Deadline day, czyli kompletne szaleństwo transferowe. Niektórzy rzutem na taśmę wzmacniają drużynę po słabym starcie sezonu, inni na samym finiszu tracą ważne elementy zespołu, a dla Chelsea to idealny dzień, by odświeżyć starą, dobrą znajomość. Na Stamford Bridge, po dwóch latach gry dla PSG, wraca bowiem David Luiz, co – przynajmniej na pierwszy rzut oka – jest posunięciem dość dziwnym.
Chelsea w ostatnich latach daje się poznać jako klub z jednej strony niezwykle sentymentalny, a z drugiej – momentami działający niezbyt logicznie. W klubie najpierw się z kimś bez żalu żegnają, by po chwili znów ściągnąć go do siebie. A przy okazji wychodzą na tym całym interesie niezbyt korzystnie finansowo.
Zatrudnienie Mourinho. Zwolnienie Moruinho. Zakontraktowanie Maticia. Sprzedaż Maticia. Transfer Luiza. Zwolnienie Mourinho. Kupno Maticia. Sprzedaż Luiza. Zwolnienie Mourinho. Kupno Luiza. Tak, spłycając politykę transferową do trzech nazwisk, wygladają ostatnie lata w wykonaniu ludzi, którzy przestawiają pionki na transferowej szachownicy. Jakkolwiek spojrzeć – coś tu jest nie tak. Raz uznają, że ktoś się już nie przyda, a po chwili stwierdzają, że w sumie to jednak byłby OK. I tak w koło Macieju.
Luiz opuszczał Stamford Bridge w lipcu 2014 roku za niespełna 50 milionów euro. Teraz, dwa lata starszy, choć dzięki temu na pewno też bardziej doświadczony, wraca do Chelsea za jakieś 15 kawałków mniej. Pomijając już fakt, że The Blues stęsknili się za Brazylijczykiem po dwóch latach separacji, to trochę nie pasuje nam profil piłkarza do stylu preferowanego przez szkoleniowca zespołu, Antonio Conte. Dobrze wiemy jak istotna dla Włocha jest odpowiedzialna i twarda gra defensywa. Obrona to ma być mur w który nie da się nawet wetknać szpilki, a co dopiero mówić o napastniku swobodnie wbiegającym w szesnastkę. A tu nagle Luiz, który – mimo całej swojej klasy – ma odpały. Lubi się spektakularnie uciąć, kiwnąć na ostatnim, dać ponieść nonszalancji i poszukać rajdu środkiem boiska. Jakkolwiek spojrzeć – nie jest to chyba stoper o jakim od zawsze marzył Conte.
GRAPHIC: David Luiz #CFC pic.twitter.com/w3UwjU2k10
— WhoScored.com (@WhoScored) 31 sierpnia 2016
Świr. Lubi pobiegać w środku pola, wyłamać się ze schematu, co być może fajne byłoby gdyby był skrzydłowym, ale jako że jest stoperem to nie jest to już najlepszą wizytówką. No nijak nie przekonuje nas do włoskiego modelu bronienia. Jeszcze dwa lata temu wydawało się, że Chelsea robi interes życia, bo za skrajnie nieodpowiedzialnego obrońcę wyciąga dobrą kasę, a teraz ta sama Chelsea znów wykłada gruby szmal na to, by Roman Abramowicz znów w swojej loży przeżywał zawał za zawałem. Dziwny, niezwykle dziwny transfer.