Reklama

To już jest koniec, nie ma już nic. Legia żegna się z Ligą Europy

redakcja

Autor:redakcja

23 lutego 2017, 21:06 • 3 min czytania 130 komentarzy

Remis na Łazienkowskiej zadziałał złudnie na wszystkich, którzy obserwują poczynania podopiecznych Jacka Magiery w europejskich pucharach. Co śmielsi mogli nawet twierdzić, że poziom obu drużyn jest zbliżony i w sumie to wyjazd do Amsterdamu wcale nie musi zakończyć się klapą. I rzeczywiście, wynik 0:1 kompromitacją nie trąci, ale już obraz gry trochę daje do myślenia. Legia odpada po walce godnej i ambitnej, ale ze świadomością swoich dużych braków piłkarskich w porównaniu z utytułowanym rywalem.

To już jest koniec, nie ma już nic. Legia żegna się z Ligą Europy

Ajax doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jakie zagrożenie dla losów dwumeczu wiąże się z wpuszczeniem Legii na własną połowę. Praktycznie równo z pierwszym gwizdkiem zepchnął więc rywala do narożnika, odciął drogi ucieczki i stopniowo rozprawiał się z przeciwnikiem. Czasem serwował mocniejsze uderzenia na szczękę, jak choćby uderzenie zza szesnastki prosto w słupek, innym razem lekko obijał korpus, by swoją ofiarę zwyczajnie wymęczyć. Mieli stołeczni problemy w defensywie, ale i przez długi czas przychylność bogów – ilekroć bowiem ktokolwiek zagapił się w tyłach, zawsze udawało się wyjść z tego obronną ręką.

To, co nas zastanawiało, to obojętność Legii na przesłanki, jakie słali jej gospodarze. Taki Traore na przykład w pierwszym kwadransie jakieś siedemnaście razy ściął akcję na lewą nogę, nierzadko zresztą szukając uderzenia, a Hlousek mimo tego za każdym razem wydawał się być zaskoczony takim obrotem sytuacji. Przewaga Ajaksu rosła, ale maksymalne zaangażowanie w ofensywę wiązało się też z pewnymi konsekwencjami – legioniści mieli bowiem kilka okazji do tego, by wyprowadzić kontratak. Za każdym razem, gdy gospodarze się odkrywali, stołecznym brakowało jednak jakości. A to wspomniany Hlousek mając hektar przestrzeni zatrzymywał akcję w miejscu, a to Vadis podejmował złą decyzję wyrzucając kolegę do boku.

Pierwszą połowę przetrwać się jednak udało. Bez akcentów ofensywnych, ale i bez straconego gola.

Łudziliśmy się, że Legia trochę przemyśli swoją postawę w przerwie i przytomnie uzna, że zaproszenie gospodarzy w okolice szesnastki może mieć zgubne skutki. Że jakości w tym zespole jest naprawdę sporo i pozostawić kawał przestrzeni jednemu czy drugiemu zawodnikowi w biało-czerwonej koszulce to jak zostawić drzwi otwarte na oścież, wyjść na zakupy i liczyć, że akurat nikt nie skusi się na świeżutkie kino domowe. A że okazja czyni złodzieja, dowiedzieliśmy się już po czterech minutach. Brak krycia w polu karnym, kiepska interwencja Malarza i bramka.

Reklama

Ajax nieco się cofnął, bo i cofnąć się mógł. Przez trzy kwadranse intensywnej łupanki nastraszył stołecznych na tyle, że ci nie kwapili się do tego, by z pianą na pysku skoczyć do krtani. Owszem, przejęli w posiadanie piłkę, ale czy razem z nią inicjatywę? Wątpliwe. Ajax mądrze ustawił się na własnej połowie i choć raczej wodził wzrokiem za futbolówką, to ewidentnie kontrolował wydarzenia boiskowe.

Na placu zameldował się Moulin, potem wskoczył jeszcze Necid, ale pożytku z tego nie było żadnego. Legia nie była przekonująca w swoich działaniach, za to była bojaźliwa i nieśmiała. A szkoda, bo Ajax nie wyglądał jak zespół jakoś nieprawdopodobnie genialnie zorganizowany w defensywie. Być może był dziś nawet szkolną pięknością, która dałaby się zaprosić na randkę, ale cóż z tego, skoro nieśmiały adorator kręcił się tylko w kącie i nieśmiało spoglądał kątem oka.

Piękna przygoda w Lidze Mistrzów. 3:3 z Realem Madryt. Gol na Santiago Bernabeu. 1:0 ze Sportingiem Lizbona. 0:0 na Łazienkowskiej i 0:1 w Amsterdamie. Wstydu nie ma, są piękne wspomnienia. I masa materiału do analizy. Bo choć dwumecz z Holendrami legioniści przegrali skromnie, to dziś wszyscy widzieli jak wiele oba zespoły dzieliło na płaszczyźnie piłkarskiej.

fot. FotoPyk

Reklama

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
4
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”
Ekstraklasa

Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Michał Trela
3
Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Liga Europy

Liga Europy

Pytanie filozoficzne. Lepiej przegrywać w Lidze Mistrzów czy zwyciężać w Lidze Konferencji?

Michał Kołkowski
40
Pytanie filozoficzne. Lepiej przegrywać w Lidze Mistrzów czy zwyciężać w Lidze Konferencji?

Komentarze

130 komentarzy

Loading...