Kilka hiszpańskich dzieników działa dokładnie w taki sposób – trwa okres ogórkowy, czymś trzeba wypełniać szpalty, a tematów często nie ma żadnych. Wszyscy rozjechali się na wakacje, każdy został przeanalizowany z góry na dół, rozłożony na czynniki pierwsze, galerie z Instagramów już opublikowane, a klub został zamknięty na cztery spusty, więc trudno liczyć na jakiekolwiek newsy. Więc zaczyna się produkcja. Dzień w dzień nowe nazwiska. Jazda bez trzymanki. Wiarygodność leci na dno, ale wszystko się klika. W tej kwestii przoduje zwłaszcza katalońska gazeta „Mundo Deportivo”.
Dlaczego piszemy o tym dziś? Otóż dziś bowiem na okładkę tego magazynu trafiły dwie gwiazdy Sevilli. Kevin Gameiro, który do Barcelony jest przymierzany od dawna. To akurat dość naturalne – Dumie Katalonii przydałby się naturalny zmiennik dla Luisa Suareza, choć zarazem rodzi się pytanie, czy strzelec 29 goli w tym sezonie zaakceptowałby rolę zmiennika. To jednak temat na inną historię. Drugim Sevillistą rzekomo obserwowanym przez Blaugranę jest Grzegorz Krychowiak. Pewnie zresztą już o tym słyszeliście, bo klikożercy przewałkowali temat od rana. Sama informacja o zainteresowaniu Polakiem to oczywiście newsowa bomba i sami agenci zacierają ręce widząc takie publikacje, ale jeśli ktoś zbytnio zaczął się tym ekscytować, musimy delikatnie schłodzić głowy.
Po pierwsze – „Mundo Deportivo” działa nieco inaczej niż polskie media. Tam przemiał plotek, spekulacji, domysłów czy pomysłów jest taki, że gdyby 1/3 proponowanych piłkarzy faktycznie trafiała do Barcelony, to Luis Enrique miałby dziś 70-osobową kadrę.
Po drugie – według „MD” działacze Barcelony przed dwoma tygodniami skontaktowali się ze Stellar Group, prestiżową agencją reprezentującą Krychowiaka (ich dziełem jest transfer Bale’a do Realu). Można więc śmiało podejrzewać, że sami agenci wypuścili to info – naturalne działanie w trakcie okienka transferowego.
Po trzecie i najważniejsze – nawet gdyby Grzegorz znajdował się na węższej liście celów Barcelony, to pytanie na jaką pozycję? Sergio Busquets przedłużył właśnie kontrakt do 2021 roku i jest bezwzględnym numerem jeden wśród defensywnych pomocników na świecie. Zresztą samo nazywanie go defensywnym pomocnikiem jest delikatnym uproszczeniem. To człowiek o nieskończonej wizji, urodzony do grania w Barcelonie, przesiąknięty tamtejszym DNA i posiadający niepodważalną pozycję. Dziś „Busi” nie ma w drużynie żadnego konkurenta. Sergi Roberto na szóstce wyglądał co najwyżej średnio, a młody Samper to jeszcze nie ten rozmiar kapelusza i pewnie ruszy na wypożyczenie. Krychowiak zapewne dałby w destrukcji nawet więcej niż ta dwójka, ale defensywny pomocnik w Barcelonie to coś zupełnie innego niż defensywny pomocnik w jakimkolwiek innym klubie. Chodzi o charakterystykę, rolę, funkcję i zadania.
W skrócie chodzi o to. Obejrzyjcie całość. Inna generacja futbolu.
Żeby nie być gołosłownym, można też sięgnąć do cytatu z Javiera Mascherano, który przecież uważa siebie za defensywnego pomocnika i właśnie jako szóstka trafiał na Camp Nou. – Gdybym nie nauczył się grać na środku obrony, dziś nie byłoby mnie w Barcelonie. Na pewno trafiłbym do innej drużyny. Chodzi mi o to, że od początku wiedziałem, że w tym zespole bardzo trudno będzie się przebić na defensywną pomoc. To praktycznie niemożliwe. Może przez sezon albo dwa dostałbym jakieś szanse, ale nie zrobiłbym takiej kariery jak na środku obrony. Busquets to idealny środkowy pomocnik Barcelony. Nie ma drugiego takiego jak on. Taka jest rzeczywistość i jestem tego świadomy.
Sam Krychowiak, gdy pytaliśmy go, czy wzoruje się na Busquetsie, wyraził się zresztą w podobny sposób: – Ciężko nas porównywać, bo mamy kompletnie inne zespoły. Posiadanie piłki w Barcelonie – nie licząc meczów z Realem czy niektórych spotkań w Lidze Mistrzów – to zwykle 70-30%. W Sevilli – zazwyczaj 50-50. Busquets to też defensywny pomocnik, ale o bardziej ofensywnych predyspozycjach. Lepiej czuje się z piłką przy nodze niż w destrukcji. Ja na odwrót, ale nie mam problemów z rozgrywaniem – mówił w obszernym wywiadzie z grudnia.
Zawodników, którzy nadają się na pozycję defensywnego pomocnika w Barcelonie, można policzyć na palcach jednej ręki. Busquets, Modrić, ewentualnie Verratti. Ktoś jeszcze? Kwestia do dłuższej dyskusji. Z drugiej strony – pozostając w kategorii football fiction – może Luis Enrique jest wizjonerem i widzi w Krychowiaku kogoś, kto mógłby podążyć drogą Mascherano, tym bardziej, że Argentyńczyk za moment powinien przenieść się do Juve. Wówczas Barcelona zostałaby z jednym klasowym obrońcą – Pique, jednym regularnie skreślanym (Bartra) i jednym przeciętnym (Mathieu). Ale tak czy inaczej – żeby w ogóle można było Grześka rozpatrywać pod kątem Barcelony – on sam musiałby się najpierw przebranżowić. Żadna to ujma.
TOMASZ ĆWIĄKAŁA
Fot. FotoPyK