Reklama

Kamiński wygranym przygotowań – chyba podjął słuszną decyzję

redakcja

Autor:redakcja

25 lipca 2016, 10:22 • 2 min czytania 0 komentarzy

Często tak bywa, że jakiś ligowiec grając w Ekstraklasie dobija do granicy, przestaje się rozwijać, odcina kupony i wszyscy już tylko odliczają, aż wreszcie spakuje walizki. On, klub i kibice. Znamy dziesiątki takich historii, lecz najczęściej bez happy-endu. Taki gagatek wracał do Polski z podkulonym ogonem i od nowa toczył kamień pod górę. Od tej reguły zdarzają się wyjątki. Kto wie, czy takim nie okaże się Marcin Kamiński.

Kamiński wygranym przygotowań – chyba podjął słuszną decyzję

„Kamyk” pożegnał się z Lechem w połowie maja. Doskonale pamiętacie tę atmosferę. Trybuny nie zamierzały mu dziękować za siedem (!) sezonów gry w Ekstraklasie. Wręcz przeciwnie – Kamińskiemu przypisano legendarne „że im się chciało” z filmiku Nicki Bille Nielsena i klimat stawał się nie do zniesienia. Do tego stopnia wręcz, że Kamiński na oczach swojej rodziny, która pojawiła się na trybunach, został niemiłosiernie wygwizdany, po czym kompletnie rozkleił się w szatni. Ludzie, którzy z nim pracowali, twierdzą, że nigdy wcześniej nie widzieli go tak rozbitego psychicznie.

Solidne zagraniczne kluby nie straciły go jednak z radaru. Tematu do końca pilnował Sporting Gijón, którego dyrektor sportowy specjalnie dla Kamińskiego stawił się na Superpucharze Polski. W grze pozostawał Eintracht Brunszwik, ale najbardziej konkretny okazał się VfB Stuttgart. A to z kolei okazało się – wszystko na to wskazuje – trafioną decyzją. Zbliża się do końca okres przygotowawczy w 2. Bundeslidze i Kamiński zdaje się być jednym z jego największych wygranych. Po pierwsze – natychmiast wskoczył do pierwszego składu. Po drugie – nie oddał tego miejsca. Po trzecie – nie rozsypał się. Po czwarte – zdążył już nawet strzelić dwa gole.

Oczywiście bramka z szóstoligowcem (9:0) i trafienie z FC Zbrojovką (4:0) nie przynosi nie wiadomo jakiego splendoru, ale zawsze to jakiś bonus w oczach trenera Josa Luhukaya. A szkoleniowiec ten – według niemieckich mediów – zamierza konsekwentnie stawiać na Kamińskiego. Nieźle zorientowany „Bild” umieścił Polaka w jedenastce na ten sezon i niewiele wskazuje, by coś nagle miało się zmienić. Stuttgart nie planuje ściągnięcia kolejnych stoperów, a sam fakt, że Kamiński zagra w drużynie murowanego faworyta do awansu, może tylko mu pomóc. Nie oszukujmy się – to obrońca, który prędzej wykaże się przy wyprowadzeniu piłki i ataku pozycyjnym niż powstrzymywaniu szturmów rywali. Na razie można więc tylko przyklasnąć i oby tak dalej.

Najnowsze

Hiszpania

Media: Szymon Marciniak mógł poprowadzić finał Pucharu Króla

redakcja
2
Media: Szymon Marciniak mógł poprowadzić finał Pucharu Króla

Niemcy

Niemcy

Henry znowu spróbuje? Francuz może wrócić na ławkę trenerską

Antoni Figlewicz
8
Henry znowu spróbuje? Francuz może wrócić na ławkę trenerską
Niemcy

“Mistrz wahania”. Atmosfera niepewności i wyczekiwania w Leverkusen

Wojciech Górski
7
“Mistrz wahania”. Atmosfera niepewności i wyczekiwania w Leverkusen
Niemcy

To już czas na kolejny krok dla Kamila Grabary? “Nie przypuszczałem, że jest tak dobry”

Wojciech Górski
41
To już czas na kolejny krok dla Kamila Grabary? “Nie przypuszczałem, że jest tak dobry”