Długo czekali na tę wiadomość kibice Manchesteru United – przyjdzie, czy nie przyjdzie? Bardzo chcieli odpowiedzi twierdzącej, bo ten klub potrzebuje wielkich nazwisk, żeby odbudować swoją pozycję. Najpierw pojawił się Mourinho, teraz dołączy do niego druga ikona. Zlatan Ibrahimović właśnie potwierdził, że jego kolejnym przystankiem w karierze będą Czerwone Diabły.
Być może nawet trzeba byłoby napisać, że ten przystanek będzie ostatni, gdyż Szwed ma już swoje lata i nawet ktoś taki jak on, nie oszuka biologii. Ale oceniając ten ruch na pewno nie wolno zaglądać mu w metrykę, bo nie przychodzi do Manchesteru zdziadziały, po słabym sezonie. Strzelił dla PSG 38 goli w 31 meczach i naturalnie został królem strzelców Ligue 1. Co więcej, to był jego rekord – nigdy wcześniej nie dziurawił siatek częściej niż w rozgrywkach 15/16.
Po kilku latach spędzonych w Paryżu po prostu uznał, że potrzebuje nowych wyzwań. Tam zgarnął wiele trofeów, jednak tego najważniejszego znów nie – od Ligi Mistrzów odbił się bardzo boleśnie. Pytanie, czy ma na nią szansę z Manchesterem, to musiałaby być ekspresowa wyprawa, trzeba wpakować się od razu do strefy pucharowej, a potem wpaść jak po swoje do Europy. Pamiętając o ostatnich wynikach tego zespołu, brzmi to trochę karkołomnie, ale nie odbierajmy mu tej szansy.
Jest ze Zlatana trochę obieżyświat, bo zaliczył pięć krajów, a w jednym aż trzy kluby – Juventus, Milan, Inter. W sumie kosztował 169 milionów euro, najwięcej włożyła do tej puli Barcelona (70 baniek), ale tej przygody na pewno nie wspomina dobrze. Nie dość, że nie rozumiał się z Guardiolą, to jeszcze zaraz po jego odejściu Inter sięgnął po Ligę Mistrzów. W Anglii jeszcze nie grał i chyba trzeba uznać to za dodatkowy smaczek tego transferu – jak Zlatan przystosuje się do wyspiarskiego. Czy na przykład wytrzyma tempo tamtego grania, które jest na pewno wyższe niż we Francji?
Ibra wybrał Manchester pewnie też ze względu na Mourinho, z którym pracował w Interze – do dziś mają świetny kontakt. Gdyby United prowadził wciąż pewien Holender, stawiamy dolary przeciwko orzechom, że Szwed nie pojawiłby się na Old Trafford.
A tak, zostały mu jeszcze testy medyczne. Ma je przejść jutro, a potem zobaczymy go w czerwonej koszulce.
Fot. FotoPyk