Bogusław Leśnodorski napisał na Twitterze przed meczem, że dla „Kopy” to będzie najważniejszy mecz w życiu. Patrząc na składy trudno się było nie zgodzić, bo dla rygla defensywy zobaczenie na rozpisce nazwisk Bale’a, Benzemy, Ronaldo i Moraty w jednej linii, to jak wtulanie głowy w poduszkę ze świadomością, że cokolwiek zrobisz, dziś na pewno przyśni się jakiś koszmar. Dlatego występowi pomocnika Legii przyglądaliśmy się wyjątkowo dokładnie.
I już na wstępie zaznaczymy, że nie było to proste zadanie, bo Kopczyński był mocno dyskretny w swoich poczynaniach. Gdybyśmy chcieli policzyć jego podania przyspieszające akcje, tworzące szansę dla kolegów, by napocząć grający na zaciągniętym ręcznym Real, wystarczyłyby palce jednej ręki, nawet przy założeniu, że wcześniej trzymaliśmy ją przez kilka minut w zbiorniku z piraniami. Przypominamy sobie w zasadzie tylko jedną taką sytuację, gdy rozprowadził piłkę do Moulina, który z kolei próbował obsłużyć szybkim podaniem Nikolicia, będącego jednak na pozycji spalonej.
Jeżeli natomiast za coś chwalić, to za samą celność podań, bo tę Kopczyński utrzymał na naprawdę przyzwoitym poziomie. 89% przeciwko Realowi Madryt, przy wykonanej prawie pół setce zagrań, to bilans naprawdę niezły, najlepszy spośród zawodników środka pola stołecznej drużyny. No i na pewno nie można mu było odmówić woli walki, bo biegał czasami nawet aż za dużo, trochę jakby był w środku ogromnego dziadka. Ale szczerze? Wolimy taką naiwną wiarę w odbiór dzięki nadrobionym kilometrom, niż permanentnego Stojanowa.
źródło: Opta Stats Zone
Mięsa, esencji gry defensywnego pomocnika, a więc tych odbiorów, było jednak mało. Pierwszy udany to dopiero druga połowa, gdy w niepotrzebny drybling w okolicach koła środkowego uwikłał się Guilherme. „Kopa” przytomnie stał kilka metrów za Brazylijczykiem i w odpowiedniej chwili wyciągnął nogę po piłkę wygarniętą spod stóp Alvaro Moraty. Niestety, nie będzie on nawet zaliczony do statystyk, bowiem chwilę wcześniej Gui faulował Hiszpana. Premierowy pełnoprawny odbiór Kopczyński zaliczył dopiero w okolicach 80. minuty.
Ofensywa? My w zasadzie pierwszy raz mocniej zwróciliśmy na niego uwagę wtedy, gdy Radović próbował wymusić karnego po prawej stronie szesnastki. To Kopczyński sekundę wcześniej zebrał na trzydziestym metrze bezpańską piłkę i przytomnie dograł ją pod nogi Serba. Chwilę później minus zrównoważył tego plusa, gdy Polak wsadził na wysokiego konia Moulina i spowodował groźną stratę w okolicach 25-30 metra przed własną bramką.
Wcześniej Legia dała sobie wbić dwa gole i – co potwierdzał w swojej analizie w przerwie Maciej Murawski – przy pierwszym Kopczyński mógł wraz z trzema ustawionymi z nim w linii piłkarzami Legii zachować się nieco lepiej. Wyjść agresywniej, nie dopuścić do zagrania Coentrao z lewego skrzydła, połapać rywali, by maksymalnie utrudnić zakończony kosmicznym strzałem Bale’a przerzut. Nie jest powiedziane, że by do niego nie doszło, ale czasami warto kupić los na loterii, nawet gdyby miał się okazać przegrany.
Generalnie tak jak przy golu, tak i w kolejnych akcjach Kopczyński był raczej mało widzialny. Piłka chodziła między formacjami Realu płynnie, a jemu ciężko było się choćby zbliżyć do jakiegoś przechwytu. Brakowało jednego tempa, futbolówka chodziła gdzieś parę metrów od niego, a na domiar złego, im odważniej do przodu parli Moulin z Odjidją-Ofoe, tym większe miał problemy z ustawieniem. I w efekcie tym, że ofensywni gracze Realu raz za razem go objeżdżali, w zasadzie nie zauważając jego obecności na boisku.
My też, szczerze mówiąc, za dużo Kopczyńskiego dziś nie widzieliśmy. I tak jak trudno powiedzieć, żeby gdzieś zawalił, coś spartaczył – co miał ostatnio w zwyczaju Tomasz Jodłowiec, którego zastępował – tak zdecydowaną wartością dodaną Legii z pewnością byśmy go dziś nie nazwali. Na pewno odwijając to spotkanie po latach, „Kopa” nie będzie się miał czego wstydzić przed wnukami, szczególnie w obliczu tak wiekopomnego rezultatu, ale co do wspomnianego na wstępie meczu życia – życzymy Michałowi, by ten był jeszcze przed nim. A dzisiejszy stał się jedynie ogromnym kopem motywującym do pójścia jeszcze wyżej, trenowania jeszcze intensywniej. Determinacji – to było widać dziś po przebiegniętych przez pomocnika Legii kilometrach – z pewnością mu nie zabraknie.
***
Statystyki Kopczyńskiego (za WhoScored.com):
Czas przy piłce: 3,8% czasu w meczu
Podania celne: 40
Podania niecelne: 5
Celność podań: 89%
Kluczowe podania: 0
Dryblingi udane: 1
Dryblingi nieudane: 0
Pojedynki powietrzne wygrane: 0
Pojedynki powietrzne przegrane: 1
Odbiory: 1
Przejęcia: 2
Straty: 0