Reklama

Burnley zatrzymuje walec z Londynu. Ba, mogło go nawet wywrócić!

redakcja

Autor:redakcja

12 lutego 2017, 17:12 • 3 min czytania 1 komentarz

Korki od szampana strzeliły od Manchesteru aż po południowe wybrzeże. Chelsea ruszyła do Burnley i nie tylko połamała sobie zęby na defensywie zespołu z dolnej połowy tabeli, ale była naprawdę blisko czwartej porażki w tym sezonie. The Blues w tym roku wygrali więc jak na razie tylko 3 z 6 meczów Premier League i choć nadal nie ma sensu specjalnie bić na alarm – za dzisiejszy mecz ciężko ich w jakikolwiek sposób chwalić.

Burnley zatrzymuje walec z Londynu. Ba, mogło go nawet wywrócić!

Początek wyglądał co prawda dokładnie tak jak 3/4 meczów Chelsea w tym sezonie. Wychodziło im wszystko, piłka krążyła między wszystkimi zawodnikami formacji ofensywnej, jakby i on była ubrana w niebieską koszulkę. Szczytem była akcja bramkowa, w której Victor Moses nie wykonując ani jednego zwodu minął kilku rywali, po czym podając na ślepo, bardzo lekko i – wydawało się – nieco niedokładnie, ośmieszył kolejnych dwóch obrońców. To podanie nie miało prawa dojść do Pedro, ale przecież to Chelsea. Nawet gdyby Moses kopnął w aut – pewnie jakimś cudem czaiłby się tam Costa i uderzył na bramkę.

Jednak po zdobyciu gola – zamiast tradycyjnego maglowania – Chelsea się cofnęła. Nie było to oczywiście cofnięcie a’la wczesne Atletico, jednakże zamiast tworzenia kolejnych sytuacji i zdobywania kolejnych goli, dostaliśmy dość spokojną grę na 30-40 metrze od bramki Burnley. Ci zaś zauważyli, że dziś podopieczni Antonio Conte są do dziabnięcia. Strategia? Najprostsza z możliwych, laga do przodu i “niech się u nich kotłuje”. O dziwo – taki pomysł na grę przynosił efekty. Najpierw do wyrównania fantastycznym uderzeniem z rzutu wolnego doprowadził Robbie Brady, a następnie jeszcze przed przerwą mocno postraszył londyńczyków Matthew Lowton. Szczególnie ta druga sytuacja, w której Lowton uderzył w Courtois zamiast wystawić piłkę do pustaka nadbiegającemu koledze, dość dobrze podkreśliła negatywną przemianę Chelsea w dzisiejszym meczu. To nie była jakaś szczególnie dynamiczna akcja – i Barton, zagrywający prostopadłą piłkę, i Lowton, wbiegający w pole karne zrobili to w dość sygnalizowany sposób. Mimo to – do podania nie zdążył N’Golo Kante, za Lowtonem zaś nie nadążyli stoperzy.

Niewymuszone błędy. Coś, co się liderowi Premier League właściwie nie zdarzało, a jednocześnie coś, co między 30. a 60. minutą regularnie przynosiło Burnley okazje do zdobycia drugiej bramki. Najlepszą zmarnował Andre Gray po kapitalnej kontrze gospodarzy. Podanie z głębi pola – trochę jak wcześniej ta asysta Mosesa! – przeleciało między obrońcami docierając aż do wychodzącego sam na sam napastnika. Swoją drogą – co chciał zrobić tutaj Luiz, stojąc bezczynnie w miejscu i obserwując, jak futbolówka przelatuje do Graya? Tak czy owak – Burnley po raz drugi w meczu doprowadziło do sytuacji sam na sam. Na szczęście dla Chelsea – po raz drugi nie przyniosło to żadnego efektu.

A zamieszania pod bramką Courtois było więcej – “przebitki” na bokach przegrywali Alonso i Moses, często w rozegraniu gubili się stoperzy. W drugim polu karnym zaś – jeden wielki mur. Uderzenia Costy i Hazarda napotykały na ścianę z obrońców Burnley. Z 13 strzałów gości tylko dwa były celne – aż sześć z kolei zostało zablokowanych. To musi uderzać tym mocniej, że The Blues mieli posiadanie piłki na poziomie 72%. Celność podań? 84%, przy celności Burnley w okolicach sześciu celnych podań na każde dziesięć wykonanych.

Reklama

Razem z ligową czołówką świętowali więc też tradycjonaliści niechętnie podchodzący do kultu gry krótkimi podaniami. Burnley zaprezentowało stare dobre kick’n’rush, wykopując piłkę jak najdalej od własnej bramki i licząc na szybkość oraz siłę swoich napastników. Jak się okazało – wystarczyło na remis, zabrakło niewiele do zwycięstwa.

Najnowsze

Anglia

Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Radosław Laudański
1
Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś
Francja

Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Aleksander Rachwał
2
Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Anglia

Anglia

Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Radosław Laudański
1
Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Komentarze

1 komentarz

Loading...