Nie żyje Sascha Lewandowski. Większość z was pewnie tego faceta nie kojarzy, ale już za naszą zachodnią granicą to postać dość rozpoznawalna – swego czasu prowadził w duecie z Samim Hyypią Bayer Leverkusen, a ostatnio Union Berlin. Dziś, martwego, znaleziono go w mieszkaniu.
Co była przyczyną śmierci? Najpewniej samobójstwo. Oficjalnego potwierdzenia jeszcze nie ma, ale na 99 procent założyć można, że do zgonu doszło bez udziału osób trzecich, a kolejne doniesienia uwiarygadniają wersję, w której trener sam odebrał sobie życie.
Ciężko powiedzieć w tej chwili co skłoniło 44-latka do tak drastycznych kroków, ale że nie do końca życie układało się po jego myśli, wiadomo było już od jakiegoś czasu. W sferze zawodowej było jeszcze ok – najpierw całkiem nieźle radził sobie w Bayerze, potem w pojedynkę objął Union Berlin, a w międzyczasie przymierzany był choćby do Schalke 04. Z pracy w stolicy zrezygnował jednak sam. Jak wtedy ujął – z przyczyn osobistych.
Nie ma co owijać w bawełnę, to kolejna śmierć w poważnej piłce, która nas zaszokowała. Prędzej czy później dowiemy się pewnie oficjalnie jakie były jej przyczyny, ale niemieckie media już teraz spekulują, że mamy do czynienia z przypadkiem analogicznym do Roberta Enke. Być może nie udźwignął presji, być może miał problemy w życiu prywatnym – na ocenę specjalistów musimy jeszcze poczekać.