depaya (a Morel, z którym konkuruje na obronie, wciąż gra solidnie i jest nie do ruszenia). Krychowiak według „Le Parisien” miał się poszarpać na treningu z Presnelem Kimpembe, co z pewnością nie przybliżyło go do składu PSG. Widoki na przyszłość? Niezbyt optymistyczne. Ocena teraźniejszości? Dramat.
We francuskiej prasie generalnie można poczytać o nieciekawej sytuacji w PSG, ale szatnia na 1:6 z Barceloną w LM zareagowała pozytywnie i większych problemów z rozbiciem Lyonu dziś nie miała. Chociaż na początku mecz toczył się pod lekkie dyktando gości – w pierwszym kwadransie Olimpique zdążył załadować bramkę (Lacazette po rogu z najbliższej odległości głową do pustaka) i niewiele zabrakło by dołożył do tego drugą (Trapp do teraz nie ma pojęcia jak sparował na słupek główkę Diakhaby, też po rogu). Po tym okresie kapela z Lyonu schowała jednak swoje zabawki, a na scenę weszli paryżanie z dyrygentem Pastore na czele.
Wyrównująca bramka PSG to czysta poezja. Argentyńczyk stanął z piłką na skraju pola karnego i gdy wydawało się, że kompletnie nie ma pomysłu, jak rozwiązać akcję… ruszył z buta. Podanie do Di Marii, klepka, płaska wrzutka w pole karne i nienaganne wykończenie Rabiota – defensorzy byli mniej więcej tak zaskoczeni, jak my, gdy Pitry wystawiony na środku obrony okazał się najlepszym piłkarzem na boisku. Przy drugiej bramce paryżan Pastore wykazał się świetnym wyczuciem – mógł strzelać, mógł kiwać, a wybrał podanie do Draxlera i to akurat wtedy, gdy ten gubił obrońców. Niemiec wykorzystał sytuację na takim luzie, jakby codziennie od 8 do 15 zdobywał pół tysiąca takich bramek.
To wszystko działo się w pierwszej połowie, bo w drugiej tempo zdecydowanie siadło. Ani PSG nie było zainteresowane podwyższeniem za wszelką cenę, ani Lyon – o dziwo – nie cisnął po wyrównanie. W zasadzie jedyną sytuację stworzył sobie Depay objeżdżając bramkarza i tuż po tym wykładając się na murawę. Został powalony przez Trappa czy nie? Choćbyśmy dostali i sto powtórek, pewnie i tak nie bylibyśmy przekonani, czy był tam kontakt. Tak czy inaczej – sędzia nie pokazał na wapno. PSG do końca meczu atakowało incydentalnie. Rogala z dystansu załadował Di Maria, próbę ekwilibrystycznego strzału zaliczył Cavani, ale to by było na tyle.
Polacy nie zagrali i znacznie większe szanse na występ będą mieli na reprezentacji (szczególnie Krychowiak, który jest pewniakiem). Jeśli jednak oczekujecie, że przyjazd piłkarza PSG na kadrę przyniesie odpowiedzi na pytanie, czemu nie gra w klubie, możecie się rozczarować.
PSG zakazało Grzegorzowi Krychowiakowi wypowiadania się na tematy związane z klubem podczas najbliższego zgrupowania reprezentacji Polski.
— Mateusz Święcicki (@matiswiecicki) 19 marca 2017