Drugi grzech główny, chciwość. Tak mi to przyszło do głowy, bo sam jestem chciwy. Czasem leżałem z jedną paczką słodyczy, a myślałem o innej. Każdy tak miał. Ale warto się opamiętać. Bo co za dużo to nie zdrowo.
Te skojarzenia, to zapowiedź zastrzeżenia znaku firmowego “RL9” – tak przy okazji strzelenia przez niego kolejnych dwóch goli. Jeden podobno zachwycił świat. Kurne, raczej widziałem inaugurację Trumpa, ale może mniej ważne sprawy obserwuję… No więc, ochłońmy. Ja mam zresztą nowy komputer i zerkam na literowki, a nie pierdoły. Ale, ponieważ jestem dobrym czlowiekiem, no to dzwonię dziś rano do „RL”.
– Chlopie, kurne, ty masz miliardy!
– Co, Paolo, dobrze sie masz?
– No, kurne, miliardy masz, za każde “RL” na tornistrze! Nawet w Wietnamie…
– A o co biega?
– Robert Lewandowski jest zastrzeżonym znakiem trowarowym na calym świecie i…
– Kurda, kerde, kurna, kurcze teraz kumam!
– Bo?
– Bo ja jestrem też Robert Lewandowski! O cholera, i ja jestem młodszy! On, do cholerki, podpieprzył numer. Zawsze gralem z dziewiątką. Dowód? Ja mieszkam pod dziewiątką całe życie! Przy Przedwiośnia. Na ile mogę mogę go skasować, Pablo?
Wszystko to niby zabawne, ale Robert Lewandowski, ten z Bayernu, nie wie, że jest sto tysięcy innych Robertów, też Lewandowskich, i że oni też się upomną o kasę. Upomną sie o chciwość, powodowani pazernością. Żart? Nie, od lat widzimy spór o nazwę “Tiger” na napoju, a w grze kilkadziesiąt milionów i sto wyroków. Po cóż to Lewandowskiemu, mało ma?
Niech zwyczajnie sobie gra.
A tak zwyczajnie nuda. Wiecie jak wyglądają zgrupowania i treningi? Te za setki milionów? Panowie. Gramy do przodu. Ofensywnie. Dla Kibiców. Ty wysoki z tyłu, bek. Last. Ci spod ściany defensiw, a reszta gole strzelać. Gole!!! Bramki, duzio…
I nie pić duzio woda, prezies zły, ale ja z wami. A ty łysy będziesz moja aszystentka. OK, panimajesz, anderstandju?
* * *
Moja przygoda z Piasecznem zakończona, szczęśliwie, dalej będziecie koledzy brać po dwa tysiaki i dorabiać na taksowce, zamiast kasować za „RL” albo tak jak ja lezeć do południa.
To są, tak zwane (Tarantino) – subtelne różnice. Slyszycie te skrzypki? Niuanse…
To właśnie różni mistrzów od reszty.