Trend sprowadzania Polaków przez kluby Ligue 1 trwa w najlepsze. Igor Lewczuk został piątym, który tego lata zmienia klub na francuski. Po PSG, Monaco, Lyonie i Nantes, swojego człowieka będziemy mieli także w Girondins de Bordeaux. Francuzi zapłacą za Lewczuka ok. milion euro, a zawodnik podpisał kontrakt na dwa lata z opcją przedłużenia o rok. Delegacja znad Sekwany wylądowała rano samolotem w Warszawie i od samego rana negocjowała ostatnie szczegóły umowy.
Bordeaux pierwotnie było zainteresowane transferem Artura Jędrzejczyka. Jednak po tym, jak obrońca FK Krasnodar nie wyraził chęci przejścia do Francji, Żyrondystom menedżer Mariusz Piekarski polecił Lewczuka jako zawodnika o bardzo podobnej charakterystyce do „Jędzy” i w odpowiedniej cenie.
Z jednej strony można się Lewczukowi dziwić, bo odchodzi z Legii praktycznie w przeddzień tak długo w Warszawie wyczekiwanej fazy grupowej Ligi Mistrzów i rywalizacji z Realem Madryt czy Borussią Dortmund, ale z drugiej – mając 31 lat na karku musiał przekalkulować, że to ostatni dzwonek, by jeszcze spróbować swoich sił w mocniejszej lidze i przy okazji podpisać kontrakt życia.
Samo Bordeaux to zresztą nie pierwszy lepszy klub, a jeden z tych najbardziej utytułowanych we Francji. Sześciokrotny mistrz kraju, który jednak od ostatniego, zdobytego siedem lat temu tytułu, nie potrafił nawiązać do tamtego sukcesu, w późniejszych sezonach nie potrafiąc wbić się nawet w pobliże podium:
2009/2010 – 6. miejsce
2010/2011 – 7. miejsce
2011/2012 – 5. miejsce
2012/2013 – 7. miejsce
2013/2014 – 7. miejsce
2014/2015 – 6. miejsce
2015/2016 – 11. miejsce
Po ostatnich rozgrywkach, najgorszych od wielu lat, w klubie postawiono na młodego, ambitnego szkoleniowca – robiącego furorę z EA Guingamp Jocelyna Gouvernneca. Niedawno na naszych łamach ten ruch jako znak lepszych czasów dla Bordeaux interpretował Jonathan Johnson, ekspert Ligue 1 i komentator francuskiej ligi w stacji beIN Sports:
„Przez lata Żyrondyści spisywali się gorzej, niż wskazywałby na to potencjał składu na papierze. Ale z Jocelynem Gourvennecem, jednym z najbardziej utalentowanych młodych szkoleniowców w kraju, powinni wreszcie przełamać tę niemoc. Zainspirowany ściągnięciem Jeremy’ego Meneza zespół może zostać kimś takim, jak Nicea w poprzednich rozgrywkach.”
Co czeka Lewczuka w nowym klubie? Na pewno spore szanse na to, by w krótkim czasie wywalczyć sobie miejsce w jedenastce. A to choćby dlatego, że w ostatnim meczu parę stoperów trener Gouvernnec stworzył z… dwóch defensywnych pomocników – Gregory’ego Serticia i Jeremy’ego Toulalana. Podstawowa dwójka Frederic Guilbert – Nicolas Pallois dopuściła bowiem do straty aż sześciu bramek w dwóch pierwszych kolejkach i bardzo szybko wyczerpała kredyt zaufania od nowego szkoleniowca. Z nominalnych środkowych obrońców w kadrze jest jeszcze Brazylijczyk Pablo, ale pozostawienie go poza składem nawet wobec odstawienia duetu stoperów pierwszego wyboru mówi samo za siebie.
Polak startuje więc z pozycji nie gorszej, niż obnażeni najpierw przez ofensywę Saint-Etienne, a później doszczętnie skompromitowani przez tę Tuluzy Guilbert i Pallois.
Legia też narzekać nie powinna, bo umówmy się – Lewczuk raczej nie był jednym z tych zawodników, na których mistrzowie Polski planowali się dorobić wielkich pieniędzy. A tutaj, dość niespodziewanie, za 31-latka wpada milion euro.
fot. FotoPyK