Reklama

Czy geje są wszędzie? Prawdziwki z Burnley wjeżdżają do ligi z buta

redakcja

Autor:redakcja

25 sierpnia 2016, 10:37 • 5 min czytania 0 komentarzy

Nie trzeba interesować się przesadnie angielską piłką, żeby nazwa “Burnley” obiła się w ostatnich dniach kilka razy o uszy. Jeżeli nie ze względu na wesołe wypowiedzi menedżera z fizjonomią głównego bohatera Breaking Bad, to przede wszystkim ze względu na ogranie Liverpoolu. Beniaminek napisał historię, miał 19% posiadania piłki, wbił dwie bramki w dwóch sytuacjach, a największa gwiazda beknie lada dzień za… homofobiczne tweety sprzed kilku lat. Pora poznać prawdziwków zanim wytną kolejny numer, bo już porównuje się ich do Islandii, a w weekend grają z Chelsea.

Czy geje są wszędzie? Prawdziwki z Burnley wjeżdżają do ligi z buta

Sean Dyche odgrażał się przed sezonem, że topowi menedżerowie świata wcale nie są takimi unikalnymi ludźmi, jak mogłoby się to nam wydawać. Niech Pep Guardiola nie czuje się rewolucjonistą, bo kazał z menu wykreślić piłkarzom pizzę. Od słowa do słowa i o 45-latku zrobiło się głośno, bo w jednym wywiadzie zdołał jeszcze wypunktować Claudio Ranieriego czy Antonio Conte (tutaj wskazywał na ich banalne rozwiązania taktyczne/treningowe). Bukmacherzy przewidują, że gadanie to jedno, granie to drugie i przepowiadają nowicjuszom rychły spadek, ale Dyche już wygrał. Pokochał go równie wesoły Harry Redknapp, zaznaczając jednocześnie, że jego młodszy kolega po fachu z takim nastawieniem zasługuje na pracę w poważniejszym klubie.

Dyche miał lato kompletnie do zapomnienia – gdyby pracował w Polsce, pierdolnąłby sobie whisky jak Michał Probierz. Zdołowany wyjechał nad morze i odgrodził się od świata zewnętrznego parawanem. W najlepszym razie – ruszył śladem wielu frustratów przed nim, wyrzucił walizki i wyjechał w Bieszczady. Dlaczego?

Klub nie mógł na rynku transferowym rzucić rękawicy nawet pozostałym beniaminkom, choć to Burnley wygrało Championship. Ale o wzmocnieniach typu Victor Valdes, Alvaro Negredo czy Viktor Fischer nie było mowy. Warte odnotowania było tylko ściągnięcie Johanna Berga Gudmundssona za 2,5 bańki z Charltonu (który spadł z ligi, ale Gudmundsson miał najwięcej asyst w Championship). Chłop, od razu po przymierzeniu koszulki produkowanej przez PUMA, wygrażał się, że Burnley może być jak jego reprezentacja. – Widzę podobieństwa. Islandia też gra ustawieniem 4-4-2, więc szybko się przystosuję. Nie mamy problemu z tym, że jesteśmy traktowani jako słabeusze… – przekonywał.

Reklama

Pierwszy mecz ze Swansea był nieprzyjemnym zderzeniem z rzeczywistością (0:1 u siebie) i ze świetnie spisującym się tego dnia Łukaszem Fabiańskim. Morale zespołu jednak nie siadło. I wtedy przyszedł mecz-legenda z Liverpoolem, po którym Dyche wypalił: “Posiadanie piłki to mit!”. I faktycznie – 2 celne strzały, 2 gole. Dziękuję, dobranoc. W zespole Kloppa tylko Jordan Henderson zdawał się być w miarę przytomny, ale nie miał z kim grać, bo zarówno Adam Lallana jak i Georginio Wijnaldum stanowili znikający punkt. Firmino z kolei został schowany przez stoperów do tylnej kieszeni – aż było nam go żal. Przypomnijmy raz jeszcze – 19% posiadania piłki. Nie wiadomo – co dziwi bardziej, ta statystyka czy zachowanie bohatera, Andre Graya.

