Jedenastki badziewiaków każdej kolejki Ekstraklasy przygotowujemy już od dłuższego czasu i bardzo często mieliśmy przy tym nie lada dylemat – kogo wstawić do klatki? I bynajmniej nie chodzi nam tu o to, że tylu bramkarzy zbłaźniło się podczas jednej serii gier, że ciężko było wybrać najgorszego (choć tak oczywiście też bywało), a wręcz odwrotnie – żaden specjalnie nie zasłużył, by oberwać. Czasami kombinowaliśmy jak nie przymierzając władze Ruchu przed procesem licencyjnym, czasami się poddawaliśmy i zostawał wakat – obie sytuacje były średnio komfortowe. Na szczęście początek nowego sezonu, delikatnie rzecz ujmując, nie przysparza nam takich problemów.
Zatrzęsienie chętnych, walą drzwiami i oknami, od piątku do poniedziałku. I niektórzy są przy tym konsekwentni, bo przecież za jedną wpadkę trenerzy z reguły swoich jedynek na ławkach nie sadzają, no a w ciągu trzech kolejek już w dwóch klubach (Pogoń i Wisła) doszło do zmiany między słupkami, wynikającej tylko i wyłącznie ze słabej postawy podstawowych golkiperów. Takie swoiste problemy bogactwa…
Pierwsza kolejka: Skaba, Prusak, Szmatuła, Pesković czy Słowik?
Druga: Sandomierski, Milinković-Savić, Słowik czy Miśkiewcz?
Trzecia: Kudła, Załuska czy Skaba?
Tym razem pada na Wojciecha Skabę, który chyba tak już przyzwyczaił się do oglądania meczów w pozycji siedzącej, że z innej perspektywy nie do końca ogania to, co dzieje się na murawie. Coraz bardziej wydaje nam się, że opinia w miarę przyzwoitego bramkarza, którą jakkolwiek patrzeć się cieszy, to efekt tego, że przez ostatnie lata dostawał bardzo mało okazji, by coś spieprzyć. Wiadomo – najłatwiej mają ci, którzy nie grają.
Powrót Skaby do bronienia jest dość bolesny. Arka Gdynia wbiła mu kolejne trzy bramki i umówmy się – były bramkarz Legii się do tego przyczynił, choćby niepotrzebną wycieczką w kierunku Bożoka przy drugim golu. Generalnie Ruch stracił najwięcej goli w całej lidze (osiem), a prowizoryczna linia obrony jest tylko częściowym wytłumaczeniem tego rezultatu (Putnocky miał przed sobą tych samych gości) – gdyby pana Wojtka poniosły nerwy i w stylu dawnego Boruca ruszył z pretensjami i łapami w kierunku swoich defensorów, któryś mógłby mógłby się zrewanżować, byłoby to uzasadnione, bo Skaba też błędy popełnia. No nie zdziwmy się, jeśli smutny Waldemar za chwilę postanowi z powrotem połączyć ze sobą dwie połówki jabłka i Skaba wróci na ławkę.
Poza tym u badziewiaków bez większych kontrowersji. Nie zmieścili nam się w “11” m.in. Ćwielong, Brlek, Gyurcso i Cebula, ale spokojnie – znając życie prędzej czy później nadrobią.
JEDENASTKA BADZIEWIAKÓW TRZECIEJ KOLEJKI EKSTRAKLASY
Wojciech Skaba (Ruch Chorzów, 1) – Lasse Nielsen (Lech Poznań, 1), Mateusz Cichocki (Ruch Chorzów, 1), Rafał Pietrzak (Wisła Kraków, 1) – Kasper Hamalainen (Legia Warszawa, 2), Łukasz Tymiński (Górnik Łęczna, 1), Łukasz Hanzel (Ruch Chorzów, 2), Gerard Badia (Piast Gliwice, 1) – Marcin Robak (Lech Poznań, 1), Paweł Brożek (Wisła Kraków, 1), Jose Kante (Wisła Płock, 1).
*
Wśród kozaków – pierwsze powroty do jedenastki. Po raz kolejny w tym sezonie wyróżniamy: Mariana Kelemena, Macieja Dąbrowskiego, Dominika Furmana i Konstantina Vassiljeva. Dwa z tych nazwisk są dla nas sporą niespodzianką i chyba nietrudno domyślić się, o które chodzi. Niemniej wszystkim życzymy dobicia do wyniku Nemanji Nikolicia z zeszłego sezonu, który w jedenastce kozaków lądował aż 11 razy.
JEDENASTKA KOZAKÓW TRZECIEJ KOLEJKI EKSTRAKLASY
Marian Kelemen (Jagiellonia Białystok, 2) – Michał Marcjanik (Arka Gdynia, 1), Maciej Dąbrowski (Zagłębie Lubin, 2), Leandro (Górnik Łęczna, 1) – Filipe Goncalves (Śląsk Wrocław, 1), Dominik Furman (Wisła Płock, 2) – Mateusz Szwoch (Arka Gdynia, 1), Filip Starzyński (Zagłębie Lubin, 1), Konstantin Vassiljev (Jagiellonia Białystok, 2) – Flavio Paixao (Lechia Gdańsk, 1), Aleksandar Prijović (Legia Warszawa, 1).
Fot. FotoPyK