Wróćmy myślami do lat szkolnych. Chyba każdy z nas miał w klasie typa, który wyjątkowo wszystkich wkurzał i stale gadał głupoty. Często lądował w oślej ławce, był człowiekiem doprowadzającym innych do szału, ale miał tę zaletę, że potrafił zbajerować nauczycieli, żeby przełożyli klasówkę. Generalnie – ktoś, kto niby się przydaje, ale jeszcze bardziej denerwuje. Manchester City takiego typa wraz z końcem sezonu wykreśla z listy.
Dimitri Seluk, agent Yaya Toure, powiedział w Sky Sports, że jego piłkarz nie dostał oferty przedłużenia umowy i po siedmiu latach rozstanie się latem z The Citizens. Na pierwszą myśl kibicom City przychodzą pewnie jego ostatnie niezłe występy, choćby ten z Sunderlandem, ale jednak już po chwili pamięć sięga coraz dalej i okazuje się, że w jego dzienniku uwag jest trochę notatek na czerwono.
Toure w drugiej połowie pobytu w Manchesterze, niemalże rok w rok, wyrażał niezadowolenie z gry w City, żeby wymusić coś na włodarzach. Co? Chyba nietrudno się domyślić. Rzecz jasna, że pieniądze. I podwyżki dostawał, ale ile można? Przecież gdzie jak gdzie, ale w City na kasę nie powinno się narzekać. Poza tym Toure chciał podobno w przyszłości objąć któreś z dyrektorskich stanowisk w klubie, co też było życzeniem, że tak to ujmiemy, nie na rękę.
Natomiast żądania podwyżki czy domaganie się przez agenta ewentualnej pracy w klubie po zawieszeniu butów na kołku to jedne z najmniej odlotowych roszczeń Toure. Wszyscy pamiętamy przecież akcję z urodzinami… Otóż Yaya Toure obraził się na klub za to, że ten zapomniał złożyć mu życzenia w ten jego wielki dzień.
– Tak, dostał tort, ale gdy urodziny świętował Roberto Carlos, to prezes Anży podarował mu Bugatti. Nie liczyłem, że Yaya otrzyma od klubu na urodziny Bugatti, ale myślałem, że uścisną mu chociaż dłoń i powiedzą “wszystkiego najlepszego”. Klub złożył mu życzenia za pośrednictwem Twittera? To żart. Już lepiej nic tam nie pisać, skoro nikt osobiście do niego nie przyszedł. Właściciele City zjedli 100 kilogramów tortu po wygraniu ligi, ale teraz żaden z nich nie chciał uścisnąć dłoni Yayi. Nie dbają o niego! – to słowa Dimitri Seluka, wspomnianego już wcześniej agenta Iworyjczyka.
Słynny pressing w meczu z Realem Madryt w Champions League też pamiętacie…
Najazdy na trenera? Też były. Doświadczył ich Pep Guardiola za niepowołanie Toure do kadry na Ligę Mistrzów. I wyciągał konsekwencje trzymając pomocnika poza murawą: – Znam go dobrze, to dobry człowiek, jednak nie mogę być obojętny na wypowiedzi jego agenta. Dopóki Seluk nie przeprosi, Yaya Toure nie będzie grał.
Akcja-reakcja. Seluk: – Guardiola wygrał kilka meczów i myśli, że jest królem. Żyję w Europie i mogę mówić, co tylko chcę.
Zdaje się, że Toure i Seluk idealnie się dobrali. Ludzie w City znosili ich przez siedem lat i o ile wypowiedzi Seluka nie mogli słuchać, o tyle ostatnia zapewne ich ucieszyła. W końcu była jedną z ostatnich na temat City. Odchodzi dobry zawodnik, ale pamiętajmy, że wiek robi swoje, a Yaya ma już 33 lata. Poza tym przy kolejnych urodzinach być może znów zrobiłby awanturę o to, że nie dostał odpowiedniego prezentu… A tak kolejne urodziny być może będzie obchodził w Emiratach czy innych Chinach. Jedno jest pewne – w niebieskiej części Manchesteru nastanie przynajmniej większy spokój.