Facet pokazał w zeszłym sezonie, że ma prawo zabawić dłużej w wyższej klasie rozgrywkowej. Coś jak Troy Deeney w Watford, a może nawet jak Jamie Vardy – bo miał punkt wspólny i na jesieni strzelał przed rokiem w siedmiu kolejnych meczach na zapleczu, a łącznie ukąsił aż 25 razy. Na mecie rozgrywek otezymał zasłużenie tytuł najlepszego gracza ligi. Gray ustalił wynik na 2:0 z Liverpoolem (na samym początku meczu asystował z kolei Samowi Vokesowi, który wyprowadził beniaminka na prowadzenie) i zaczęła się sława. Szybko wyciągnięto jego tweety z 2012 roku:

“Coś ze mną nie tak albo geje są wszędzie? (…) Drogie panie – przestańcie ubierać swoich synów jak wymalowane kobiety na wysokich obcasach. Nie chciałybyście, by skończyli jak Pete Burns”.

Burns to z kolei gwiazda muzyki lat 80-tych, który – ekhm – wzbudzał skandale swoim wizerunkiem, bo od małego eksperymentował z włosami i wyglądem. Gray – pisząc z kolei powyższe wiadomości – był wtedy na etapie kariery, która nie wskazywała na jakikolwiek sukces. Hinckey United i Luton Town nie brzmiało imponująco, więc facet nie był jeszcze osobą publiczną. 25-latek usunął już stare archiwa, ale i tak prawdopodobnie nie uniknie kary. Publiczne przeprosiny nie wystarczą i teraz do akcji wejdzie komisja dyscyplinarna FA. Przypomnijmy – zawieszenie na kilka meczów spotkało np. Roya Keane’a po publikacji autobiografii, w której ochoczo przyznał się do celowego połamania Alfa-Inge Haalanda (pamiętne: “Take that, you cunt”).

Jak sami widzicie – pełen serwis. Bo należy jeszcze dodać fakt, że Sean Dyche często mawia o sobie… w trzeciej osobie. Jak Zlatan. Albo ostatnimi czasy Eden Hazard. “Przyjdźcie na trening Seana Dyche’a i zobaczycie jak wygląda młody, trenerski dinozaur z Anglii” – mówił kilka dni temu szkoleniowiec. Tak, chodziło o ten potok interesujących słów o metodach pozostałych kolegów po fachu. Pewność siebie ma jednak pewne podstawy – jego ekipa wygrała najwięcej spotkań w Championship i finiszowała z przewagą czterech oczek nad Middlesborough. Tylko Boro straciło mniej bramek w lidze, ale z kolei Burnley zdobyło ich najwięcej, bo aż 72 (tyle co Brighton&Hove oraz Brentford). Ostatni raz smaku porażki zaznali w Boxing Day. Znakomita passa trwała aż do przywitania z PL przeciwko ekipie Łukasza Fabiańskiego.

Czy da się jednak wykręcić coś z taką kadrą? Teoretycznie nie, ale może odpalą piłkarze, na których nikt nie stawiał. Na roczne wypożyczenie dołączył też Jon Flanagan z Liverpoolu, który ma być prawdziwym wzmocnieniem. Klubowi kibice chwalą ten wybór, bo – im szersza kadra – tym wygodniej w szalonej gonitwę o utrzymanie nad kreską. Flanagan będzie też opcją dla Tendayia Darikwy, który uchodzi za jeden z większych talentów i wyróżniał się smykałką do atakowania w roli prawego obrońcy.

Reklama

Ale i tak są w tej niełatwej pozycji plusy. Za najgorszy zespół w Premier League uchodzi Hull City, które też zaczynało rozgrywki bez poważnych wzmocnień i trenera Steve’a Bruce’a, który podał się do dymisji. „Tygrysy” po dwóch kolejkach mają jednak komplet punktów. Jak znaleźć logikę, skoro na dzień dobry pokonali mistrza z Leicester – dokładnie jak… Burnley w 2009 roku, kiedy ograli 1:0 Manchester United?

Ten sezon Premier League wygląda szalenie ciekawie nie tylko na samym szczycie, na który chce się wepchnąć chyba koło siedmiu ekip, ale i na dnie, gdzie snajperzy cisnący po gejach przybijają piątki z tygrysami konferencji prasowych.

Najnowsze

Koszykówka

Fenomen socjologiczny czy beneficjentka “białego przywileju”? Kłótnia o Caitlin Clark

Michał Kołkowski
3
Fenomen socjologiczny czy beneficjentka “białego przywileju”? Kłótnia o Caitlin Clark
Anglia

Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Radosław Laudański
2
Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Anglia

Anglia

Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Radosław Laudański
2
Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Komentarze

0 komentarzy

Loading...