Reklama

Arka postawiła się Jagiellonii, ale wszedł Vassiljev i zrobił porządek

redakcja

Autor:redakcja

12 grudnia 2016, 21:19 • 3 min czytania 0 komentarzy

Arka przełamała się ostatnio w lidze z Ruchem i nic dziwnego, że chciała pójść za ciosem, tym razem zacząć odbudowę twierdzy w Gdyni. Latem była to solidna forteca, ale przez jesień fosa wyschła, mury skruszały, a most zwodzony przeżarły korniki i właściwie kto chciał, to zabierał stamtąd jakiś łup. Niby przeciwnik na początek remontu trafił się bardzo wymagający – przyjechała bowiem Jagiellonia – lecz jak spadać, to przecież z wysokiego konia. Arka podjęła więc rękawicę i prezentowała się dobrze, jednak raz, że za styl punktów w futbolu nie rozdają, a dwa – jedno oczko zabrała im bardzo kontrowersyjna decyzja Szymona Marciniaka.

Arka postawiła się Jagiellonii, ale wszedł Vassiljev i zrobił porządek

Arbiter uznał, że Socha wykonując wślizg podał piłkę do Steinborsa, którą ją złapał i dlatego gościom przyznał rzut wolny pośredni. Jasne, zdajemy sobie sprawę, że jadąc na dupie też można podać do kolegi, ale tutaj naprawdę trudno stwierdzić, że piłkarz Arki rzeczywiście chce tak zagrać. Po prostu atakował pod takim, a nie innym kątem, czasu na decyzję miał mało i piłka poleciała w kierunku Łotysza. Wydaje się, że bez celowości. Marciniak przesadził więc z drobiazgowością, a Vassiljev takich prezentów nie marnuje – zapakował pod ladę i cześć.

Trochę szkoda Arki, bo pierwsza połowa była w wykonaniu gospodarzy naprawdę udana, również dzięki zmianom personalnym. Zjawiński wykręcił już chyba swój limit bramek na ten sezon, a z kolei trudno oczekiwać, że Abbott nawet przy okazji świąt otworzy worek z golami. Zagrał więc Siemaszko i prezentował się naprawdę poprawnie – był aktywny, może nawet momentami błyskotliwy, jednak przede wszystkim strzelił bramkę. No, może to za dużo powiedziane, bardziej Socha strzelił nim, ale dobrze się ustawić też trzeba umieć.

To był drugi gol dla Arki, pierwszego zdobył Łukasiewicz, też z gatunku nieoczywistych. Piłkę bowiem zgrał mu Guti, Kelemen zaliczył pusty przelot i kapitan gospodarzy trafił do praktycznie pustej bramki, ale nie można też powiedzieć, że miał sytuację jakąś super prostą, musiał się nagimnastykować, by nie zaliczyć podwyższenia.

W każdym razie gdynianie grali miło dla oka, przypominali momentami nawet tę widowiskową drużynę z lata. Dobrą partię rozgrywał Hofbauer, parę razy błysnął da Silva i kibice zebrani na stadionie – nieco przerzedzeni przez karę – mogli wierzyć, że w końcu zobaczą u siebie ligowe zwycięstwo. Jednak Jaga to żadne leszcze i nawet jeśli grało im się dziś ciężko, to podążali jak cień za rywalem i nie dawali mu odskoczyć.

Reklama

Ekipa Probierza wyrównywała dwa razy, za każdym razem strzałem głową. Wrzucali Tomasik i Vassiljev, strzelali odpowiednio Cernych i Guti. Warto podkreślić rolę Estończyka w tym zwycięstwie – gdy patrzył na mecz z ławki, Jaga przegrywała 1:2. Gdy podniósł się z niej i zaczął pokazywać klasę, Jaga wygrała drugą połowę 2:0. Double-double jest coraz bliżej, niesamowity sezon gra ten facet i ze szkodą dla ligi byłoby, gdyby miał zaraz wyjechać.

Jagiellonia wracając do siebie może jeszcze odwiedzić Lechię, bo ta ma coś, co już do niej nie należy. Fotel lidera.

jagark

Fot. FotoPyk

Najnowsze

MMA

Rebeastie. Czy Mateusz Rębecki dołączy do czołówki wagi lekkiej UFC?

Sebastian Warzecha
1
Rebeastie. Czy Mateusz Rębecki dołączy do czołówki wagi lekkiej UFC?

Komentarze

0 komentarzy

Loading...