Efektywny występ Piotra Zielińskiego, dobra zmiana Arkadiusza Milika i kolejne minuty zebrane przez rodaków grających w Sampdorii. Niedzielne popołudnie z Serie A było więc całkiem przyzwoite w wykonaniu polskich piłkarzy występujących na Półwyspie Apenińskim.
Choć wyjazdowe starcie z Chievo rozpoczął na ławce rezerwowych, to na placu zameldował się jeszcze przed przerwą, gdy trzeba było zmienić kontuzjowanego Allana. „Zielu” nie zaliczył dziś może wielkiego meczu, każde jego dotknięcie nie było może równoznaczne z odpaleniem fajerwerków, ale po raz kolejny w protokole meczowym zapisać mu się udało.
Gol zdobyty nieco fartownie, ale liczy się to, co w sieci. Poza tym jednak młody pomocnik zagrał bez wielkich błysków geniuszu. Po prostu poprawnie. Przede wszystkim nie grzeszył niedokładnością, a podania, które miały dochodzić do adresatów – po prostu do nich dochodziły. To zresztą ilustruje grafika (za: Opta Stats Zone).
Na włoskie boiska ligowe powrócił za to po przerwie spowodowanej kontuzją Arkadiusz Milik. Polski napastnik wszedł na ostatnie 20 minut i wnioski, jakie można wyciągnąć z tego epizodu, są praktycznie wyłącznie optymistyczne. Spora aktywność, kilka fajnych piłek, zdecydowana gra ciałem, walka w obronie. Jak na ponad 100 dni przerwy od futbolu ligowego – całkiem obiecująco.
***
Niedosyt odczuwać mogą za to Bartosz Bereszyński i Karol Linetty, którzy wraz z kolegami z Sampdorii tylko zremisowali na własnym obiekcie z Cagliari. Pierwszy z nich na boisku spędził pełne 90 minut, drugi – zameldował się na placu na nieco ponad pół godziny przed końcem.
„Bereś” w swoim stylu był aktywny nie tylko w grze defensywnej, ale i mocno ciągnęło go do przodu. Odważnie atakował, podłączał się skrzydłem, a i koledzy grali sporo piłek przez niego. Generalnie dziś nie próżnował, bo i parę razy wyłuskał piłkę rywalowi, i na połowie rywala narobił trochę wiatru. Nieco gorzej wypadł zaś Linetty, choć i czasu miał nieporównywalnie mniej. No ale cóż – wielkim widowiskiem w jego wykonaniu tego meczu nie nazwiemy.
***
A tak swoją drogą – ciekawostka. Efekt zatrudnienia Zdenka Zemana widoczny aż nadto.
Pescara wygrywa pierwszy mecz w Serie A od 6.01 2013. 44 spotkania w których ugrali ledwie 8 remisów i stracili 104 bramki. #włoskarobota pic.twitter.com/ix4OL04QYl
— Patryk Kubik (@pat_kubik) 19 lutego 2017