Przyzwyczailiśmy się już do tego, że z Kamilem Grosickim na nudę narzekać nie można, ale huśtawka nastrojów, którą przeżywa od początku tego sezonu polski skrzydłowy, to jednak mocny materiał. Nieudany transfer last minute do Burnley, który wysypał się w okolicznościach co najmniej zagadkowych, kontuzja, która wykluczyła go z meczu reprezentacji i wzmogła niepotrzebne plotki na temat sytuacji w Rennes, aż końcu królewski powrót do gry – gol i asysta w samej końcówce spotkania z Marsylią, pozwalające zgarnąć jego ekipie trzy punkty z renomowanym rywalem. Co dalej? Nieudany mecz z Dijon, po którym w klubie Polaka zrobiło się nerwowo, a dziś derby Bretanii, których “Grosik” mógł być bohaterem, lecz ostatecznie status ten przytulił ktoś inny.
Z naszej perspektywy starcie Rennes z Guingamp, drużyn ze środka tabeli Ligue 1, nie zapowiadało się szczególnie ciekawie, ale jak napisał na Twitterze Grosicki – z jego punktu widzenia było to coś więcej niż tylko kolejny mecz ligowy.
🔥Le Derby de Bretagne🔥 “To jest Święto,wiec w Święta trzeba ładnie wyglądać i jeszcze lepiej się prezentować”#StadeRennais#Guingamp🔟🔥⚽️😡pic.twitter.com/I35SLTYdxh
— Kamil Grosicki (@GrosickiKamil) 29 września 2016
Jeśli mamy być szczerzy – nie do końca się udało. Oczywiście wyglądu polskiego skrzydłowego komentować nam nie wypada, ale to jak się prezentował już najbardziej możemy. Mecz od początku nie porywał, jeśli nas pamięć nie myli w pierwszej połowie obejrzeliśmy ze trzy groźniejsze sytuacje i jeden celny strzał. Grosik z pełną świadomością swoich zadań i mocnych stron od czasu do czasu próbował to spotkanie ożywić, ale nad efektami nie ma sensu się specjalnie rozwodzić.
W 64. minucie sędzia odgwizdał dość kontrowersyjnego karnego dla Rennes za faul Ntepie, z boiska za druga żółtą kartkę wyleciał Diallo, sytuacja niemal idealna dla drużyny Polaka. Niemal, bo karnego trzeba było jeszcze zamienić na gola, za co zabrał się sam Grosicki.
Kamil Grosicki nie strzela karnego z Guingamp przy 0:0. pic.twitter.com/cBJAuKx2mq
— Jan Mateusz (@action_goal) 30 September 2016
Zły strzał. Ale Polakowi trzeba oddać, że później robił wiele, by się zrehabilitować. Kilka chwil po przestrzelonej jedenastce jego centrostrzał minimalnie minął okienko bramki Guingamp, następnie zrobił sporo zamieszania w polu karnym rywali ostrą centrą na piąty metr.
Grający w osłabieniu przeciwnik wypracował jedną bardzo groźną kontrę, ale trzy punkty ostatecznie zgarnęła ekipa Polaka. Już w doliczonym czasie gry “Grosik” powalczył o długą piłkę na środku boiska, ta wylądowała pod nogami jednego z jego kolegów, a akcję na bramkę zamienił Adama Diakhaby.
Jakkolwiek patrzeć, trochę się Polakowi upiekło.