Reklama

Zieliński zrobił różnicę i włączył tryb treningowy

redakcja

Autor:redakcja

10 stycznia 2017, 23:40 • 2 min czytania 28 komentarzy

Niby to tylko 1/8 finału Pucharu Włoch, niby to tylko mecz z nieco ogórkowym przeciwnikiem, bo tak w tym kontekście nazwać trzeba ekipę Spezii z Serie B, a jednak zawsze cieszy, gdy to Polak jest najlepszym piłkarzem na placu. W ten dobry nastrój wprowadził nas dziś Piotr Zieliński. Dokładnie na 45 minut, ale narzekać i tak nie zamierzamy. 

Zieliński zrobił różnicę i włączył tryb treningowy

No bo jeśli jeszcze niedawno obok pochwał za to, jak nasz reprezentant wprowadził się do Napoli, można było znaleźć narzekania, że jest nieskuteczny i nie strzela goli, no to w ostatnich tygodniach ostro wziął się do roboty i pracuje na poprawę swego bilansu. Była debiutancka bramka przeciwko Interowi na początku grudnia, bardzo szybko kolejna przeciwko Cagliari w Serie A, a dziś zobaczyliśmy trafienie numer trzy dla drużyny Maurizio Sarriego. Już w trzeciej minucie Polak napoczął rywala i trzeba przyznać, że zrobił to w stylu, którym można się zachwycać. Klepka z Insigne, rajd pomiędzy tyczkami w białych koszulkach i precyzyjny strzał.

Wspomniany duet na dobrą sprawę mógł zakończyć ten mecz już w pierwszej połowie. Piłkarze Spezii sprawiali wrażenie jakby niespecjalnie przejmowali się faktem, że Polak i spółka robią co chcą w ich polu karnym. Zieliński strzelający głową pod poprzeczkę? Nie ma sprawy. Gabbiadini finezyjnie wykładający piłkę filigranowemu Włochowi? Śmiało! Łącznie naliczyliśmy 7 niezłych sytuacji bramkowych Napoli w ciągu kolejnych 30 minut. Zabrakło jednak wykończenia. Raz strzał Zielińskiego sparował bramkarz, raz nasz pomocnik przestrzelił. Raz Insigne uprzedził obrońca i walnął piłką w słupek, raz to Włoch wykopał w maliny.

Absurdalnie jednak zrobiło się dopiero wtedy, gdy bezradna Spezia wyrównała. Dokładnie zrobił to Antonio Piccolo, z pomocą jednego z obrońców. Niespodzianką zalatywało przez następne 20 minut. Zieliński co prawda w drugiej połowie zgasł, przez co stracił tytuł gracza meczu, ale później do roboty wzięli się zawodnicy, dla których to spotkanie było szansą, by się pokazać. No bo taki Emanuele Giaccherini, reprezentant Włoch i jakkolwiek patrzeć świetny piłkarz, nie narzeka przecież na nadmiar okazji, by rozkochać w sobie Neapol. 10 meczów w tym sezonie, wszystkie z ławki, łącznie 136 minut. A dziś w końcu wyszedł w pierwszym składzie i strzelił piękną bramkę na 2-1.

Reklama

Wynik ustalił Manolo Gabbiadini. Czyli Włoch zalicza serię wartą odnotowania – trzeci z rzędu mecz z golem dla Napoli. A ogółem piąty. Jak tak dalej pójdzie, to może nawet dogonić Milika, który przed kontuzją zaliczył siedem trafień.

Najnowsze

Polecane

Po czterdziestce i ze sztucznym kolanem. Lindsey Vonn wróciła i marzy o igrzyskach

Sebastian Warzecha
0
Po czterdziestce i ze sztucznym kolanem. Lindsey Vonn wróciła i marzy o igrzyskach

Weszło

Komentarze

28 komentarzy

Loading...