Władze Manchesteru City mogły wchodząc dziś rano na stronę UEFA mogły być nieco zawiedzione, bo europejska federacja publikując listę zawodników zgłoszonych do eliminacji Ligi Mistrzów niechcący sypnęła przy okazji, że “The Citizens” wpisali do rozgrywek Johna Stonesa, którego ci dopiero mieli w planach zaprezentować. Z pompą. Ale nic straconego, bo pompa jest. I to niezła po tym jak okazało się, że w ten interes czwarta siła poprzedniego sezonu Premier League władowała w przeliczeniu jakieś 55,6 miliona euro.
Tym samym Stones ląduje w top 20 najdroższych transferów w historii. Zostaje też drugim najdroższym Anglikiem, których top 5 wygląda obecnie coraz bardziej, jakby sporządzał je ktoś niespełna rozumu:
1. Raheem Sterling – 62,5 miliona euro
2. John Stones – 55,6 miliona euro
3. Rio Ferdinand – 46 milionów euro
4. Andy Carroll – 41 milionów euro
5. Luke Shaw – 37,5 miliona euro
. David Beckham – 37,5 miliona euro
Czujecie ten absurd, prawda? Gość, który na Euro 2016 nie tylko ani razu nie był w podstawowym składzie reprezentacji, która nie znalazła się nawet w najlepszej ósemce turnieju, ba – nie zagrał ani minuty, staje się zawodnikiem droższym między innymi od:
– Andrija Szewczenki, przychodzącego w 2006 roku do Chelsea jako zdobywca Złotej Piłki półtora roku wcześniej,
– Davida Villi, podpisującego w 2010 roku kontrakt z Barceloną jako mistrz Europy i król strzelców Euro 2008 oraz świeżo upieczony mistrz świata,
– Sergio Aguero przechodzącego do City w lipcu 2011, który wcześniej przez pięć lat w Atletico strzelił 102 bramki w 233 meczach.
Dla porównania – Stones póki co ma na koncie 77 meczów w Premier League, w których jego Everton stracił 102 bramki (średnia 1,32 gola na mecz), co już samo w sobie nie jest dla stopera najlepszą rekomendacją.
No dobra, powiecie że w kadrze jego czas nadejdzie, a w zespole “The Toffees” dużo winy za stracone gole ponoszą jego partnerzy. Za to pewnie wymiatał jako jednostka, prawda? Przecież taka suma nie mogła się wziąć z niczego.
No cóż, nieco inne zdanie mają na ten temat statystyki:
Opoka. Bohater. Legenda. John Stones // źródło: Sky Sports
36 obrońców w lidze miało w poprzednim sezonie więcej wybić, 58 – więcej odbiorów. Starając się w tym ruchu dostrzec jakąkolwiek logikę – może młody trochę się opuścił, bo brakowało bodźców do rozwoju, a gdy trafi pod skrzydła Guardioli, wreszcie zrobi krok do przodu, na który w Anglii czekają już od jakiegoś czasu? Może jeśli w obroty weźmie go szkoleniowiec, który przykłada tak ogromną wagę do detali i jednocześnie bardzo wysoko ceni sobie u stoperów umiejętność rozegrania – które akurat Stones ma na bardzo przyzwoitym poziomie – potencjał 22-latka wystrzeli w górę?
Tylko – no właśnie – cały czas obracamy się tutaj w sferze “może”, “gdy”, “jeśli”. I o ile Stonesie wciąż mówi się jako o najlepszym środkowym obrońcy młodego pokolenia w Anglii, “nowym Johnie Terrym”, to póki co City tak słono zabuliło nie za realne umiejętności, a właśnie tę łatkę. Obietnicę, która w najczarniejszym scenariuszu może nigdy nie doczekać się spełnienia.