Na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że w Bayernie Monachium wszystko chodzi sprawnie, jak w szwajcarskim zegarku. Dominacja na krajowym podwórku? Jest. Regularna walka o europejskie trofea? Również. Fantastyczni piłkarze, uśmiechnięta księgowa, stadion zapełniony do ostatniego miejsca? Oczywiście. A jednak. Jest pewna sprawa, która spędza sen z powiek prezydenta Hoenessa. Mianowicie – znajomość języka niemieckiego wśród zawodników.
Nie jest żadną tajemnicą, że okres w którym Bawarczykami dowodził Pep Guardiola, to okres, nazwijmy to, mocno iberyjski w historii klubu. Na Allianz-Arena trafiło wielu zawodników operujących językiem hiszpańskim lub portugalskim, a i styl gry zespołu znacznie odbiegał od tego, do którego zdążył nas przyzwyczaić Bayern. Na to zresztą regularnie utyskiwali ludzie związani emocjonalnie z klubem, jak choćby Franz Beckenbauer, który przez długi czas nie mógł pogodzić się z tym, że monachijczycy zatracili swoją tożsamość. Guardioli jednak w Niemczech już nie ma, ale pozostałość po jego działaniach pozostała i ma się świetnie. I to, definitywnie zamykając rozdział współpracy z Pepem, wyeliminować chciałby Hoeness.

– Drużyna nie może funkcjonować poprawnie, jeśli ktoś wyłącza się z życia szatni przez nieznajomość języka. Bayern Monachium nie może być przystankiem do dalszej kariery, a każdy zawodnik, który reprezentuje barwy tego klubu, powinien poznawać miejscową kulturę i swobodnie się dogadywać – stwierdził Uli, co wywołało sporą dyskusję za naszą zachodnią granicą.
Bo rzeczywiście – w drużynie jest spore grono zawodników, którzy język niemiecki traktują odruchem alergicznym i zdecydowanie wolą poruszać się w swoich małych grupkach, niż tracić czas na naukę lokalnej mowy. Błyskawicznie na słowa Hoenessa zareagował Bild, który w skali 1-6 (przy czym 1 to poziom najwyższy, a 6 beznadziejny) ocenił znajomość niemieckiego wśród zawodników. No i, mówiąc bardzo łagodnie, jest źle.
Bez najmniejszych problemów z miejscowymi dogada się Arjen Robben, swobodnie też członek sztabu szkoleniowego, Davide Ancelotti i napastnik Robert Lewandowski. Co jednak znamienne, to choćby opór, z jakim przychodzi nauka niemieckiego Arturo Vidalowi – Chilijczyk nie jest przecież za naszą zachodnią granicą po raz pierwszy, bo wcześniej spędził kilka lat w Bayerze Leverkusen. Rafinha? Sześć lat w Schalke, od sześciu w Monachium. Ribery? Na Allianz-Arena od… 2007 roku! Martinez, Bernat, Alonso, Thiago, czyli mała hiszpańska kolonia – ocena coś pomiędzy dopuszczającą, a dostateczną.
Nic więc dziwnego, że włodarze klubu chcieliby, by Bayern był bardziej bawarski. By w szeregach zespołu było więcej reprezentantów kraju, lepsza atmosfera i by szatnia stała się zjednoczona. Po części pod tym kątem ma być realizowana przyszła polityka transferowa klubu, ale i przecież nie dojdzie nagle do exodusu zagranicznych zawodników tylko dlatego, że ci nie potrafią dogadać się płacąc na stacji za paliwo lub potrzebują tłumacza do załatwienia sprawy w urzędzie. Wiele wskazuje więc na to, że dla wielu piłkarzy rok 2017 będzie niezwykle pracowity nie tylko na boisku, ale i poza nim – w domowym zaciszu, z korepetytorem u boku i słownikiem na biurku.
Treść usunięta
Treść usunięta
Treść usunięta
Adolf też był farbowanym Niemcem – był Austriakiem.
Treść usunięta
pełen profesjonalizm piłkarza to nie tylko dieta bez glutenu, każda wolna chwila na pakierni, czy niezachlewanie ryja co drugi dzień, ale także właśnie nauka języka by móc swobodnie porozumiewać się na boisku jak i poza nim.
bardzo dobra inicjatywa panie Uli, aż dziwne, że tyle zespołów ma na to totalnie wysrane.
To po jakiemu oni napierdalają w szatni? Jak ma powiedzieć Coman do Robbena „umyjesz mi plecy?”.
Akurat pep mówił po niemiecku w szatni, więc raczej nie ma to nic z nim wspólnego. Sam bild też szuka sensacji z notami riberego i rafinhi, którzy dobrze posługują się niemieckim. Nie wspomnę o vidalu który już kilka lat temu grał w bajerze. Problem jest z comanem sanchesem i costa, z tym że douglasa ratuje forma, a młodziaków niestety nie…
Rozumiem, że Holender. Rozumiem, że Włoch… Ale żeby Polak Lewandowski dał się zgermanizować? Wstyd i hańba! Drzymała pewnie w grobie się przewraca jak to widzi. I jego Wóz też!
Obecność w czołówce czarnych zawodników nie powinna nikogo dziwić
Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz i Lewandowskiego nam germanił.
Dziwi mnie Lewy 2, a nie 1. Slyszałem go 2 lata temu i radził sobie świetnie. A 3 przy Riberym i Rafinhi to lekki wstyd, tyle lat siedzą i nie umieją dobrze języka.
No bo jak to mówią Ślązacy którzy dorastali na Śląsku a nie w haimacie „gdyby nie der, di, das prawdziwi Niemcy by byli z nas” 🙂
„die” 🙂
Niektóre noty są mocno przesadzone, a 1 pewnie dają tylko tym, którzy wg nich bez problemu zdaliby Zertifikat C2…
Brawo Robert
W Polskich klubach jest podobny problem. Powinni się uczyć od Vive Kielce w piłce ręcznej. 🙂
Dokładnie,Aginagalde dobrze mówi,trener Dujszebajew też,Cupić pamiętam że też mówił,Strlek tak samo,Zorman,chyba tylko Reichmann i ci którzy przeszli od nowego sezonu Bombac i Ivić nie mówią
Janusz Wójcik coś tam wspominał o pracy za granicą.. Ancelotti niby dobry trener, wygrywał LM, ale tych chłopaków trzeba zintegrować z parę razy przy wódeczce najwyraźniej. 😀
Treść usunięta