W wigilijne przedpołudnie serwujemy wam podsumowanie not piłkarzy ekstraklasy, czyli – tradycyjnie – zestawienie najlepszych i najgorszych w ośmiu kategoriach. I nie dla wszystkich to danie okaże się najbardziej strawne, a zwłaszcza mamy tu na myśli zawodników z tej drugiej grupy. Tym razem nie zabrakło także kontrowersji i ciekawostek, które postaramy się przedstawić w pięciu krótkich punktach.
1. Co z tym Nikoliciem?
Już widzimy wasze zdziwienie – lider klasyfikacji strzelców na siódmym miejscu wśród napastników, wyprzedzony nawet przez Ondraska (dwa gole w całej rundzie) czy Siemaszko, który grał głównie ogony. Wytłumaczenie jest jednak bardzo proste, bo legionista zwyczajnie miał niezbyt udaną rundę i, przede wszystkim, był bardzo nierówny. Jego dyspozycja przypomina nieco tę Rafała Boguskiego, który – jak na pomocnika – także ma kapitalny wynik strzelecki i także brakuje go w czołówkach naszych zestawień. Boguski zaliczył dwa hat-tricki, a w pozostałych meczach był mocno bezbarwny i podobnie jest z Nikoliciem. Serb z węgierskim paszportem miał świetną końcówkę (pięć goli w meczach z Piastem i Górnikiem), świetnie zagrał też z Ruchem, ale długimi momentami zwyczajnie rozczarowywał. Był zajechany i nie stanowił wielkiego zagrożenia pod bramką przeciwnika. Nikolić to bowiem taki typ napastnika, który nie błyszczy walką, sprintami, dryblingami czy grą tyłem do bramki. On błyszczy tylko kiedy strzela, a meczów bez gola miał jednak bardzo wiele.
Co innego Ondrasek, który był ustawiany głębiej i podejmował ostrą, fizyczną walkę z rywalami. Czech był oceniany zupełnie pod innym kątem, podobnie jak Siemaszko, którego zadaniem było wchodzenie na ostatnie minuty i ożywianie gry Arki. I, jakkolwiek spojrzeć, on swoją rolę spełniał. Zauważmy też, że obaj napastnicy zagrali znaczniej mniej minut od Nikolicia, więc porównywanie dorobku bramkowego zwyczajnie nie ma tu sensu. Same gole decydują bowiem tylko i wyłącznie w klasyfikacji strzelców i tam prowadzenia Nikoliciowi nikt przecież nie odbiera.
2. Tryplet Radovicia.
Na niedawnej gali Weszło, gdzie decydowały głosy piłkarzy, najlepszym pomocnikiem, obcokrajowcem i piłkarzem ekstraklasy został Konstantin Vassiljev. Z naszych not wynika, że wszystkie trzy zestawienia wygrywa Miroslav Radović, który zaliczył kapitalny powrót do ekstraklasy i w dwunastu meczach strzelił siedem goli oraz zaliczył sześć zwykłych asyst i trzy drugiego stopnia. Radović to jednak nie tylko liczby pod bramką rywala, to także liczby w ogóle. Zerknęliśmy na jesienny raport InStat, w którym skrzydłowy Legii po prostu zmasakrował konkurencję. Jego najmocniejsze strony to skuteczność podań (83%), liczba skutecznych kluczowych podań (ponad cztery na każde 90 minut gry), a także rewelacyjna 72-procentowa skuteczność zwodów (które niby wszyscy już znają). Ze współczynnikiem InStat Index na poziomie 325 punktów (Odjidja-Ofoe 291, a Vassiljev już “tylko” 269) Radović po prostu przerasta całą naszą ligę.
3. Tracimy najlepszych obrońców.
W defensywie dominują Paulus Arajuuri i Bartosz Bereszyński, czyli zawodnicy, których najprawdopodobniej wiosną już nie będziemy oglądać w lidze. Ten pierwszy od jakiegoś czasu ma już podpisany kontrakt i przeprowadza się do Kopenhagi, drugi jest rozchwytywany i – w kontekście wpisanej w kontrakt klauzuli na poziomie 3 milionów euro – istnieje spora szansa, że niedługo znajdzie nowego pracodawcę. Z not Weszło jednoznacznie wynika jednak, że zarówno lechita, jak i legionista, solidnie zapracowali sobie na angaż zagranicą. I, co za tym idzie, na znacznie wyższe zarobki oraz szansę na zrobienie kolejnego kroku w karierze.
4. Co z tą młodzieżą?
Tylko dwóch zawodników z rocznika ’95 lub młodszego potrafiło zaznaczyć swoją obecność także w seniorskich zestawieniach. To oczywiście Jan Bednarek, który zajął czwarte miejsce wśród obrońców oraz Jarosław Niezgoda, czyli wicelider wśród napastników. To jednak wyjątki, bo ogólny poziom młodzieżowców jest jednak dosyć niski, o czym świadczy fakt, że siódmy w klasyfikacji U-21 Milinković-Savić jest zarazem trzecim najgorszym bramkarzem w lidze. Bardzo niewiele zabrakło jednak, by ligowa młodzież została poważnie wzmocniona, a zabrakło do tego… kilku godzin. Siódmy obrońca ekstraklasy, Elhadji Diaw urodził się 31 grudnia 1994 roku, czyli naprawdę niewiele mu zabrakło, by załapać się do kolejnego rocznika. Nie zmienia to jednak faktu, że Senegalczyk zaliczył bardzo udaną jesień i przy okazji stał się jednym z największych pozytywnych zaskoczeń.
5. Rewolucja wśród arbitrów.
Zdecydowany zwycięzca gali Weszło, Szymon Marciniak rzutem na taśmę załapał się do czołowej piątki klasyfikacji not, a zdecydowało o tym zaledwie 0,02 punktu. Piłkarze wybrali sędziego z Płocka być może nieco z rozpędu, ale noty Weszło były już dla niego zdecydowanie bardziej surowe. Jesienią najlepszy okazał się Daniel Stefański, który największą szopkę odstawił w I lidze, co siłą rzeczy nie mogło być tutaj uwzględnione. Nie zmienia się za to inny aspekt – nie radzi sobie Paweł Gil, który zamyka całą stawkę.
***
Przypomnijmy, po każdej kolejce piłkarze otrzymują od nas noty w skali 1-10, natomiast sędziowie 1-6. Z kolei w zestawieniu U-21 bierzemy pod uwagę wyłącznie graczy urodzonych w 1995 roku i młodszych. Tym razem klasyfikowaliśmy wszystkich zawodników i arbitrów, którzy zostali przez nas ocenieni przynajmniej dziesięć razy, co stanowi równą połowę jesiennych meczów.
Fot. FotoPyK