Można Capital One Cup nazywać Pucharem Myszki Miki, umniejszać jego randze, wytykać rezerwowe składy wystawiane przez menedżerów w tych rozgrywkach… Nie zmienia to jednak faktu, że i tutaj padają bramki niezwykłej urody. Jak choćby ta Gylfiego Sigurdssona.
„Cold As Ice” piszą o nim w Swansea. Islandczyk to jeden z tych piłkarzy, którzy gdy tylko mają bramkę w zasięgu wzroku, nie zastanawiają się długo. Przyjęcie kierunkowe pod strzał i petarda, której nie byłby w stanie odbić żaden piłkołap na świecie.
Generalnie warto odpalić kompilacje goli Gylfiego, bo mało jest zawodników, których współczynnik pięknych goli do farfocli jest tak wysoki. A bramka z Hull jeszcze w barwach Tottenhamu? Creme de la creme. Pierwszy kontakt? Obrót, wyprowadzenie w pole kryjącego go Daviesa i wypuszczenie sobie piłki na uderzenie prawą nogą. Drugi? Magia. Zresztą – zobaczcie sami: