Reklama

Stary człowiek i może! Kelemen gasi pożar w Chorzowie

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

26 listopada 2016, 21:00 • 3 min czytania 0 komentarzy

Gdy w Jagiellonii Białystok wymyślono sobie, że Bartłomieja Drągowskiego między słupkami zastąpi Marian Kelemen, mieliśmy mieszane odczucia. Z jednej strony pamiętaliśmy, że jako zawodnik Śląska należał do ścisłej ligowej czołówki na swojej pozycji, z drugiej – ujmijmy to tak – Słowak mógłby być ojcem swojego poprzednika, ma już 36 lat i różnie mu się wiodło po odejściu z Ekstraklasy. To, że klub z Białegostoku podjął dobrą decyzję stało się jasne już po pierwszych kilku kolejkach. Teraz tylko spływają kolejne potwierdzenia. Dziś w Chorzowie Kelemen zaliczył jeden z lepszych występów w tym sezonie. 

Stary człowiek i może! Kelemen gasi pożar w Chorzowie

Ruch jest słaby u siebie, Jagiellonia potrafi grać na wyjazdach.  Tak więc w teorii układ sił tego meczu był przewidywalny jak droga z salonu do łazienki, ale dziś już mecz w Kielcach przypomniał, że prognozy oparte na dotychczasowych statystykach trzeba traktować z dużym dystansem. W Chorzowie nie było niespodzianki, ale droga do takiego rozstrzygnięcia była dość długa i kręta.

Pierwsza faza meczu? Nie ma sensu zaprzątać nią sobie głowy. Lepiej obejrzeć Mannequin Challenge chorzowskiego klubu – żadna akcja z tych rozegranych od 1. do 30. minuty nawet się nie umywa:

 

Później piłkarze trochę skonkretyzowali działania i mamy tu na myśli zawodników Jagiellonii. Stałe fragmenty gry znów przynosiły drużynie Michała Probierza wiele pożytku. Najpierw po wrzutce Vassiljeva z rzutu rożnego największym sprytem w polu karnym wykazał się Cernych, który wykorzystał bierną postawę “Niebieskich” i zapakował piłkę do bramki. Jeśli chorzowianie chcieli rzucić wyzwanie koleżankom z powyższego filmiku, no to można powiedzieć, że zrobili wszystko, co było w ich mocy. A jeszcze przed przerwą futbolówkę do bramki z rzutu wolnego zapakował Vassiljev i tutaj nie wiemy, czy bardziej zachwycać się tym, jak podkręcił futbolówkę, czy ganić spóźnionego Hrdlickę. Raczej to drugie.

Reklama

W przerwie doszło od istotnego wydarzenia – bezproduktywnego dzisiaj Niezgodę zmienił Arak. I gra chorzowian zaczęła wyglądać zupełnie inaczej, większość ataków była nakręcanych właśnie przez rezerwowego napastnika lub przez Ćwielonga. Jeśli zastanawiacie się, czego zabrakło Ruchowi do osiągnięcia korzystnego wyniku, to widzimy to tak:

– słabszej postawy bramkarza rywali, bo Kelemen – po tym jak popełnił błąd na początku – w drugiej połowie zatrzymał kilka slabych strzałów, ale też bardzo dobre próby Araka czy Helika,
– skuteczności, bo np. gdyby Kowalczyk trafił w prostokąt, dobijając jeden ze strzałów, to nawet dodatkowa para rąk nic by nie dała Słowakowi,
– dobrego sędziowania, bo najprawdopodobniej Ruchowi należał się rzut karny po faulu Runje na Araku.

Chorzowianie jedenastkę dostali, ale dopiero w samej końcówce, gdy Araka w polu karnym powalił Górski. I nawet było nam trochę szkoda “Niebieskich”, bo dostrzegliśmy pasję w ich grze, ale szybko przypomnieliśmy sobie jałową pierwszą część meczu i nam przeszło.

JfqtpZN

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

0 komentarzy

Loading...