Trwa dyskusja na temat formy rozgrywek, a jednym z nowych pomysłów jest podział punktów przez inną wartość, a konkretnie przez półtora. Postanowiliśmy sprawdzić, jak na rozgrywkach ligowych odbiłoby się wprowadzenie jeszcze bardziej skomplikowanej matematyki i, co za tym idzie, ułamków z trójką w mianowniku. Czy tabela odwróciłaby się do góry nogami? Za materiał do analizy posłużą nam dwa ostatnie sezony.
Zanim jednak przejdziemy do rzeczy, musimy uporządkować pewne sprawy. Przy podziale punktów przez półtora otrzymamy końcówki w stylu 1/3 i 2/3. Jak je traktować? Zaokrąglać do najbliższej pełnej liczby czy zawsze do góry? A może po prostu zostawić je, przez co w każdej tabeli zrobi się wizualny burdel, ale nikt nie zostanie pokrzywdzony? Tak naprawdę musimy przeanalizować każdy z wariantów, by mieć pełen obraz. Inna sprawa, że – na całe szczęście – zbyt wiele to jednak nie zmienia. No to po kolei:
Sezon 2014/15
Gdyby punkty zostały podzielone przez półtora, nie zmieniłoby się praktycznie nic. Te same drużyny by spadły, te same zakwalifikowały do europejskich pucharów i mielibyśmy tego samego mistrza. Co więcej, nawet kolejność w tabeli byłaby dokładnie taka sama. Chociaż, żeby nie było tak prosto, znaleźliśmy jeden mały wyjątek. Przy zastosowaniu podejścia, w którym zaokrąglamy zawsze w górę, Legia wyprzedziłaby Lecha i zgarnęła tytuł. Rozpiszmy ten wariant:
Legia: sezon zasadniczy 37 i 1/3 punktu, grupa mistrzowska 14 punktów, łącznie (po zaokrągleniu w górę) 52 punkty
Lech: sezon zasadniczy 36 punktów, grupa mistrzowska 16 punktów, łącznie 52 punkty
Przy równej liczbie punktów decyduje kolejność po sezonie zasadniczym, która premiuje Legię. Problem w tym, że tego typu zaokrąglanie wydaje się mocno niesprawiedliwe oraz – co nawet bardziej istotne – zmieniamy tu zasady po zakończeniu sezonu, więc odbieramy Lechowi szanse na reakcję. Jest wielce prawdopodobne, że “Kolejorz” – wiedząc że musi wygrać ostatnie spotkanie z Wisłą u siebie – po prostu by zwyciężył. Nie byłoby żadnej gry na remis, którą w rzeczywistości obserwowaliśmy. Innymi słowy, w sezonie 2014/15 tego typu zmiana przepisów raczej nie wpłynęłaby na kształt rozgrywek.
Sezon 2015/16
Tu sytuacja jest o tyle prostsza, że bez względu na wariant nie zmienia się żadna z kluczowych pozycji. Jedyne przetasowania – w zależności od przyjętego sposobu zaokrąglenia – moglibyśmy mieć na miejscach 5-6, gdzie Pogoń wyprzedziłaby Lechię oraz na miejscach 11-12, gdzie Korona wyprzedziłaby Jagiellonię. Reszta pozostałaby bez zmian, choć oczywiście Legia i Piast zakończyłyby rozgrywki z większą przewagą. Warszawianie, mając w pamięci zeszłoroczne rozgrywki, po sezonie zasadniczym pewnie wciąż widzieli w drużynie Lecha jakieś zagrożenie, bo ich przewaga wynosiła osiem punktów. A przy podziale przez półtora, byłoby to znacznie bezpieczniejsze jedenaście oczek. Historia ostatniego sezonu pokazała jednak, że było to zupełnie bez znaczenia.
***
Podział punktów przez 1,5 odgrywałby istotną rolę jedynie przy dużych przewagach po sezonie zasadniczym. Problem w tym, że w ostatnich latach tego typu przewag nie obserwowaliśmy. Żeby różnicę było czuć, musielibyśmy mieć historię jak w rozgrywkach 2013/14, kiedy po 30 kolejkach przewaga Legii nad Lechem wynosiła dziesięć punktów. Wtedy podział przez półtora zagwarantowałby warszawianom siedem oczek więcej, a podział przez dwa jedynie pięć. Innymi słowy, nowe przepisy ograniczyłyby pole do spektakularnych pogoni i spektakularnych zjazdów w fazie finałowej. Ciekawiej się przez to nie zrobi, ale odrobinę sprawiedliwiej – na pewno.
Historia jednak uczy, że tego typu nowe przepisy raczej nie będą miały większego wpływu na ostateczne rozstrzygnięcia. Czy warto więc to wszystko dodatkowo komplikować?
Fot. FotoPyK