Nie ma co zbytnio przywiązywać się do wyłącznie dobrych informacji o Mario Balotellim. Chłopak posiada niezwykłą łatwość wchodzenia w kolejne zakręty na swojej piłkarskiej drodze. Co tylko wyjdzie na prostą, zaraz już widać następny zakręt i tak w kółko, aż do znudzenia. Jeśli ktoś liczył, że w Nicei będzie inaczej, to pewnie wysyła przelewy do księcia Nigerii, który obiecuje działkę ze spadku. Mówiąc krótko: jest naiwniakiem.
Balotelli jest obecnie w ogniu krytyki i pal licho, gdyby cisnęli go głównie dziennikarze czy kibice – to byłoby łatwe do przeżycia. Niestety, swoje do powiedzenia ma trener, Lucien Favre: – Mario musi poprawić swoją grę w obronie, by wrócić do składu, a rozmawiam z nim o defensywie od początku sezonu. Każdy wie, że ma z tym problem i zajmie mu to trochę czasu, by się dostosować. Doceniam wszystko, co zrobił dla nas dotychczas, ale jak inaczej mogę postąpić? Muszę wybierać najlepszą możliwą jedenastkę opartą na moich pomysłach – tłumaczy trener.
KUP KSIĄŻKĘ FUTBONOMIA W PROMOCJI W SKLEPIE WESZŁOA jakby tego było mało, do krytyki dołącza się zespół, na przykład Valentin Eysseric. – Szkoda, że Balotelli spuszcza głowę, widzę to na treningach każdego dnia. Jest wielkim piłkarzem, ale jego zachowanie wskazuje, że nie chce mieć z nami nic wspólnego. To bardzo frustrujące. W meczu z Rennes jego pomoc by nam nie zaszkodziła. Wiemy, że trener drużyny wymaga ogromnego wysiłku i nie pozwala nikomu grać beztrosko, co tyczy się również Balotellego – mówi skrzydłowy.
Po tym, jak Nicea dostała w kluczowym meczu z Monaco 3:0 w cymbał, Balotelli pojawił się tylko na osiem minut w spotkaniu Saint-Etienne, natomiast przy okazji rywalizacji z Rennes nie było go w kadrze. Miał wtedy gorączkę, ale słysząc takie wypowiedzi, trudno przypuszczać, że zagrałby dużo więcej niż przeciwko Zielonym.
Widać więc już pierwsze tarcia i szkoda, bo Balotelli spełniał się w Nicei jako napastnik, a nie tylko ciekawostka z durnymi pomysłami. Pierwsze spotkanie w jakim wystąpił wystarczyło mu by wyrównać swoje „osiągnięcia” strzeleckie z dwóch poprzednich sezonów spędzonych w Milanie i Liverpoolu, a potem tylko śrubował statystyki. Obecnie ma dziewięć goli w 13 ligowych meczach (sporo stracił przez kontuzje), a dołożył jeszcze po golu w Lidze Europy i Pucharze Ligi.
Jest nieźle – co prawda najlepszy Cavani ma w sumie ponad trzy razy tyle bramek co on, ale nie pamiętamy już czasów, kiedy bramki Włocha liczyliśmy na palcach obu dłoni.
Szkoda byłoby to wszystko zmarnować. Wiadomo, że Balotelli nigdy specjalnie nie przepracowywał się w obronie, ale choć minimum przyzwoitości musi z siebie dać – Nicea gra o duże cele, pięć punktów do pierwszego Monaco to nie jest strata nie do odrobienia, na pewno łatwiej będzie z nim, niż bez niego. Tylko czy będzie mu się chciało?