Gdy równo 117 lat temu Luigi Bigiarelli szedł nad Tyber zabić wolny czas puszczając kaczki na tafli wody, nie wiedział jeszcze, że tamtego dnia wyleje fundamenty pod budowę najstarszego włoskiego klubu piłkarskiego. Tamtego styczniowego wieczora w jego głowie zrodził się bowiem pomysł, by założyć sekcję sportową, pozwalającą ludziom aktywnie spędzić czas wolny.
Już kolejnego dnia w dzienniku Il Messaggero ukazało się ogłoszenie o utworzeniu „Societa Podistica Lazio”. Klubu, którego głównym obszarem działalności miała być… lekkoatletyka.
Zresztą pierwsze zorganizowane przez stowarzyszenie wydarzenie wcale nie było wcale meczem piłkarskim, a biegiem. W końcu jeszcze wtedy we Włoszech piłki nożnej jako takiej nie znano. Bieg nazwany „Il Giro del Castel Giubileo” zawodnicy Lazio ukończyli na czterech z pierwszych sześciu miejsc.
Dopiero rok później, gdy Bruno Seghettini, francuski imigrant przybył do Rzymu i pokazał Włochom, czym jest futbol, postanowiono pójść w tym kierunku. Wkrótce studenci zrywali się z zajęć, a uczniowie opuszczali lekcje, byle tylko móc pokopać skórzaną piłkę. Nie było więc trudno skompletować drużynę, której już wcześniej nadano nazwę „Lazio”, pochodzącą od nazwy regionu, a także ustalono jej barwy na błękitno-białe, w kolorach flagi… Grecji. A to dlatego, by nawiązać do tradycji Igrzysk Olimpijskich.
Aż dziw bierze, że klub z tak ogromną tradycją przez ponad sto lat istnienia tylko dwa razy był mistrzem Włoch. Najlepsze jego lata, zwieńczone mistrzostwem Włoch w 2000 roku, przypadły na okres, gdy właścicielem klubu był biznesmen Sergio Cragnotti. Włoch wpompował w S.S. Lazio ogromne pieniądze, a swoją grą kibiców na Stadio Olimpico cieszyli tacy gracze, jak sprowadzeni za 25 milionów euro Christian Vieri, kupiony za 48 milionów Gaizka Mendieta czy najdroższy z nich, wyceniony na 55 milionów Hernan Crespo.
Problem w tym, że gdy jego firma Cirio zaczęła mieć problemy finansowe, siłą rzeczy w klubie zaczęło brakować pieniędzy i trzeba było zacząć wyprzedaż. Zresztą – tamto zakupowe szaleństwo, gdy między sezonem 1998/1999, a 2001/2002 wydano 167 milionów euro, do dziś odbija się czkawką i determinuje kształt polityki transferowo-płacowej Lazio. Które później, po okresie z Cragnottim u sterów, nigdy już nie zdobyło żadnego znaczącego trofeum.
Ciekawe tylko, co pomyślałby 117 lat temu Bigarelli, gdyby ktoś wtedy roztoczył przed nim podobną wizję… Że za kilka ładnych dekad do założonego przez niego klubu będzie się kupować ludzi za tak ogromne pieniądze, a założony przez niego klub – choć daleko mu w zdobytych trofeach do Milanu, Interu czy Juventusu – będzie marką rozpoznawalną w każdym zakątku świata.